12/25/2013

Rozdział 10

No to mamy 10 ;D Chciałabym zadedykować go Michelle Rose ;* 
Komentujcie, to nie boli. Nawet z anonima ;)
________________________________________________________________
Całe południe i wczesne popołudnie nie robiliśmy nic, lecząc się z kaca. W między czasie Todd wyszedł, ale obiecał wpaść w najbliższym czasie. Siedzieliśmy właśnie w salonie i oglądaliśmy  jakąś komedię w telewizji, kiedy do domu wparował Axl. Nie miałam pojęcia gdzie się podziewał od wczorajszego wieczora, ale najwyraźniej gniew całkowicie mu przeszedł.
- Ludzie! Napisałem piosenkę!- krzyknął podekscytowany wchodząc.
- Jaką?- zainteresował się Steven.
- No sami oceńcie.
Been hidin' out
And layin' low 
It's nothing new ta me 
Well you can always find a place to go
If you can keep your sanity 
They break down the doors 
And they rape my rights but 
They won't touch me 
They scream and yell 
And fight all night 
You can't tell me
I lose my head 
I close my eyes 
They won't touch me 
'Cause I got somethin'
I been buildin' up inside 
For so fuckin' long 

They're out ta get me 
They won't catch me 
I'm fucking innocent 
They won't break me
Zanucił, a następnie  spojrzał po nas wyczekująco.
- No widzę, że się nieźle wkurwiłeś jak to pisałeś…- Izzy zaśmiał się pod nosem.
Black pacnęła chłopaka w tył głowy.
-Axl, świetna piosenka! Naprawdę dobrze umiesz oddać emocje w słowach i swoim śpiewie.- dziewczyna klasnęła w dłonie.
- Tak zgadzam się. Dobra robota bracie!- uśmiechnęłam się do Rudego.
Reszta pokiwała głowami, a Slash zmarszczył czoło i chwycił za, nieużywaną od początku mieszkania tutaj, gitarę elektryczną. Szybko podłączył kable i zgrał kilka dźwięków.
- Axl, dawaj mi początek jeszcze raz.- rozkazał.
Rose podchodząc do mulata zaśpiewał pierwsze wersy utworu.
- Dobra, stop. Mam pomysł na intro.- mruknął mulat.
Z jego instrumentu wydobyło się kilka ostrzejszych, ale świetnie pasujących do utworu dźwięków. Zagrał kilka razy to samo, a potem dał znać Axl’owi, żeby ten wszedł z wokalem. Kiedy stojąc obok siebie tworzyli wspólnie tą piosenkę, dało się wyczuć jakąś niewidzialną wieź łącząca obu chłopaków. Stałam z Black z otwartymi ustami, i wsłuchiwałam się w riff’y Saula. Nagle do wszystkiego dołączyła linia basów. To Mckagan dołączył swoja gitarę. Kilka chwil i podkład stał się jeszcze wyraźniejszy dzięki gitarze Izzy’ego. Stojąca obok mnie brunetka pisnęła cicho, kiedy Stradlin szarpiąc struny, zakołysał się posyłając jej uśmiech. Steven, też nie próżnował, bo w błyskawicznym tempie rozkładał perkusję. Musiałyśmy w tym celu wyjść z pokoju i podziwiać zespół z korytarza, bo sprzęt Adlera zajmował prawie cały salon. Saul wszedł na kanapę z braku miejsca. Kiedy Steven mógł już zacząć grać, piosenka dobiegła końca.
- Ale jak to!? Też chcę zagrać!- wrzasnął blondyn i kilka razy uderzył w bęben.
Slash zaczął  więc od początku. Tym razem jego riffom towarzyszyły wściekłe dźwięki talerzy. Adler bez problemu ułożył linię perkusji do powstałego utworu. Kiedy ostatnie nuty wybrzmiały, razem z Blue zaczęłyśmy mocno bić brawo i wiwatować. To było naprawdę coś niezwykłego.
- Kurwa, czemu wy jeszcze nie jesteście sławni?- dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.
- Wiesz, to w sumie nasza  pierwsza wspólna piosenka.- Slash odłożył gitarę w kąt.
- No właściwie nie pierwsza. Jeszcze w hotelu napisałem pewien tekst… Z myślą o tobie Black. Jeszcze wam go nie pokażę, jest niedokończo…- urwał bo wniebowzięta brunetka pocałowała go prosto w usta.
- Napisałeś dla mnie piosenkę! Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- zarzuciła mu ręce na ramiona i znów pocałowała.
Tym razem czulej, niemal zachłannie. Stradlin na początku zaskoczony, teraz objął dziewczynę i po chwili wyprowadził z pokoju. Usłyszałam tylko jak wchodzą na górę, i zamykają się w sypialni.
- Grubo.- skomentował sytuację Steven siadają na sofie.
- Tak, świetnie to ująłeś. – zaśmiałam się i opadłam obok niego na poduszkę.
- Sometimes it's easy to forget where you're goin'. Sometimes it's harder to leave… Cholera co dalej…?- Axl chodząc po pokoju wciąż podśpiewywał.
- Druga zwrotka?- spytał Duff brzdąkając cicho na basie.
- Ta… Próbuję coś wymyślić dalej… Wezmę wódkę, po niej się lepiej myśli.- mruknął Rudy i wyciągnął butelkę z szafki.
Mamrotał coś jeszcze chwilę popijając, a w końcu wyszedł mruczą coś o ‘świeżym powietrzu dodającym weny’.
- Hallie… Mówiłaś coś wczoraj o pracy… Idziemy się zapytać do tego sklepu z ciuchami?- przypomniał sobie nagle Slash.
- O tak, jasne! Chodźmy! Albo nie, czekaj! Muszę się jakoś ogarnąć!- zawołałam szukając torby. Kiedy w końcu ją znalazłam, chwyciłam za bluzkę z moim ulubionym zespołem: Metalliką. Do tego wybrałam granatowe jeansy i koszulę w kratę. Z wszystkimi ubraniami udałam się do łazienki na piętro. Przechodząc obok drzwi sypialni, nie usłyszałam niczego podejrzanego. Czyżby po prostu poszli spać? Wątpiłam  w to, ale równie mało prawdopodobne było, że po tak krótkiej znajomości poszliby do łóżka. Może po prostu sobie cicho rozmawiają? Tak, zapewne. Znałam już trochę Black, chciała zapewne wszystko z Izzy’m omówić. Z tą myślą zamknęłam się w łazience. Od razu mój umysł przywołał sceny z mycia tego pomieszczenia razem z Saulem. Cholera, może my też powinniśmy sobie coś wyjaśnić? Nie wiedziałam jak nazwać naszą relację, ale zdawało mi się, że to coś więcej niż przyjaźń. Zakochałam się, co do tego nie było wątpliwości. No bo jak inaczej wytłumaczyć gilgotanie w brzuchu czy mimowolny uśmiech na jego widok? To chyba było właśnie to. Zakochanie. Ciekawe, czy Saul też to czuł. Tak, musimy to sobie bez wątpienia w najbliższym czasie wyjaśnić.
W między czasie ubrałam się i nieco odświeżyłam.
- Dobra, jestem gotowa!- krzyknęłam do mulata zbiegając na dół.
Chłopak w odpowiedzi tylko się uśmiechnął i naciągnął na siebie katanę. Po chwili maszerowaliśmy już ulicą.
- Gdzie ten sklep?- zagadałam.
- Na Sunset. Będziemy iść góra pół godziny.- odparł wkładając dłonie do kieszeni skórzanych spodni.
- Aha. Wpadniemy potem do Roxy?
- Tak, jasne. Mogę pójść potem po chłopaków…- zaczął.
-Nie. Znaczy… Wolałabym bez nich.- uśmiechnęłam się delikatnie.
Chłopak również się wyszczerzył.
- Jasne.
Szliśmy jakiś czas w milczeniu, kiedy nagle z jakiegoś zaułka wyskoczyła kobieta. Miała na sobie bardzo krótką spódniczkę i prześwitujący top. Bez większych ceregieli szarpnęła Slasha za rękę i zaczęła go wciągać w cień, śmiejąc się zalotnie, przygryzając wargę i ocierając się o niego. Chłopak na początku zaskoczony, dopiero po chwili szarpnął się i odsunął.
- Łapska przy sobie, dziwko.- syknął.
Tamta jednak nie zraziła się, bo dość brutalnie odepchnęła mnie na bok, a sama owinęła nogę wokół pasa chłopaka. Saul już nieźle wkurwiony strzepnął pchnął ją mocno na ścianę.
- Posłuchaj mnie uważnie. Wypierdalaj stąd, idź się kurwić gdzie indziej. Nie widzisz, że idę z dziewczyną?! Na taką bezczelność nikogo nie wyrwiesz, cud, że masz za co kupić ubranie! Zresztą te przezroczyste szmaty to nie ubrania! Wypierdalaj stąd dziwko, ale już!- wysyczał jej w twarz.
 Ja aż wzdrygnęłam się. Nie sądziłam, że ten chłopak może tak zareagować. Muszę przyznać, że nieco się jego wybuchu przestraszyłam. Nie spodziewałabym się po nim takich słów do nieznajomej kobiety. Fakt, że do bezczelnej i odrażającej, ale jednak kobiety. A co jeżeli tak kiedyś potraktuje mnie? Może lepiej się z nim tak nie związywać…
- Nic się nie stało…?- pobiegł do mnie i objął.- Zawsze trzeba na nie nakrzyczeć, inaczej się nie odpierdolą.
Po tych słowach uśmiechnął się tak uroczo, że wtuliłam się w jego loki. On wcale taki nie jest. Nawrzucał na tą dziwkę, niezgodnie ze swoją naturą. Odetchnęłam z ulgą. A już myślałam, że mam do czynienia z innym człowiekiem niż myślałam. Z tą myślą cicho się zaśmiałam.
- Co?- odsunął mnie od siebie.
- Nie, nic…- odparłam i po chwili zawahania delikatnie go pocałowałam.
________________________________________________________________
-To tu.- Slash wciągnął mnie w stronę małego sklepu za rękę, której nie puszczał od naszego pocałunku.
Przez cały czas uśmiechał się szeroko, jakby nie dowierzając w szczęście jakie go spotkało. Może on też się zakochał? Może też był taki szczęśliwy jak ja, że zrobiliśmy kolejny krok? Może mu na mnie zależało? Miałam taką nadzieję.
Teraz jednak skupiłam się na czymś innym. Na pracy.  To była moja szansa. Na drzwiach faktycznie było napisane, że poszukują pracownika. Wsunęliśmy się do pomieszczenia. Nie było za dużo klientów, jedynie jakaś kobieta przetrząsała półkę z jeansami.  Pewnie ruszyłam do lady. Zauważyłam, że zanim zdążyłam  dojść, jedna z ekspedientek syknęła coś z nienawiścią do drugiej. Ta druga skuliła się i oddaliła w stronę wieszaków z sukienkami.
- W czym mogę służyć?- zapytała ta pierwsza, zastępując paskudny uśmiech szerokim uśmiechem.
- Ja w sprawie pracy. Mogłabym się zobaczyć z szefem?- spytałam.
Dziewczyna bez słowa obróciła się i znikła na zapleczu, zarzucając tyłkiem i tlenionymi blond włosami.
- Nie podoba mi się ona.- mruknęłam do Slasha.
- No na przyjemną nie wygląda, ale ciałko ma nie najgorsze…- mruknął, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- No już, już… Nie denerwuj się.- uśmiechnął się.
Ja tylko westchnęłam i spojrzałam na szefa sklepu, który właśnie się pojawił.
- Pani w sprawie pracy, tak?- zaczął i nie czekając na odpowiedź, kontynuował.- Proszę bardzo o dokumenty.
Podałam mu kilka papierów, które wcześniej zabrałam ze sobą z domu. Facet przeglądał je, a ja miałam okazję się przyjrzeć  jemu.  Na oko miał koło 40 lat. Miał nieco przyprószone siwizną włosy i lekki zarost. Miał obojętny wyraz twarzy, toteż nie mogłam domyślać się jego cech charakteru. W końcu szef z grobową miną oddał mi dokumenty.
- Na okres próbny możesz być.- oświadczył.
Pisnęłam i ścisnęłam Saula za rękę. Tak łatwo mi poszło! Aż nie do wiary! Miałam ochotę skakać z radości.
- Świetnie! Kiedy mogę zacząć?- zapytałam radośnie.
- No więc sytuacja wygląda tak: Jest was czwórka, pracujecie w tych samych godzinach od poniedziałku do soboty. Dwie z was stoją za ladą, a dwie na zapleczu załatwiają papiekowe sprawy, układają dostarczone ubrania i tym podobne. Same dobieracie, kto, gdzie i kiedy stoi. Mnie interesuje tylko efekt. Czy to jasne?- spojrzał na mnie zimno.
Pokiwałam z zapałem głową.
- Możesz zacząć od jutra. Czas parcy od 8:00 do 18:00. Jak chcesz, przedstawię ci pozostałe ekspedientki.- zaproponował.
- Byłoby mi niezmiernie miło.- odparłam uprzejmie.
- Melissa! Chloe! Jasmin! Chodźcie tu. Poznajcie…- zerknął na papiery, które trzymałam w dłoniach.- Poznajcie Hallie.
Blondynka, z którą wcześniej rozmawiałam przy ladzie to była Melissa. Podała mi tylko rękę i uśmiechnęła się pogardliwe. Chloe, okazała się być dziewczyną, która dopiero na zawołanie szefa przyszła z zaplecza. Wyglądały z Melissą bardzo podobnie. Obcisłe ubrania, tlenione włosy, tona makijażu… Jednym słowem plastikowe laseczki. Teraz obie udały się w kierunku lady i zerkając na mnie coś do siebie szeptały. Jeszcze nie zaczęłam pracować, a już mnie obgadują, no pięknie…
- Hej, Hallie.- z zamyślenia wyrwał mnie głos trzeciej z dziewczyn, Jasmin.
- Cześć.- odparłam przyjaźnie.
Dziewczyna wyglądała inaczej niż pozostałe. Miała proste, długie włosy koloru ciemny blond, z nieco ciemniejszymi pasemkami. Miała dość ciemną karnację i ciemne oczy. Wyglądała jednak bardzo naturalnie, szczególnie, kiedy się do mnie szeroko uśmiechnęła.
- Mam nadzieję, że się nam będzie dobrze pracowało. Dotychczas…- spojrzała niepewnie w stronę dwóch tlenionych blondynek.- Raczej nie miałam miłych współpracowniczek.
- Też mam taką nadzieję. A co do nich… Wyglądają na puste lale. Pewnie takie są, nie?- uniosłam brew.
- Tak. I do tego jakie pewne siebie! Ciągle mną pomiatają.- spuściła wzrok.
- Głowa do góry Jasmin. Damy im radę. Nikt nie będzie tobą pomiatał.- wyszczerzyłam się do niej.
Odpowiedziała tym samym. Od razu wiedziałam, że jest bardzo optymistyczna!
- Jasne. Możesz mi mówić Jaz.- rzekła.
-Spoko. Chciałam ci jeszcze przedstawić Slasha.- pokazałam dłonią na mulata.
- Eee… Hej.- Jaz wlepiła wzrok w czubki swoich butów.
Optymistyczna, ale nieśmiała, szczególnie w stosunku do facetów… Coraz bardziej lubiłam tą dziewczynę. Czułam, że będzie nam się dobrze pracowało.
- Cześć, Jasmin.- Saul podał jej rękę.
Ona uścisnęła ją, a następnie mrucząc ciche ‘do jutra’ nerwowo ruszyła na zaplecze.
- Laski się ciebie boją. Oj niedobrze…- z udawanym współczuciem poklepałam Slasha po plecach.
- Nie musza. Mam ciebie.- odgarnął mi włosy z czoła.
- Idziemy?
- Tak.
Wyszliśmy ze sklepu.
- Patrz jak wszystko się układa! Mamy dom, ja znalazłam pracę, wy napisaliście piosenkę… Lepiej być nie może.- westchnęłam.- No i poznałam Jasmin. Sprawia wrażenie naprawdę miłej. Prawda?
- Miłej owszem, ale okropnie nieśmiałej.- skrzywił się.
- Oj nie przesadzaj, ty też taki byłeś na samym początku naszej znajomości.- wywróciłam oczami.
- Fakt, ale…- zaczął, jednak chyba nie znalazł argumentów, bo pokręcił głową i zamilknął.
Szliśmy nie odzywając się. W końcu zorientowałam się, że nie idziemy do The Roxy.
- Gdzie idziemy ?- spytałam marszcząc czoło.
- Do Rainbow… Chciałaś iść do Roxy, wiem, ale tu było bliżej. Aż taka różnica?
- Eh… Tak, aż taka różnica. Idziemy do The Roxy, prowadź.- rozkazałm.
Saul westchnął i zawrócił.
- A czemu ci tak na tym zależy?- spytał.
- Wiesz, bo… Pamiętasz jak ci mówiłam o moich rodzicach?- zaczęłam.
- Mhm.
- Po ich śmierci… Mój brat się załamał. Gadałam z nim w dniu wyjazdu z hotelu. Był tak zrozpaczony… Zaproponowałam mu, żeby przyjechał do  Los Angeles. Do mnie. No i się zgodził. Jako, że nie wiedziałam, gdzie będziemy mieszkać kazałam mu przyjść do Roxy po przyjeździe. Bardzo możliwe, że już przyjechał. W końcu gadałam z nim dwa dni temu rano… Przy dobrej okazji już byłby w LA.- wytłumaczyłam Saulowi w skrócie.
-Rozumiem. W takim razie chodźmy do Roxy.- powiedział i chwytając mnie za rękę przyspieszył.
- A tak w ogóle… To czemu nie chciałaś, bym poszedł po chłopaków?- spytał.
- Ja… Chciałam pogadać… O…- zaczęłam się jąkać.
- O?
-O nas.
- Aha.
- Aha?
- No tak. Ja nie muszę gadać. Ja wiem co z nami… jest.- zatrzymał się i stanął przodem do mnie.
Nasze twarzy zbliżyły się.
- Czyli?- przygryzłam wargę.
- Wiem, że jesteś najlepszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem. Wiem, że po raz pierwszy doświadczam takiego uczucia. I co najważniejsze, wiem co to za uczucie. Ja się kurwa zakochałem. Wiesz? Ja jebany pan Hudson, się zakochałem. I to w tobie mała.- ostatnie słowa szeptał mi do ucha, by następnie skierować moje usta na swoje, chwytając moją twarz w obie dłonie.
Był to zdecydowanie najlepszy pocałunek w moim życiu. Może było ich mało, ale ten był zdecydowanie najlepszy. Staliśmy tam i nasycaliśmy się swoją obecnością. Ja rozkoszowałam się jego zapachem i czułam jak na myśl o słowach, które przed chwilą wypowiedział, robi mi się ciepło na sercu. Pomyślałam, że ten dzień mogę zaliczyć do najbardziej udanych dni w mojej marnej egzystencji. Z bólem oderwaliśmy się od siebie. Oparci czołami patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy. Dzięki naszym włosom mieliśmy zapewnioną prywatność. Ludzie z zewnątrz widzieli pewnie tylko puchatą kulką z dwoma wystającymi ciałami.
- Jesteś boski wiesz?- mruknęłam.
- Oczywiście, że wiem. Ale przy tobie i tak jestem nikim.- zachichotał.
Odsunęliśmy się od siebie i splatając palce ruszyliśmy do baru, który był już w zasięgu mojego wzroku. Stwierdziłam, że jak znajdę Seana to mój fart dzisiaj powinien przejść do historii.
I widać tak miało się stać, bo od razu po wejściu do klubu, ujrzałam przy barze znaną mi burzę jasnych włosów.
- Sean!- zawołałam.
Chłopak odwrócił się.
- Siostra!- a po chwili skrzywił się.- To ty mi zajebałaś koszulkę Metalliki!
Zaśmiałam się głośno i rzuciłam się bratu na szyję. Usłyszałam, że również chichocze i mnie obejmuje.
- No nie będę taki. Stęskniłem się Hal.- mruknął.
- Ja też. Chodźmy do domu. Przedstawię ci moich przyjaciół.
________________________________________________________________

Rzadko się to zdarza, ale jestem z tego rozdziału cholernie zadowolona XD Ach ta skromność… No nic sami oceńcie ;p
UWAGA! 
Wpadł mi do głowy ostatnio pewien pomysł… Znaczy pomysł na opowiadanie. Zapisałam to,  wydaje mi się, że coś z tego może wyjść. Jest związany z Gunsami, ale tak jakby… Nie od początku XD Chcielibyście, żebym opublikowała go tu jako drugie opowiadanie? Myślę, że uda mi się pisać dwa naraz… Proszę piszcie w komentarzach co o tym myślicie. Wasza opinia jest dla mnie naprawdę ważna :_: 
PS Dodałam już do bohaterów postać Jasmin, możecie zajrzeć do zakładki ;D


10 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, SLASH I HALLIE SIĘ POCAŁOWALI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *U* *U* A IZZY I BLACK.... TEŻ AAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!! *U*
    A ten szef mi wygląda na jakiegoś alfonsa, a te dwa plastiki na jego dziwki ;-;
    A w sprawie nowego opowiadania... 3 razy tak ode mnie ^^
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fuck Yeaaaaah ! Zakochani wszędzie, a ja sama ;___; (nevermind xD)
    W ogóle to dziękuję za dedykację :**
    Czuję się zaszczycona, że to zrobiłaś i to pod najlepszym rozdziałem ! *O*
    Serio, bardzo szybko się uczysz i opowiadanko jest coraz lepsze :)
    Co do tych zakochanych, to jest świetnie. Izzy ma swą laskę, która przypadła mi do gustu (co jest raczej bardzo rzadkie), Hal też kręci z Saulem :)
    Kurde, kocham to opowiadanko, wiesz? :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaa Dzięki! Tak bardzo uwielbiam twoje komentarze no... <3
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. OOOOOO SLASH I HALLIE OOOOKOOOOOOO XDDD
    Nie komentuję regularnie, ale naprawdę się staram ;)
    Rozdział taki radosny i kochany,tak bardzo pluszowo xd (to przez te włosy Hal i Slasha ;-;)
    Weny życzę i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i również pozdrawiam! :D

      Usuń
  4. No... Axl odreagował i napisał zajebisty kawałek! Trzeba by może jednak podziękować tej pizzeri, że nie mieli salami, hm? ;-;
    No, ale ja nie o tym..
    Slash i Hallie! Aaaaaa <3 Nareszcie, wreszcie, nareszcie! *wyszczerz*
    Teraz niech ich związek się rozwija! Niech się całują, ruchają i co tam jeszcze chcą.. Mają moje błogosławieństwo xDDD
    No i Hallie nareszcie znalazła pracę! Pewnie teraz darmozjady będą od niej żebrać.. ;-;
    Te puste lalki już od samego początku mnie wkurwiają, ale mam nadzieję, że nasza bohaterka wraz z nową znajomą sobie z nimi poradzi. c:
    I co by tu jeszcze.. No kocham to opowiadanie i się uzależniłam, także... new cheapter, please! *3*

    OdpowiedzUsuń
  5. OAAAAAOOOOOO Nareszcie Slash i Hallie się pocałowali <3
    Jestem kurwa taka podekscytowana XD
    Dobra, spokój.
    Hallie znalazła pracę, ale z tego co widzę łatwo nie będzie...
    I przyjechał Sean.
    Rozdział bardzo bardzo bardzo zajebisty :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż za sielanka. :D
    Chwila, podsumujmy:
    1. Piosenka.
    2. Praca.
    3. Slash i Hallie. Ile ja czekałam na to aż oni się w końcu pocałują. A tak w ogóle to oni są razem czy jeszcze nie? xD Bo jak zwykle niczego nie ogarniam. Ale nie no.... w końcu się pocałowali, ale może to tylko takie ot tak sobie. Albo czegoś nie doczytałam i teraz się zastanawiam mimo, że miałam to wyłożone na tacy? ;_; A z resztą, nieważne. xD
    4. SEAN.
    Zakładam, że z nimi zamieszka. Więc będą się teraz w siedem osób gnieść w tej klitce? :o Grunt to przetrwanie.
    Welcome to the jungle, Sean. xD

    OdpowiedzUsuń