No to mamy 10 ;D
Chciałabym zadedykować go Michelle Rose ;*
Komentujcie, to
nie boli. Nawet z anonima ;)
________________________________________________________________
Całe południe i
wczesne popołudnie nie robiliśmy nic, lecząc się z kaca. W między czasie Todd
wyszedł, ale obiecał wpaść w najbliższym czasie. Siedzieliśmy właśnie w salonie
i oglądaliśmy jakąś komedię w telewizji,
kiedy do domu wparował Axl. Nie miałam pojęcia gdzie się podziewał od
wczorajszego wieczora, ale najwyraźniej gniew całkowicie mu przeszedł.
- Ludzie!
Napisałem piosenkę!- krzyknął podekscytowany wchodząc.
- Jaką?-
zainteresował się Steven.
- No sami
oceńcie.
Been hidin' out
And layin' low
It's nothing new ta me
Well you can always find a place to go
If you can keep your sanity
They break down the doors
And they rape my rights but
They won't touch me
They scream and yell
And fight all night
You can't tell me
I lose my head
I close my eyes
They won't touch me
'Cause I got somethin'
I been buildin' up inside
For so fuckin' long
They're out ta get me
They won't catch me
I'm fucking innocent
They won't break me
And layin' low
It's nothing new ta me
Well you can always find a place to go
If you can keep your sanity
They break down the doors
And they rape my rights but
They won't touch me
They scream and yell
And fight all night
You can't tell me
I lose my head
I close my eyes
They won't touch me
'Cause I got somethin'
I been buildin' up inside
For so fuckin' long
They're out ta get me
They won't catch me
I'm fucking innocent
They won't break me
Zanucił, a następnie
spojrzał po nas wyczekująco.
- No widzę, że
się nieźle wkurwiłeś jak to pisałeś…- Izzy zaśmiał się pod nosem.
Black pacnęła
chłopaka w tył głowy.
-Axl, świetna
piosenka! Naprawdę dobrze umiesz oddać emocje w słowach i swoim śpiewie.-
dziewczyna klasnęła w dłonie.
- Tak zgadzam
się. Dobra robota bracie!- uśmiechnęłam się do Rudego.
Reszta pokiwała
głowami, a Slash zmarszczył czoło i chwycił za, nieużywaną od początku
mieszkania tutaj, gitarę elektryczną. Szybko podłączył kable i zgrał kilka
dźwięków.
- Axl, dawaj mi
początek jeszcze raz.- rozkazał.
Rose podchodząc
do mulata zaśpiewał pierwsze wersy utworu.
- Dobra, stop.
Mam pomysł na intro.- mruknął mulat.
Z jego
instrumentu wydobyło się kilka ostrzejszych, ale świetnie pasujących do utworu
dźwięków. Zagrał kilka razy to samo, a potem dał znać Axl’owi, żeby ten wszedł
z wokalem. Kiedy stojąc obok siebie tworzyli wspólnie tą piosenkę, dało się
wyczuć jakąś niewidzialną wieź łącząca obu chłopaków. Stałam z Black z
otwartymi ustami, i wsłuchiwałam się w riff’y Saula. Nagle do wszystkiego
dołączyła linia basów. To Mckagan dołączył swoja gitarę. Kilka chwil i podkład
stał się jeszcze wyraźniejszy dzięki gitarze Izzy’ego. Stojąca obok mnie
brunetka pisnęła cicho, kiedy Stradlin szarpiąc struny, zakołysał się posyłając
jej uśmiech. Steven, też nie próżnował, bo w błyskawicznym tempie rozkładał
perkusję. Musiałyśmy w tym celu wyjść z pokoju i podziwiać zespół z korytarza,
bo sprzęt Adlera zajmował prawie cały salon. Saul wszedł na kanapę z braku
miejsca. Kiedy Steven mógł już zacząć grać, piosenka dobiegła końca.
- Ale jak to!?
Też chcę zagrać!- wrzasnął blondyn i kilka razy uderzył w bęben.
Slash
zaczął więc od początku. Tym razem jego
riffom towarzyszyły wściekłe dźwięki talerzy. Adler bez problemu ułożył linię
perkusji do powstałego utworu. Kiedy ostatnie nuty wybrzmiały, razem z Blue
zaczęłyśmy mocno bić brawo i wiwatować. To było naprawdę coś niezwykłego.
- Kurwa, czemu
wy jeszcze nie jesteście sławni?- dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.
- Wiesz, to w
sumie nasza pierwsza wspólna piosenka.-
Slash odłożył gitarę w kąt.
- No właściwie
nie pierwsza. Jeszcze w hotelu napisałem pewien tekst… Z myślą o tobie Black.
Jeszcze wam go nie pokażę, jest niedokończo…- urwał bo wniebowzięta brunetka
pocałowała go prosto w usta.
- Napisałeś dla
mnie piosenkę! Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- zarzuciła mu ręce na ramiona i
znów pocałowała.
Tym razem
czulej, niemal zachłannie. Stradlin na początku zaskoczony, teraz objął
dziewczynę i po chwili wyprowadził z pokoju. Usłyszałam tylko jak wchodzą na
górę, i zamykają się w sypialni.
- Grubo.-
skomentował sytuację Steven siadają na sofie.
- Tak, świetnie to
ująłeś. – zaśmiałam się i opadłam obok niego na poduszkę.
- Sometimes
it's easy to forget where you're goin'. Sometimes
it's harder to leave… Cholera co dalej…?- Axl chodząc
po pokoju wciąż podśpiewywał.
- Druga zwrotka?- spytał Duff brzdąkając cicho na
basie.
- Ta… Próbuję coś wymyślić dalej… Wezmę wódkę, po niej się lepiej myśli.- mruknął
Rudy i wyciągnął butelkę z szafki.
Mamrotał coś
jeszcze chwilę popijając, a w końcu wyszedł mruczą coś o ‘świeżym powietrzu
dodającym weny’.
- Hallie…
Mówiłaś coś wczoraj o pracy… Idziemy się zapytać do tego sklepu z ciuchami?-
przypomniał sobie nagle Slash.
- O tak, jasne!
Chodźmy! Albo nie, czekaj! Muszę się jakoś ogarnąć!- zawołałam szukając torby.
Kiedy w końcu ją znalazłam, chwyciłam za bluzkę z moim ulubionym zespołem:
Metalliką. Do tego wybrałam granatowe jeansy i koszulę w kratę. Z wszystkimi
ubraniami udałam się do łazienki na piętro. Przechodząc obok drzwi sypialni,
nie usłyszałam niczego podejrzanego. Czyżby po prostu poszli spać? Wątpiłam w to, ale równie mało prawdopodobne było, że
po tak krótkiej znajomości poszliby do łóżka. Może po prostu sobie cicho
rozmawiają? Tak, zapewne. Znałam już trochę Black, chciała zapewne wszystko z
Izzy’m omówić. Z tą myślą zamknęłam się w łazience. Od razu mój umysł przywołał
sceny z mycia tego pomieszczenia razem z Saulem. Cholera, może my też
powinniśmy sobie coś wyjaśnić? Nie wiedziałam jak nazwać naszą relację, ale
zdawało mi się, że to coś więcej niż przyjaźń. Zakochałam się, co do tego nie
było wątpliwości. No bo jak inaczej wytłumaczyć gilgotanie w brzuchu czy
mimowolny uśmiech na jego widok? To chyba było właśnie to. Zakochanie. Ciekawe,
czy Saul też to czuł. Tak, musimy to sobie bez wątpienia w najbliższym czasie
wyjaśnić.
W między czasie
ubrałam się i nieco odświeżyłam.
- Dobra, jestem
gotowa!- krzyknęłam do mulata zbiegając na dół.
Chłopak w
odpowiedzi tylko się uśmiechnął i naciągnął na siebie katanę. Po chwili
maszerowaliśmy już ulicą.
- Gdzie ten
sklep?- zagadałam.
- Na Sunset.
Będziemy iść góra pół godziny.- odparł wkładając dłonie do kieszeni skórzanych
spodni.
- Aha.
Wpadniemy potem do Roxy?
- Tak, jasne.
Mogę pójść potem po chłopaków…- zaczął.
-Nie. Znaczy…
Wolałabym bez nich.- uśmiechnęłam się delikatnie.
Chłopak również
się wyszczerzył.
- Jasne.
Szliśmy jakiś
czas w milczeniu, kiedy nagle z jakiegoś zaułka wyskoczyła kobieta. Miała na
sobie bardzo krótką spódniczkę i prześwitujący top. Bez większych ceregieli
szarpnęła Slasha za rękę i zaczęła go wciągać w cień, śmiejąc się zalotnie, przygryzając
wargę i ocierając się o niego. Chłopak na początku zaskoczony, dopiero po
chwili szarpnął się i odsunął.
- Łapska przy
sobie, dziwko.- syknął.
Tamta jednak
nie zraziła się, bo dość brutalnie odepchnęła mnie na bok, a sama owinęła nogę
wokół pasa chłopaka. Saul już nieźle wkurwiony strzepnął pchnął ją mocno na
ścianę.
- Posłuchaj
mnie uważnie. Wypierdalaj stąd, idź się kurwić gdzie indziej. Nie widzisz, że
idę z dziewczyną?! Na taką bezczelność nikogo nie wyrwiesz, cud, że masz za co
kupić ubranie! Zresztą te przezroczyste szmaty to nie ubrania! Wypierdalaj stąd
dziwko, ale już!- wysyczał jej w twarz.
Ja aż wzdrygnęłam się. Nie sądziłam, że ten
chłopak może tak zareagować. Muszę przyznać, że nieco się jego wybuchu
przestraszyłam. Nie spodziewałabym się po nim takich słów do nieznajomej
kobiety. Fakt, że do bezczelnej i odrażającej, ale jednak kobiety. A co jeżeli
tak kiedyś potraktuje mnie? Może lepiej się z nim tak nie związywać…
- Nic się nie
stało…?- pobiegł do mnie i objął.- Zawsze trzeba na nie nakrzyczeć, inaczej się
nie odpierdolą.
Po tych słowach
uśmiechnął się tak uroczo, że wtuliłam się w jego loki. On wcale taki nie jest.
Nawrzucał na tą dziwkę, niezgodnie ze swoją naturą. Odetchnęłam z ulgą. A już
myślałam, że mam do czynienia z innym człowiekiem niż myślałam. Z tą myślą
cicho się zaśmiałam.
- Co?- odsunął
mnie od siebie.
- Nie, nic…-
odparłam i po chwili zawahania delikatnie go pocałowałam.
________________________________________________________________
-To tu.- Slash
wciągnął mnie w stronę małego sklepu za rękę, której nie puszczał od naszego
pocałunku.
Przez cały czas
uśmiechał się szeroko, jakby nie dowierzając w szczęście jakie go spotkało.
Może on też się zakochał? Może też był taki szczęśliwy jak ja, że zrobiliśmy
kolejny krok? Może mu na mnie zależało? Miałam taką nadzieję.
Teraz jednak
skupiłam się na czymś innym. Na pracy.
To była moja szansa. Na drzwiach faktycznie było napisane, że poszukują
pracownika. Wsunęliśmy się do pomieszczenia. Nie było za dużo klientów, jedynie
jakaś kobieta przetrząsała półkę z jeansami. Pewnie ruszyłam do lady.
Zauważyłam, że zanim zdążyłam dojść,
jedna z ekspedientek syknęła coś z nienawiścią do drugiej. Ta druga skuliła się
i oddaliła w stronę wieszaków z sukienkami.
- W czym mogę służyć?- zapytała ta pierwsza,
zastępując paskudny uśmiech szerokim uśmiechem.
- Ja w sprawie pracy. Mogłabym się zobaczyć z szefem?-
spytałam.
Dziewczyna bez słowa obróciła się i znikła na
zapleczu, zarzucając tyłkiem i tlenionymi blond włosami.
- Nie podoba mi się ona.- mruknęłam do Slasha.
- No na przyjemną nie wygląda, ale ciałko ma nie
najgorsze…- mruknął, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- No już, już… Nie denerwuj się.- uśmiechnął się.
Ja tylko westchnęłam i spojrzałam na szefa sklepu,
który właśnie się pojawił.
- Pani w sprawie pracy, tak?- zaczął i nie czekając na
odpowiedź, kontynuował.- Proszę bardzo o dokumenty.
Podałam mu kilka papierów, które wcześniej zabrałam ze
sobą z domu. Facet przeglądał je, a ja miałam okazję się przyjrzeć jemu.
Na oko miał koło 40 lat. Miał nieco przyprószone siwizną włosy i lekki
zarost. Miał obojętny wyraz twarzy, toteż nie mogłam domyślać się jego cech
charakteru. W końcu szef z grobową miną oddał mi dokumenty.
- Na okres próbny możesz być.- oświadczył.
Pisnęłam i ścisnęłam Saula za rękę. Tak łatwo mi
poszło! Aż nie do wiary! Miałam ochotę skakać z radości.
- Świetnie! Kiedy mogę zacząć?- zapytałam radośnie.
- No więc sytuacja wygląda tak: Jest was czwórka,
pracujecie w tych samych godzinach od poniedziałku do soboty. Dwie z was stoją
za ladą, a dwie na zapleczu załatwiają papiekowe sprawy, układają dostarczone
ubrania i tym podobne. Same dobieracie, kto, gdzie i kiedy stoi. Mnie
interesuje tylko efekt. Czy to jasne?- spojrzał na mnie zimno.
Pokiwałam z zapałem głową.
- Możesz zacząć od jutra. Czas parcy od 8:00 do 18:00.
Jak chcesz, przedstawię ci pozostałe ekspedientki.- zaproponował.
- Byłoby mi niezmiernie miło.- odparłam uprzejmie.
- Melissa! Chloe! Jasmin! Chodźcie tu. Poznajcie…-
zerknął na papiery, które trzymałam w dłoniach.- Poznajcie Hallie.
Blondynka, z którą wcześniej rozmawiałam przy ladzie
to była Melissa. Podała mi tylko rękę i uśmiechnęła się pogardliwe. Chloe,
okazała się być dziewczyną, która dopiero na zawołanie szefa przyszła z
zaplecza. Wyglądały z Melissą bardzo podobnie. Obcisłe ubrania, tlenione włosy,
tona makijażu… Jednym słowem plastikowe laseczki. Teraz obie udały się w
kierunku lady i zerkając na mnie coś do siebie szeptały. Jeszcze nie zaczęłam
pracować, a już mnie obgadują, no pięknie…
- Hej, Hallie.- z zamyślenia wyrwał mnie głos trzeciej
z dziewczyn, Jasmin.
- Cześć.- odparłam przyjaźnie.
Dziewczyna wyglądała inaczej niż pozostałe. Miała
proste, długie włosy koloru ciemny blond, z nieco ciemniejszymi pasemkami.
Miała dość ciemną karnację i ciemne oczy. Wyglądała jednak bardzo naturalnie,
szczególnie, kiedy się do mnie szeroko uśmiechnęła.
- Mam nadzieję, że się nam będzie dobrze pracowało.
Dotychczas…- spojrzała niepewnie w stronę dwóch tlenionych blondynek.- Raczej
nie miałam miłych współpracowniczek.
- Też mam taką nadzieję. A co do nich… Wyglądają na
puste lale. Pewnie takie są, nie?- uniosłam brew.
- Tak. I do tego jakie pewne siebie! Ciągle mną
pomiatają.- spuściła wzrok.
- Głowa do góry Jasmin. Damy im radę. Nikt nie będzie
tobą pomiatał.- wyszczerzyłam się do niej.
Odpowiedziała tym samym. Od razu wiedziałam, że jest
bardzo optymistyczna!
- Jasne. Możesz mi mówić Jaz.- rzekła.
-Spoko. Chciałam ci jeszcze przedstawić Slasha.-
pokazałam dłonią na mulata.
- Eee… Hej.- Jaz wlepiła wzrok w czubki swoich butów.
Optymistyczna, ale nieśmiała, szczególnie w stosunku
do facetów… Coraz bardziej lubiłam tą dziewczynę. Czułam, że będzie nam się
dobrze pracowało.
- Cześć, Jasmin.- Saul podał jej rękę.
Ona uścisnęła ją, a następnie mrucząc ciche ‘do jutra’
nerwowo ruszyła na zaplecze.
- Laski się ciebie boją. Oj niedobrze…- z udawanym
współczuciem poklepałam Slasha po plecach.
- Nie musza. Mam ciebie.- odgarnął mi włosy z czoła.
- Idziemy?
- Tak.
Wyszliśmy ze sklepu.
- Patrz jak wszystko się układa! Mamy dom, ja
znalazłam pracę, wy napisaliście piosenkę… Lepiej być nie może.- westchnęłam.-
No i poznałam Jasmin. Sprawia wrażenie naprawdę miłej. Prawda?
- Miłej owszem, ale okropnie nieśmiałej.- skrzywił
się.
- Oj nie przesadzaj, ty też taki byłeś na samym
początku naszej znajomości.- wywróciłam oczami.
- Fakt, ale…- zaczął, jednak chyba nie znalazł
argumentów, bo pokręcił głową i zamilknął.
Szliśmy nie odzywając się. W końcu zorientowałam się,
że nie idziemy do The Roxy.
- Gdzie idziemy ?- spytałam marszcząc czoło.
- Do Rainbow… Chciałaś iść do Roxy, wiem, ale tu było
bliżej. Aż taka różnica?
- Eh… Tak, aż taka różnica. Idziemy do The Roxy,
prowadź.- rozkazałm.
Saul westchnął i zawrócił.
- A czemu ci tak na tym zależy?- spytał.
- Wiesz, bo… Pamiętasz jak ci mówiłam o moich
rodzicach?- zaczęłam.
- Mhm.
- Po ich śmierci… Mój brat się załamał. Gadałam z nim
w dniu wyjazdu z hotelu. Był tak zrozpaczony… Zaproponowałam mu, żeby
przyjechał do Los Angeles. Do mnie. No i
się zgodził. Jako, że nie wiedziałam, gdzie będziemy mieszkać kazałam mu
przyjść do Roxy po przyjeździe. Bardzo możliwe, że już przyjechał. W końcu
gadałam z nim dwa dni temu rano… Przy dobrej okazji już byłby w LA.-
wytłumaczyłam Saulowi w skrócie.
-Rozumiem. W takim razie chodźmy do Roxy.- powiedział
i chwytając mnie za rękę przyspieszył.
- A tak w ogóle… To czemu nie chciałaś, bym poszedł po
chłopaków?- spytał.
- Ja… Chciałam pogadać… O…- zaczęłam się jąkać.
- O?
-O nas.
- Aha.
- Aha?
- No tak. Ja nie muszę gadać. Ja wiem co z nami…
jest.- zatrzymał się i stanął przodem do mnie.
Nasze twarzy zbliżyły się.
- Czyli?- przygryzłam wargę.
- Wiem, że jesteś najlepszą dziewczyną jaką
kiedykolwiek spotkałem. Wiem, że po raz pierwszy doświadczam takiego uczucia. I
co najważniejsze, wiem co to za uczucie. Ja się kurwa zakochałem. Wiesz? Ja
jebany pan Hudson, się zakochałem. I to w tobie mała.- ostatnie słowa szeptał
mi do ucha, by następnie skierować moje usta na swoje, chwytając moją twarz w
obie dłonie.
Był to zdecydowanie najlepszy pocałunek w moim życiu.
Może było ich mało, ale ten był zdecydowanie najlepszy. Staliśmy tam i
nasycaliśmy się swoją obecnością. Ja rozkoszowałam się jego zapachem i czułam
jak na myśl o słowach, które przed chwilą wypowiedział, robi mi się ciepło na
sercu. Pomyślałam, że ten dzień mogę zaliczyć do najbardziej udanych dni w
mojej marnej egzystencji. Z bólem oderwaliśmy się od siebie. Oparci czołami
patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy. Dzięki naszym włosom mieliśmy zapewnioną
prywatność. Ludzie z zewnątrz widzieli pewnie tylko puchatą kulką z dwoma
wystającymi ciałami.
- Jesteś boski wiesz?- mruknęłam.
- Oczywiście, że wiem. Ale przy tobie i tak jestem
nikim.- zachichotał.
Odsunęliśmy się od siebie i splatając palce ruszyliśmy
do baru, który był już w zasięgu mojego wzroku. Stwierdziłam, że jak znajdę
Seana to mój fart dzisiaj powinien przejść do historii.
I widać tak miało się stać, bo od razu po wejściu do
klubu, ujrzałam przy barze znaną mi burzę jasnych włosów.
- Sean!- zawołałam.
Chłopak odwrócił się.
- Siostra!- a po chwili skrzywił się.- To ty mi
zajebałaś koszulkę Metalliki!
Zaśmiałam się głośno i rzuciłam się bratu na szyję.
Usłyszałam, że również chichocze i mnie obejmuje.
- No nie będę taki. Stęskniłem się Hal.- mruknął.
- Ja też. Chodźmy do domu.
Przedstawię ci moich przyjaciół.
________________________________________________________________
________________________________________________________________
Rzadko się to zdarza, ale jestem z tego rozdziału
cholernie zadowolona XD Ach ta skromność… No nic sami oceńcie ;p
UWAGA!
UWAGA!
Wpadł mi do głowy ostatnio pewien pomysł… Znaczy
pomysł na opowiadanie. Zapisałam to, wydaje mi się, że coś z tego
może wyjść. Jest związany z Gunsami, ale tak jakby… Nie od początku XD
Chcielibyście, żebym opublikowała go tu jako drugie opowiadanie? Myślę, że uda
mi się pisać dwa naraz… Proszę piszcie w komentarzach co o tym myślicie. Wasza opinia jest dla mnie naprawdę ważna :_:
PS Dodałam już do bohaterów postać Jasmin, możecie
zajrzeć do zakładki ;D
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, SLASH I HALLIE SIĘ POCAŁOWALI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *U* *U* A IZZY I BLACK.... TEŻ AAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!! *U*
OdpowiedzUsuńA ten szef mi wygląda na jakiegoś alfonsa, a te dwa plastiki na jego dziwki ;-;
A w sprawie nowego opowiadania... 3 razy tak ode mnie ^^
Weny ;*
Dziękuję ;**
UsuńFuck Yeaaaaah ! Zakochani wszędzie, a ja sama ;___; (nevermind xD)
OdpowiedzUsuńW ogóle to dziękuję za dedykację :**
Czuję się zaszczycona, że to zrobiłaś i to pod najlepszym rozdziałem ! *O*
Serio, bardzo szybko się uczysz i opowiadanko jest coraz lepsze :)
Co do tych zakochanych, to jest świetnie. Izzy ma swą laskę, która przypadła mi do gustu (co jest raczej bardzo rzadkie), Hal też kręci z Saulem :)
Kurde, kocham to opowiadanko, wiesz? :*
Pozdrawiam <3
Aaaaaa Dzięki! Tak bardzo uwielbiam twoje komentarze no... <3
UsuńRównież pozdrawiam ;*
OOOOOO SLASH I HALLIE OOOOKOOOOOOO XDDD
OdpowiedzUsuńNie komentuję regularnie, ale naprawdę się staram ;)
Rozdział taki radosny i kochany,tak bardzo pluszowo xd (to przez te włosy Hal i Slasha ;-;)
Weny życzę i pozdrawiam <3
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam! :D
UsuńNo... Axl odreagował i napisał zajebisty kawałek! Trzeba by może jednak podziękować tej pizzeri, że nie mieli salami, hm? ;-;
OdpowiedzUsuńNo, ale ja nie o tym..
Slash i Hallie! Aaaaaa <3 Nareszcie, wreszcie, nareszcie! *wyszczerz*
Teraz niech ich związek się rozwija! Niech się całują, ruchają i co tam jeszcze chcą.. Mają moje błogosławieństwo xDDD
No i Hallie nareszcie znalazła pracę! Pewnie teraz darmozjady będą od niej żebrać.. ;-;
Te puste lalki już od samego początku mnie wkurwiają, ale mam nadzieję, że nasza bohaterka wraz z nową znajomą sobie z nimi poradzi. c:
I co by tu jeszcze.. No kocham to opowiadanie i się uzależniłam, także... new cheapter, please! *3*
Dziękuję bardzo ;3
UsuńOAAAAAOOOOOO Nareszcie Slash i Hallie się pocałowali <3
OdpowiedzUsuńJestem kurwa taka podekscytowana XD
Dobra, spokój.
Hallie znalazła pracę, ale z tego co widzę łatwo nie będzie...
I przyjechał Sean.
Rozdział bardzo bardzo bardzo zajebisty :)
Cóż za sielanka. :D
OdpowiedzUsuńChwila, podsumujmy:
1. Piosenka.
2. Praca.
3. Slash i Hallie. Ile ja czekałam na to aż oni się w końcu pocałują. A tak w ogóle to oni są razem czy jeszcze nie? xD Bo jak zwykle niczego nie ogarniam. Ale nie no.... w końcu się pocałowali, ale może to tylko takie ot tak sobie. Albo czegoś nie doczytałam i teraz się zastanawiam mimo, że miałam to wyłożone na tacy? ;_; A z resztą, nieważne. xD
4. SEAN.
Zakładam, że z nimi zamieszka. Więc będą się teraz w siedem osób gnieść w tej klitce? :o Grunt to przetrwanie.
Welcome to the jungle, Sean. xD