Od razu mówię,
że rozdział jest kompletnie NIE ZWIĄZANY z opowiadaniem. Napisałam go dla was z
okazji nadchodzących świąt :D Mam nadzieję, że wam się spodoba ;3
_______________________________________________________________
Przez burzę
swoich włosów nie zauważyłem na początku, że coś jest nie tak. Że nie jestem w
Los Angeles. Wstałem powoli z kanapy, odgarnął loki. I stanąłem jak wryty.
- Gdzie ja kurwa
jestem!?
- W Polsce, Salsh.-
dopiero teraz zauważyłem postać w siedzącą w fotelu.
Postać miała
czerwony strój. Na głowie nałożona była czapka z pomponem. Miała również bujną śnieżnobiałą brodę. Była też dość gruba,
sądząc po opinającym się na brzuchu materiale.
- Ty jesteś…?-
byłem coraz bardziej skołowany.
- Jestem Świętym
Mikołajem! Nigdy nie obchodziłeś Świąt Bożego Narodzenia?!- oburzył się Święty.
-Obchodziłem,
ale… Ale Mikołaj nie istnieje. Zresztą mniejsza o Mikołaja. Czemu ja kurwa
jestem w Polsce?- skrzyżowałem ramiona
na piersi.
- Co roku biorę
kogoś, kto nieodpowiednio celebruje święta i umieszczam go na jeden wieczór w
jakimś domu, gdzie Boże Narodzenie jest pięknie obchodzone. Już w zeszłym roku patrzyłem, jak cały wieczór
przeleżałeś na kanapie pijąc whiskey. Teraz trafiłeś do polskiej rodziny, która
nauczy cię tego i owego. Nie martw się,
oni będą postrzegać cię jako jednego z rodziny. Będę po ciebie koło północy,
wtedy wrócisz do Ameryki. – wytłumaczył Mikołaj, i po prostu znikł.
- Ale!- chciałem
go zatrzymać.
Może ja wcale
nie chcę tu być? Może wolę pić alkohol na sofie w Hellhouse? Zdenerwowałem
się. Teraz już wiedziałem jak paskudnie czuje się Steven, kiedy nikt nie liczy
się z jego zdaniem. Po chwili jednak
uznałem, że może warto spróbować.
Rozejrzałem się
po pokoju. Był to niewątpliwie salon. Bardzo przytulny: stała tam obita w jasny
materiał kanapa, wzdłuż jednej ze ścian ustawiony był regał z książkami, na
podłodze leżał puchaty dywan, a w rogu świeciła się choinka. Jako, że pierwszy raz w życiu widziałem świątecznie
wystrojone drzewko, podszedłem i zacząłem podziwiać szklane i słomiane ozdoby.
Przyglądałem się właśnie aniołkowi, o misternie zdobionych skrzydłach, kiedy
usłyszał kroki w pokoju.
- Wujek Saul!-
mała dziewczynka rzuciła mi się na szyję. Objąłem ją niepewnie, i po chwili
postawiłem na podłodze, śmiejąc się. Dziewczynka miała falowane rude włosy i
dużo piegów. Wyglądała naprawdę przeuroczo.
- Cześć…- nie wiedziałem jak ma na imię, ale jakimś
magicznym sposobem imię samo pojawiło się w moim mózgu.- Cześć Karolcia!
Po tych słowach,
zorientowałem się, że biegle mówię po Polsku. Nie miałem żadnych problemów z
akcentem. Mikołaj ma chyba jednak dużą moc…
Nie zastanawiałem się nad tym dłużej, bo
Karolcia pociągnęła mnie za rękę.
- Chodź!
Pomożemy mamie.
Weszliśmy do niewielkiej kuchni. Przy blacie, kołysząc
się w rytm jakiejś świątecznej piosenki, stała kobieta. Miała tak samo rude
włosy jak córka, ale związane w zgrabnego koczka. Kiedy się odwróciła przodem
do mnie, zauważyłem, że ma prześliczny
uśmiech i zielone oczy.
- Cześć
braciszku!- pocałowała mnie w policzek.
Aha, pomyślałem,
zostałem na jeden dzień bratem jakiejś polskiej kobiety. Zapowiadało się
ciekawie.
- Mamuś, w czym
mamy ci pomóc?- zawołała Karolinka skacząc jak szalona po pomieszczeniu.
- Ty kochanie
możesz pozalepiać pierogi. Zobacz, trzeba po prostu ścisnąć palcami brzegi ze
sobą… O tak, właśnie tak…- kobieta tłumaczyła córce.
- A ja co mam
zrobić Edytko?- zapytałem się, sam się dziwiąc, że znam imię swojej ‘siostry’.
- Ty… Możesz
robić… Już wiem!- podała mi jakieś
dziwne warzywo (?) o czerwono filetowej barwie.
- Yyy… Co z
tym?- zapytałem się.
Znałem ich
imiona, ale nazwy produktów już nie! W życiu nie widziałem czegoś takiego. U mnie
na święta jedli mięso, a nie jakieś bordowe bulwy.
- To jest burak!
Musisz go obrać i pokroić. Zrobimy z niego barszcz.- zaśmiała się cicho.
- Barszcz…
Barszcz!- wybuchłem niepochowanym śmiechem.
Nigdy w życiu
nie słyszałem śmieszniejszego słowa. Co zabawniejsze, umiałem to wymówić! Mój zmodyfikowany mikołajowymi mocami język, nie
miał problemów z ‘szcz’. Mimo tego zaśmiewałem się do rozpuku, przez dobre
dziesięć minut. Nie sądziłem, że jedno słowo, tak go rozweseli.
- Nie lubisz
barszczu, wujku?- Karolcia jakby posmutniała.
- Nie, no coś ty
mała! Uwielbiam barszcz!- zawołałem wciąż chichocząc.
Dziewczynka
dziwnie na mnie spojrzała, a następnie wróciła do lepienia pierogów. Swoją
drogą słowo ‘pierogi’ również mulata bawiło.
Przez dłuższą
chwile pracowaliśmy w milczeniu. Z piekarnika rozchodził się boski zapach, a w
tle z radia leciał właśnie Queen.
- Hmm… Co tak
pachnie?- do pomieszczenia wszedł zaspany mężczyzna. Miał potargane ciemne
włosy i mile wyglądający uśmiech.
- Tata!-
Karolcia podbiegła do niego i mocno go wyściskała.
- Cześć.-tym
razem to ja pierwszy się przywitałem, kiedy mężczyzna już uścisnął córkę.
- No, siema
stary. Widzę, że od rana się rwiesz do roboty, nie podobne do ciebie!- zaśmiał
się.
- Fakt. Dzisiaj
jednak udzieliła mi się świąteczna atmosfera.- odrzekłem wesoło.
Darek (jego imię
również jakimś magicznym sposobem znalazło się w moim umyśle) podszedł do Edyty
i cmoknął ją na przywitanie.
- Witaj,
kochanie. Może ja też pomogę?- zapytał.
- Oczywiście, że
możesz. Trafiła ci się jednak najgorsza rola, bo wstałeś ostatni. Musisz iść
rozłożyć i wymyć stół, zmienić poduszki na krzesłach, wyjąć i uprasowań biały
obrus, a na koniec nakryć do stołu.- oznajmiła kobieta z uśmiechem.
Na widok
skrzywionej miny Darka, zaśmialiśmy się. Po chwili wyszedł on z pomieszczenia z
urażoną miną.
- Ciasto
skończone! Biorę się z makiełki…- powiedziała do siebie Edyta.
- Makiełki!?
Boże…- po raz kolejny rozbawiło mnie jakieś słowo.
- Nie pasuje
ci?- spojrzała na mnie.
- Pasuje! Ale…
To takie śmieszne słowo!- zaśmiałem się.
Kobieta uniosła
brew.
-Czy ty się na
pewno dobrze czujesz?
- Tak, jak
najbardziej.- uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
Następnie
podałem jej miskę z pokrojonym burakiem. Wywróciła oczami i wzięła ode mnie
naczynie.
- Zetrzyj teraz
marchewkę. Zrobimy rybę po grecku.- poleciła mi podając tarkę.
Nigdy w życiu
nie używałem tego narzędzia. Na początku położyłem je poziomo i tarłem
marchewką od środka. Widząc jednak rozbawione spojrzenia Karolci, ustawiłem
tarkę pionowo i zacząłem ucierać od zewnętrznej strony. Faktycznie, tak jest o
wiele wygodniej! Po starciu warzywa dostałem zadanie, polegające na
wypatroszeniu karpia. Kiedy tylko to usłyszałem, mój zapał do pracy nieco
osłabł. Nigdy tego nie robiłem, a wydawało się dość trudne. Mimo to podjąłem
się zadania. Stanąłem nad zlewem z nożem w dłoni, patrząc na martwą już rybę.
Przejechałem czubkiem ostrza po brzuchu zwierzęcia. Zrobiłem to chyba jednak
zbyt gwałtownie, bo wnętrzności karpia rozprysły się na moją koszulę.
- Jasna
cholera!- zakląłem.
Edyta odwróciła
się do mnie i tym razem ona wybuchła śmiechem.
- Karolinka
lepiej sobie z nożem radzi!- zawołała.
Dziewczynka
wyprężyła się dumnie.
- Daj wujku,
zrobię to za ciebie.
- Nie tym razem.
Ja sobie poradzę.- rzekłem hardo i z powrotem pochyliłem się nad rybą.
Tym razem nóż
powoli przeciął skórę w nierozciętej jeszcze części. Z powstałej szczeliny
wyciągnąłem wszystkie elementy nie wyglądające na zjadliwe. Po tym zabiegu
dumny pokazałem moją pracę Edycie.
- No nieźle,
nieźle. Teraz odetnij ogon, głowę, płetwy i oczyść wszystko z łusek.- poleciła.
Z tymi zadaniami
uporałem się już nieco szybciej i sprawniej. Po chwili zakrywałem rybne filety
marchewkową potrawką, by za chwilę włożyć całość do piekarnika.
- Gratuluję
bracie. Twoje pierwsze w całości zrobione danie.- z uznaniem pokiwała mi głową
moja ‘siostra’. – Teraz masz chwilę wolnego przed przyjściem gości.
Wyszedłem z
kuchni, i zdałem sobie sprawę, jak bardzo mnie to wszystko zmęczyło. Palce
miałem odrętwiałe. Osunąłem się na kanapę w salonie, i patrzyłem na poczynania
mojego ‘szwagra’. Usiłował on bowiem idealnie równiutko położyć obrus. Co
chwilę mierzył zwisający materiał, i
poprawiał.
- Nikt nie
zauważy.- mruknąłem cicho, kiedy mężczyzna wściekł się na jakiś pomiar.
- Tak myślisz?-
uniósł wzrok.
- Wydaję mi się,
że nie chodzi w tym wszystkim o wystrój, ale o atmosferę. Nie jestem babą, nie
znam się na takich rzeczach, ale… Tak mi się po prostu zdaje.- oświadczyłem w
zadumie.
- Masz rację.-
przytaknął i zostawił miarkę. Wyszedł na chwilę, by zaraz przyjść ze stertą
talerzy. Wstałem i pomogłem mu wszystko rozstawić. Po kilku minutach wszystko
było gotowe. Usiedliśmy na sofie.
- A ty masz
zamiar wystąpić na wigilii z flakami na ubraniu?- Darek zapytał mnie z
uśmiechem.
- Boże zupełnie
o tym zapomniałem! Pożyczysz mi koszulę?- zerwałem się z kanapy.
- Jasne.
Pierwsza szuflada od okna w sypialni. Wybierz sobie jedną.- mruknął poprawiając
krawat.
Wbiegłem do
sypialni i odnalazłem odpowiednie miejsce. Po kilku minutach wybrałem białą,
zwykłą koszulę i szybko przebrałem się w łazience. Wyszedłem w idealnym
momencie, bo akurat zaczęli schodzić się goście. Mimo, że widziałem ich
pierwszy raz na oczy, znałem ich imiona i role w rodzinie. Sprawiali wrażenie
bardzo miłych i ciepłych ludzi.
Zasiedliśmy do
posiłku. Muszę przyznać, że była to jedna z najprzyjemniejszych kolacji w moim
życiu. Wszędzie tyle uśmiechu i uprzejmości. Po prostu miło się tam było.
Kiedy zjedliśmy
jedzenie, przyszedł czas na kolędy. Tak jak w przypadku imion, ich tekst
pojawił się w mojej głowie. Oprócz śpiewania, przypadła mi rola grajka. Nie
wiadomo skąd, ktoś wytrzasnął gitarę. Piękny model klasyka. Miał boskie
brzmienie, toteż podkład do kolęd wyszedł mi świetnie.
Na koniec tego
cudownego wieczoru odpakowywaliśmy prezenty. Nie wiem jak się tam znalazły, ale
mogę przysiąc, że widziałem w oknie Mikołaja, który mruga do mnie i pokazuje
kciuk w górę.
Muszę przyznać,
że Mikołaj się postarał. Dostałem komplet kostek do gitary i dwie butelki
Danielsa. Oprócz tego otrzymałem kilka płyt, które od dawna chciałem sobie
kupić. Dziwne było to wszystko, zważywszy na to, że dla tych ludzi tak w
rzeczywistości nie istnieję. Zrobiło mi się smutno, przecież niedługo będę
musiał odejść od tej wspaniałej rodziny.
Dochodziła już
północ, więc wszyscy goście poszli. Po kilkunastu minutach Edyta i Darek oraz
Karolcia również udali się do łóżek, życząc mi wcześniej dobrej nocy. Ja
pożegnałem się, wiedząc, że nie zobaczę ich już nigdy. Niemal natychmiast po
ich wyjściu zjawił się Mikołaj.
- Dobrze się
spisałeś.- powiedział z uśmiechem.
Nie zdążyłem
odpowiedzieć, bo nagle Święty rozmył się, a przed oczami zobaczyłem Hellhouse.
______________________________________________________________
A i tak w ogóle to... WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ;*
OMG *________*
OdpowiedzUsuńJARAM SIĘ TYM, JAK KOŚCIOŁY W NORWEGII *O*
KURDE, JA CHCĘ TAKIEGO SLASHA JUTRO!
ŚWIETNY POMYSŁ NA DODATEK :3
3 Razy na tak xD
KURDE, CAŁY CZAS MIAŁAM BANANA NA TWARZY *W*
KOCHANA RÓWNIEŻ ŻYCZĘ CI WESOŁYCH ŚWIĄT. ABYŚ DOSTAŁA POD CHOINKĘ SLASHA Z KOKARDĄ NA SZYI XD
AAAA Tak się cieszę, że Ci się podoba <3 Ja Ci wszystkich Gunsów w kokardkach życzę po choinkę ;* Wesołych!
UsuńJeśli byś chciała, to dodalam nowy post z bohaterami :)
OdpowiedzUsuńhttp://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2013/12/bohaterowie.html
Hahahahahahahaha, dobrze, leze i nie wstaje xD
OdpowiedzUsuńSlash w Polsce patroszy karpia i obiera buraki, a to za sprawa Swietego Mikolaja.... Podoba mi sie to xD
Swietne, poprosze wiecej takich dodatkow :D
Wesolych Swiat! <3
PS Jesli bys chciala, to masz tutaj moj wymysl :3
http://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2013/12/cos-psychicznego-3.html?m=1
Cieszę się, że się podoba! <3
UsuńSpokojnie można by nagrać taki film, wiesz.. wytwórnia disnejowska i te sprawy xD 'Święta dla opornych' cnie xD Slash taki kochany w tym opowiadanku :3 Taki potulny baranek :'D
OdpowiedzUsuńNo i co tu jeszcze dodać.. Czytało się naprawdę bardzo przyjemnie i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze napiszesz dla nas jakiś dodatek :*
Pozdrawiam i Wesołych Świąt życzę! :)
Dziękuję ;* Wesołych!
UsuńZajebisty dodatek!
OdpowiedzUsuńZałatw mi takiego Slasha na święta :3
Świetny pomysł z tym dodatkiem, naprawdę!
Uwielbiam Cię i pozdrawiam, hihi <3
Super, że się podoba <3 Również pozdrawiam!
UsuńJaki miły rozdział. Bardzo mi się spodobał! Jeżeli tak będą wyglądały wszystkie dodatki na święta, to może więcej świąt proszę? xD Trochę za późno na komentowanie typu: Wesołych Świąt itd itp ale powód mojego opóźnienia masz opisany w notce na blogu c:
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko Wesołego Nowego Roku c:
Dziękuję bardzo! Również życzę wszystkiego najlepszego w 2014 ;D
Usuń