12/23/2013

Dodatek Świąteczny

Od razu mówię, że rozdział jest kompletnie NIE ZWIĄZANY z opowiadaniem. Napisałam go dla was z okazji nadchodzących świąt :D Mam nadzieję, że wam się spodoba ;3

_______________________________________________________________
Przez burzę swoich włosów nie zauważyłem na początku, że coś jest nie tak. Że nie jestem w Los Angeles. Wstałem powoli z kanapy, odgarnął loki. I stanąłem jak wryty.
- Gdzie ja kurwa jestem!?
- W Polsce, Salsh.- dopiero teraz zauważyłem postać w siedzącą w fotelu.
Postać miała czerwony strój. Na głowie nałożona była czapka z pomponem. Miała również  bujną śnieżnobiałą brodę. Była też dość gruba, sądząc po opinającym się na brzuchu materiale.
- Ty jesteś…?- byłem coraz bardziej skołowany.
- Jestem Świętym Mikołajem! Nigdy nie obchodziłeś Świąt Bożego Narodzenia?!- oburzył się Święty.
-Obchodziłem, ale… Ale Mikołaj nie istnieje. Zresztą mniejsza o Mikołaja. Czemu ja kurwa jestem w Polsce?- skrzyżowałem  ramiona na piersi.
- Co roku biorę kogoś, kto nieodpowiednio celebruje święta i umieszczam go na jeden wieczór w jakimś domu, gdzie Boże Narodzenie jest pięknie obchodzone. Już  w zeszłym roku patrzyłem, jak cały wieczór przeleżałeś na kanapie pijąc whiskey. Teraz trafiłeś do polskiej rodziny, która nauczy cię tego i owego.  Nie martw się, oni będą postrzegać cię jako jednego z rodziny. Będę po ciebie koło północy, wtedy wrócisz do Ameryki. – wytłumaczył Mikołaj, i po prostu znikł.
- Ale!- chciałem go zatrzymać.
Może ja wcale nie chcę tu być? Może wolę pić alkohol na sofie w Hellhouse? Zdenerwowałem się. Teraz już wiedziałem jak paskudnie czuje się Steven, kiedy nikt nie liczy się  z jego zdaniem. Po chwili jednak uznałem, że może warto spróbować.
Rozejrzałem się po pokoju. Był to niewątpliwie salon. Bardzo przytulny: stała tam obita w jasny materiał kanapa, wzdłuż jednej ze ścian ustawiony był regał z książkami, na podłodze leżał puchaty dywan, a w rogu świeciła się choinka. Jako, że   pierwszy raz w życiu widziałem świątecznie wystrojone drzewko, podszedłem i zacząłem  podziwiać szklane i słomiane ozdoby. Przyglądałem się właśnie aniołkowi, o misternie zdobionych skrzydłach, kiedy usłyszał kroki w pokoju.
- Wujek Saul!- mała dziewczynka rzuciła mi się na szyję. Objąłem ją niepewnie, i po chwili postawiłem na podłodze, śmiejąc się. Dziewczynka miała falowane rude włosy i dużo piegów. Wyglądała naprawdę przeuroczo.
- Cześć…-  nie wiedziałem jak ma na imię, ale jakimś magicznym sposobem imię samo pojawiło się w moim mózgu.- Cześć Karolcia!
Po tych słowach, zorientowałem się, że biegle mówię po Polsku. Nie miałem żadnych problemów z akcentem. Mikołaj ma chyba jednak dużą moc…
 Nie zastanawiałem się nad tym dłużej, bo Karolcia pociągnęła mnie za rękę.
- Chodź! Pomożemy mamie.
Weszliśmy  do niewielkiej kuchni. Przy blacie, kołysząc się w rytm jakiejś świątecznej piosenki, stała kobieta. Miała tak samo rude włosy jak córka, ale związane w zgrabnego koczka. Kiedy się odwróciła przodem do mnie, zauważyłem,  że ma prześliczny uśmiech i zielone oczy.
- Cześć braciszku!- pocałowała mnie w policzek.
Aha, pomyślałem, zostałem na jeden dzień bratem jakiejś polskiej kobiety. Zapowiadało się ciekawie.
- Mamuś, w czym mamy ci pomóc?- zawołała Karolinka skacząc jak szalona po pomieszczeniu.
- Ty kochanie możesz pozalepiać pierogi. Zobacz, trzeba po prostu ścisnąć palcami brzegi ze sobą… O tak, właśnie tak…- kobieta tłumaczyła córce.
- A ja co mam zrobić Edytko?- zapytałem się, sam się dziwiąc, że znam imię swojej ‘siostry’.
- Ty… Możesz robić… Już wiem!- podała mi  jakieś dziwne warzywo (?) o czerwono filetowej barwie.
- Yyy… Co z tym?- zapytałem się.
Znałem ich imiona, ale nazwy produktów już nie! W życiu nie widziałem czegoś takiego. U mnie na święta jedli mięso, a nie jakieś bordowe bulwy.
- To jest burak! Musisz go obrać i pokroić. Zrobimy z niego barszcz.- zaśmiała się cicho.
- Barszcz… Barszcz!- wybuchłem niepochowanym śmiechem.
Nigdy w życiu nie słyszałem śmieszniejszego słowa. Co zabawniejsze, umiałem to wymówić! Mój  zmodyfikowany mikołajowymi mocami język, nie miał problemów z ‘szcz’. Mimo tego zaśmiewałem się do rozpuku, przez dobre dziesięć minut. Nie sądziłem, że jedno słowo, tak go rozweseli.
- Nie lubisz barszczu, wujku?- Karolcia jakby posmutniała.
- Nie, no coś ty mała! Uwielbiam barszcz!- zawołałem  wciąż chichocząc.
Dziewczynka dziwnie na mnie spojrzała, a następnie wróciła do lepienia pierogów. Swoją drogą słowo ‘pierogi’ również mulata bawiło.
Przez dłuższą chwile pracowaliśmy w milczeniu. Z piekarnika rozchodził się boski zapach, a w tle z radia leciał właśnie Queen.
- Hmm… Co tak pachnie?- do pomieszczenia wszedł zaspany mężczyzna. Miał potargane ciemne włosy i mile wyglądający uśmiech.
- Tata!- Karolcia podbiegła do niego i mocno go wyściskała.
- Cześć.-tym razem to ja pierwszy się przywitałem, kiedy mężczyzna już uścisnął córkę.
- No, siema stary. Widzę, że od rana się rwiesz do roboty, nie podobne do ciebie!- zaśmiał się.
- Fakt. Dzisiaj jednak udzieliła mi się świąteczna atmosfera.- odrzekłem wesoło.
Darek (jego imię również jakimś magicznym sposobem znalazło się w moim umyśle) podszedł do Edyty i cmoknął ją na przywitanie.
- Witaj, kochanie. Może ja też pomogę?- zapytał.
- Oczywiście, że możesz. Trafiła ci się jednak najgorsza rola, bo wstałeś ostatni. Musisz iść rozłożyć i wymyć stół, zmienić poduszki na krzesłach, wyjąć i uprasowań biały obrus, a na koniec nakryć do stołu.- oznajmiła kobieta z uśmiechem.
Na widok skrzywionej miny Darka, zaśmialiśmy się. Po chwili wyszedł on z pomieszczenia z urażoną miną.
- Ciasto skończone! Biorę się z makiełki…- powiedziała do siebie Edyta.
- Makiełki!? Boże…- po raz kolejny rozbawiło mnie jakieś słowo.
- Nie pasuje ci?- spojrzała na mnie.
- Pasuje! Ale… To takie śmieszne słowo!- zaśmiałem się.
Kobieta uniosła brew.
-Czy ty się na pewno dobrze czujesz?
- Tak, jak najbardziej.- uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
Następnie podałem jej miskę z pokrojonym burakiem. Wywróciła oczami i wzięła ode mnie naczynie.
- Zetrzyj teraz marchewkę. Zrobimy rybę po grecku.- poleciła mi podając tarkę.
Nigdy w życiu nie używałem tego narzędzia. Na początku położyłem je poziomo i tarłem marchewką od środka. Widząc jednak rozbawione spojrzenia Karolci, ustawiłem tarkę pionowo i zacząłem ucierać od zewnętrznej strony. Faktycznie, tak jest o wiele wygodniej! Po starciu warzywa dostałem zadanie, polegające na wypatroszeniu karpia. Kiedy tylko to usłyszałem, mój zapał do pracy nieco osłabł. Nigdy tego nie robiłem, a wydawało się dość trudne. Mimo to podjąłem się zadania. Stanąłem nad zlewem z nożem w dłoni, patrząc na martwą już rybę. Przejechałem czubkiem ostrza po brzuchu zwierzęcia. Zrobiłem to chyba jednak zbyt gwałtownie, bo wnętrzności karpia rozprysły się na moją koszulę.
- Jasna cholera!- zakląłem.
Edyta odwróciła się do mnie i tym razem ona wybuchła śmiechem.
- Karolinka lepiej sobie z nożem radzi!- zawołała.
Dziewczynka wyprężyła się dumnie.
- Daj wujku, zrobię to za ciebie.
- Nie tym razem. Ja sobie poradzę.- rzekłem hardo i z powrotem pochyliłem się nad rybą.
Tym razem nóż powoli przeciął skórę w nierozciętej jeszcze części. Z powstałej szczeliny wyciągnąłem wszystkie elementy nie wyglądające na zjadliwe. Po tym zabiegu dumny pokazałem moją pracę Edycie.
- No nieźle, nieźle. Teraz odetnij ogon, głowę, płetwy i oczyść wszystko z łusek.- poleciła.
Z tymi zadaniami uporałem się już nieco szybciej i sprawniej. Po chwili zakrywałem rybne filety marchewkową potrawką, by za chwilę włożyć całość do piekarnika.
- Gratuluję bracie. Twoje pierwsze w całości zrobione danie.- z uznaniem pokiwała mi głową moja ‘siostra’. – Teraz masz chwilę wolnego przed przyjściem gości.
Wyszedłem z kuchni, i zdałem sobie sprawę, jak bardzo mnie to wszystko zmęczyło. Palce miałem odrętwiałe. Osunąłem się na kanapę w salonie, i patrzyłem na poczynania mojego ‘szwagra’. Usiłował on bowiem idealnie równiutko położyć obrus. Co chwilę  mierzył zwisający materiał, i poprawiał.
- Nikt nie zauważy.- mruknąłem cicho, kiedy mężczyzna wściekł się na jakiś pomiar.
- Tak myślisz?- uniósł wzrok.
- Wydaję mi się, że nie chodzi w tym wszystkim o wystrój, ale o atmosferę. Nie jestem babą, nie znam się na takich rzeczach, ale… Tak mi się po prostu zdaje.- oświadczyłem w zadumie.
- Masz rację.- przytaknął i zostawił miarkę. Wyszedł na chwilę, by zaraz przyjść ze stertą talerzy. Wstałem i pomogłem mu wszystko rozstawić. Po kilku minutach wszystko było gotowe. Usiedliśmy na sofie.
- A ty masz zamiar wystąpić na wigilii z flakami na ubraniu?- Darek zapytał mnie z uśmiechem.
- Boże zupełnie o tym zapomniałem! Pożyczysz mi koszulę?- zerwałem się z kanapy.
- Jasne. Pierwsza szuflada od okna w sypialni. Wybierz sobie jedną.- mruknął poprawiając krawat.
Wbiegłem do sypialni i odnalazłem odpowiednie miejsce. Po kilku minutach wybrałem białą, zwykłą koszulę i szybko przebrałem się w łazience. Wyszedłem w idealnym momencie, bo akurat zaczęli schodzić się goście. Mimo, że widziałem ich pierwszy raz na oczy, znałem ich imiona i role w rodzinie. Sprawiali wrażenie bardzo miłych  i ciepłych ludzi.
Zasiedliśmy do posiłku. Muszę przyznać, że była to jedna z najprzyjemniejszych kolacji w moim życiu. Wszędzie tyle uśmiechu i uprzejmości. Po prostu miło się tam było.
Kiedy zjedliśmy jedzenie, przyszedł czas na kolędy. Tak jak w przypadku imion, ich tekst pojawił się w mojej głowie. Oprócz śpiewania, przypadła mi rola grajka. Nie wiadomo skąd, ktoś wytrzasnął gitarę. Piękny model klasyka. Miał boskie brzmienie, toteż podkład do kolęd wyszedł mi świetnie.
Na koniec tego cudownego wieczoru odpakowywaliśmy prezenty. Nie wiem jak się tam znalazły, ale mogę przysiąc, że widziałem w oknie Mikołaja, który mruga do mnie i pokazuje kciuk w górę.
Muszę przyznać, że Mikołaj się postarał. Dostałem komplet kostek do gitary i dwie butelki Danielsa. Oprócz tego otrzymałem kilka płyt, które od dawna chciałem sobie kupić. Dziwne było to wszystko, zważywszy na to, że dla tych ludzi tak w rzeczywistości nie istnieję. Zrobiło mi się smutno, przecież niedługo będę musiał odejść od tej wspaniałej rodziny.
Dochodziła już północ, więc wszyscy goście poszli. Po kilkunastu minutach Edyta i Darek oraz Karolcia również udali się do łóżek, życząc mi wcześniej dobrej nocy. Ja pożegnałem się, wiedząc, że nie zobaczę ich już nigdy. Niemal natychmiast po ich wyjściu zjawił się Mikołaj.
- Dobrze się spisałeś.- powiedział z uśmiechem.
Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo nagle Święty rozmył się, a przed oczami zobaczyłem Hellhouse.
______________________________________________________________

A i tak w ogóle to... WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ;* 


11 komentarzy:

  1. OMG *________*
    JARAM SIĘ TYM, JAK KOŚCIOŁY W NORWEGII *O*
    KURDE, JA CHCĘ TAKIEGO SLASHA JUTRO!
    ŚWIETNY POMYSŁ NA DODATEK :3
    3 Razy na tak xD
    KURDE, CAŁY CZAS MIAŁAM BANANA NA TWARZY *W*

    KOCHANA RÓWNIEŻ ŻYCZĘ CI WESOŁYCH ŚWIĄT. ABYŚ DOSTAŁA POD CHOINKĘ SLASHA Z KOKARDĄ NA SZYI XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAA Tak się cieszę, że Ci się podoba <3 Ja Ci wszystkich Gunsów w kokardkach życzę po choinkę ;* Wesołych!

      Usuń
  2. Jeśli byś chciała, to dodalam nowy post z bohaterami :)
    http://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2013/12/bohaterowie.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahahahaha, dobrze, leze i nie wstaje xD
    Slash w Polsce patroszy karpia i obiera buraki, a to za sprawa Swietego Mikolaja.... Podoba mi sie to xD
    Swietne, poprosze wiecej takich dodatkow :D
    Wesolych Swiat! <3

    PS Jesli bys chciala, to masz tutaj moj wymysl :3
    http://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2013/12/cos-psychicznego-3.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Spokojnie można by nagrać taki film, wiesz.. wytwórnia disnejowska i te sprawy xD 'Święta dla opornych' cnie xD Slash taki kochany w tym opowiadanku :3 Taki potulny baranek :'D
    No i co tu jeszcze dodać.. Czytało się naprawdę bardzo przyjemnie i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze napiszesz dla nas jakiś dodatek :*
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty dodatek!
    Załatw mi takiego Slasha na święta :3
    Świetny pomysł z tym dodatkiem, naprawdę!
    Uwielbiam Cię i pozdrawiam, hihi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że się podoba <3 Również pozdrawiam!

      Usuń
  6. Jaki miły rozdział. Bardzo mi się spodobał! Jeżeli tak będą wyglądały wszystkie dodatki na święta, to może więcej świąt proszę? xD Trochę za późno na komentowanie typu: Wesołych Świąt itd itp ale powód mojego opóźnienia masz opisany w notce na blogu c:
    Ale mimo wszystko Wesołego Nowego Roku c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Również życzę wszystkiego najlepszego w 2014 ;D

      Usuń