11/21/2013

Rozdział 4

Wody. Taka chyba jest pierwsza myśl skacowanego człowieka. Takiego mega skacowanego. Druga myśl to: ‘O ja pierdole jak tu jasno!’. W końcu pojawia się słynne ‘Kurwa moja głowa’. Właśnie taki schemat myśli przetoczył się przez moją głowę po przebudzeniu. Na początku zerwałam się z łóżka, chcąc znaleźć cos do picia. Otworzyłam oczy, ale zaraz je zamknęłam, oślepiona blaskiem poranka. A właściwie wczesnego popołudnia, bo nie sadze, że obudziłam się po jakiś dwóch godzinach snu. Jęknęłam głośno, i z powrotem opadłam na poduszki. Przez chwilę leżałam tak, jednak pragnienie było zbyt dokuczliwe. Wstałam niemal na ślepo. Ruszyłam powoli przed siebie. W pewnym momencie nadepnęłam na cos miękkiego i ciepłego. To cos syknęło cicho, poruszyło się, i głośno wciągając powietrze poszło spać dalej. Kontynuowałam poszukiwania wody. Znalazłam ją w przedpokoju. Wypiłam całą butelkę duszkiem. Mimo to cały czas chciało mi się pić. Postanowiłam jednak zwalczyć najpierw chociaż odrobinę ból głowy. Ruszyłam więc, w stronę łazienki, cały czas mrużąc oczy. Nagle potknęłam się o jakiś przedmiot. Upadłam. Dziwne, ale nie był to bolesny upadek. Uderzyłam głową o coś miękkiego, a na ramieniu poczułam coś włochatego, co mnie trochę gilgotało. Zrobiło mi się tak jakoś przyjemnie, więc postanowiłam kontynuować sen w tej pozycji.
***
- Halo, jest tu kto?!- usłyszałam jakby przez mgłę. Skrzypnięcie drzwi.
- Oh! Może lepiej nie będę przeszkadzać…- tym razem głos był wyraźniejszy. Uniosłam głowę, która wciąż bolała. Słońce już nie raziło. Cholera, zmierzchało już. Przespałam cały dzień. W końcu spojrzałam na osobę stojącą w progu. Była to Black. Patrzyła na mnie co najmniej dziwnie. Nie przejęłam się tym.
- O, hej. Coś chciałaś?- zapytałam.
- Tak. Zapłaciliście do dzisiaj. Zostajecie dłużej, czy nie?- zapytała rzeczowo.
- Eee, nie wiem.- mruknęłam. Byłam niezdolna do podejmowania jakichkolwiek decyzji.
- Dobra zostajemy jeszcze… Kolejne trzy dni. Później zapłacę.- wydukałam w końcu. Zauważyłam, że dziewczyna chichocze. Zmarszczyłam czoło. I rozejrzałam się. Krzyknęłam cicho,  zaskoczona, kiedy spostrzegłam  gdzie się znajdowałam. Leżałam bowiem głową na klatce piersiowej Slasha. To coś włochatego, na czym przed zaśnięciem położyłam rękę to były oczywiście jego włosy.  W dodatku Saul również się śmiał patrząc spomiędzy loków.
Jezu, przepraszam, ja nie chciałam, to przez przypadek, miałam kaca i w ogóle…- odskoczyłam od chłopaka i zaczęłam się tłumaczyć. Slash usiadł na ziemi
- No co ty nic się nie stało. Wiem co człowiek jest w stanie zrobić jak go tak napieprza głowa i nie może normalnie widzieć…- chłopak uśmiechnął się. Na widok jego pełnych ust, ból głowy jakby zmniejszył się o połowę. Dziwne… . Odwróciłam wzrok zmieszana. W końcu przypomniałam sobie o Black. Dziewczyna rozbawiona przyglądała się scenie. Nagle jej twarz zmieniła się. Zaczęła wgapiać się w coś za mną. Powędrowałam za jej spojrzeniem. Było ono skierowane prosto w Izzy’ego. Chłopak siedział na łóżku i podgrywał na gitarze. Od razu rozpoznałam ‘Pet Semetary’ Ramones. Grał naprawdę nieźle, to fakt. Jednak Black była nim skrajnie zafascynowana.
- I jeszcze gra na gitarze… Ramones… Cholera nie dobrze ze mną….- usłyszałam jej cichy szept. Slash chyba też to usłyszał, bo schował się głębiej w swoich kudłach i dałabym sobie rękę uciąć, że właśnie próbuje powstrzymać się od śmiechu.
- Może wejdziesz?- spytałam Blue.
- Ekm… No nie wiem, nie powinnam…- chciała się wycofać, ale złapałam ją za dłoń i poprowadziłam do pokoju chłopaków. Usiadłyśmy na łóżku Axla, którego na razie nigdzie nie widziałam. Musiałam ich w końcu ze sobą poznać.
- Hej Stradlin! To jest Blue. Mów jej Black. Recepcjonistka w tym przytulnym hoteliku. I myślę, że ma świetny gust muzyczny.- przedstawiłam dziewczynę Jeff’owi. Dodałam to o muzyce, bo zauważyłam, że  ma ona koszulkę z  Deep Purple.
- Eee, no tak. A ty jesteś…?- Blue zapytała nieśmiało.
- Izzy Stradlin. Miło poznać. – mruknął brunet i powrócił do gitary.
- Zajebiście grasz.- powiedziała dziewczyna.
Izzy spojrzał na nią, unosząc brwi. Miałam wrażenie, że po raz pierwszy się jej dokładnie przyjrzał. Od razu na jego ustach pojawił się wyszczerz.
- Dzięki! Ty… też może grasz na czymś?- zapytał.
Wow, Stradlin! Nie poznaję cię! Czy ty właśnie rozwijasz rozmowę?! Własny oczom nie wierzyłam. Widać nie tylko dziewczyna się trochę… zauroczyła. Postanowiłam, że zostawię ich samych. Przed wyjściem usłyszałam tylko, że Blue gra na perkusji.
- Slash?- zawołałam cicho wchodząc do przedpokoju. Nie wiem czemu to zrobiłam. Miałam po prostu ochotę z nim pogadać.
- Tak?- chłopak wysunął się z łazienki.
 Jego włosy były mokre. Teraz nie miał jak ukryć się w szopie. Przez krótką chwilę patrzyłam w jego boskie oczy. Po chwili oprzytomniałam.
- Gdzie reszta?- rzuciłam.
- Axl… Nie wiem. Przyniósł cię w nocy, a potem gdzieś wyszedł. Steven’a zostawiliśmy gdzieś w rowie. Miał ostrą fazę, mówił, że jest królowa mrówek i kazał nam nosić igły na mrowisko.- odparł mulat.
Zaczęłam analizować. W domu nie ma Rose’a i Adlera. Izzy siedzi u siebie, a Saul stoi przede mną. Kogo w takim razie nadepnęłam rano? Otworzyłam drzwi od mojego pokoju, które nie pamiętam kiedy zamknęłam. Na podłodze, twarzą w dół leżał chłopak o ciemnych, prostych włosach.
- Kto to?- spojrzałam pytająco na Slash’a.
- To jest Todd. Mój bardzo dobry kumpel. Nie mam pojęcia co tu robi. Może ja go zaprosiłem, sorry.- odpowiedział chłopak.
Wzruszyłam ramionami. Na pewno takie rzeczy zdarzają się na każdej imprezie w tej dzielnicy. Jedyne co mnie w tej chwili zastanawiało, to zachowanie Saula. Było wyluzowany, śmiały, czuł się jak u siebie. Wczoraj taki nie był. Przyjrzałam mu się. No i znalazłam odpowiedź. Rozszerzone źrenice. To może oznaczać tylko jedno. Heroina. Przeniosłam wzrok na jego ramiona. Tak jak myślałam, były pokryte śladami po igłach. Szczerze? Lubiłam czasem zabawić się z narkotykami, ale nie tolerowałam hery. Przerażał mnie sam sposób dostarczania sobie płynu. Lubiłam kokę, marychę, ale nie to. Zrobiło mi się żal Slash’a. Miał 18 lat. Tyle co ja. A już się brał za ciężkie narkotyki. I to dość często sądząc po śladach. Wiem, że nie powinnam się tym jakoś bardzo przejmować, znałam go dopiero drugi dzień, ale… poczułam się smutna. Postanowiłam wziąć prysznic. Kiedy ciepłe krople dotknęły moje ciało, zrobiło mi się trochę lepiej. Doszłam do wniosku, że nie powinien mnie przejmować koleś, o którym nic nie wiedziałam. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do swojej sypialni. Byłam w samym ręczniku, podeszłam do szafy.
- Ulalala…- usłyszałam za sobą. Błyskawicznie odwróciłam się, jednocześnie sprawdzając, czy wszystko mam  zakryte. Ujrzałam chłopaka, tego całego Todd’a.
- Jakie ‘ulalala’?! – syknęłam. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony.
- To ty nie jesteś, jakąś laską z klubu?- zapytał.
- Nie jestem dziwką! Kto cie tu w ogóle wpuścił?!- teraz to się zdenerwowałam. Dziwka! Zaraz mu przyjebię w ten ryj! Prawdopodobnie zrobiłam się czerwona ze złości. Stałam jeszcze chwile, ale nie uspokoiło mnie to. Ruszyłam w jego kierunku, zamachując się. Już moja dłoń miała z impetem uderzyć w twarz Todd’a, kiedy usłyszałam głos Axl’a, który w między czasie wrócił.
- Co się tu dzieje!?
- Ten kretyn wyzywa mnie od jakiś lasek z klubów ze striptizem!- poskarżyłam się.
- Nie prawda! Cholera, nie chciałem, żeby to tak wyszło!- zaczął bronić się brunet. Ku zaskoczeniu nas obu, Rose zaczął się śmiać.
- No co?!- wrzasnęłam. Zobaczyłam jak w drzwiach stają: Izzy, Black i Slash.
- Nic… Zabawnie wyglądasz w mokrych włosach, ręczniku i jesteś jeszcze taka czerwona!
No nie, teraz to już przesada. Szybkim ruchem otworzyłam komodę, wyjęłam ubrania i ruszyłam w kierunku łazienki. Tam przebrałam się, i z powrotem wparowałam do pokoju. Wszyscy siedzieli i wyczekująco się na mnie patrzyli.
- Czego się gapicie?- warknęłam. Nie wiem czemu, ale to wszystko mnie okropnie zirytowało.
- No… Jesteś strasznie wybuchowa. Wolimy nic nie mówić.- odpowiedział mi Axl.
- Ja wybuchowa!? A kto niby kopie śmietniki na ulicy?!- krzyknęłam. Po chwili uświadomiłam sobie jednak, że zachowuję się jak małe dziecko. Wyszłam na smarkatą idiotkę w oczach nowo poznanego Todd’a i Slasha. Przetarłam dłonią oczy i usiadłam na krześle.
- Kurwa, sorry… To wszystko przez kaca.- jęknęłam zrezygnowana.
- No ja to ci się nie dziwie… Kobieto kokę wciągasz szybciej ode mnie!- Izzy się zaśmiał. Odpowiedziałam mu tym samym.
- W życiu się tak nie upiłam. Los Angeles to jest jednak miasto kaca, a nie zabawy.- powiedziałam.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach. – powiedział Todd. Widać, że był trochę zestresowany.
- Tak w ogóle… Jestem Hallie.- rzuciłam do niego. Chłopak natychmiast się rozluźnił. Wydawał się śmiałym człowiekiem.
- Tak wiem. Ja jestem Todd. Ale to też pewnie już wiesz.- odparł. Potwierdziłam delikatnym uniesieniem kącików ust. Atmosfera chyba się trochę rozładowała. Po chwili wszyscy gadaliśmy. O wszystkim, i o  niczym. Okazało się, że Todd jest basistą. Axl od razu wyskoczył z propozycją, bo wiadomo szuka kogoś na bas. Okazało się jednak, że brunet gra już w zespole o nazwie Jetboy. Od razu zaczęły się tematy sprzętu, nagłośnienia i tak dalej. Zauważyłam, że Black jest równie znużona tematem, jak ja. Złapałam ją za rękę, i pociągnęłam do drugiego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku.
- Podoba ci się Izzy.- powiedziałam.
- Podoba ci się Saul.- Odparła. Obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Dobra bierzemy się w garść.- rzekłam w końcu.
- Tak masz rację… - nagle jednak coś się jej przypomniało- Nawet nie wiesz jak zabawnie wyglądałaś dzisiaj jak weszłam…- znowu zaczęła chichotać, a ja wywróciłam oczami.
- A twoja mina kiedy Stradlin zaczął grać na gitarze! Bezcenna!- krzyknęłam.
- Cicho, bo usłyszy…- dziewczyna zakryła mi dłońmi usta. Na szczęście nikt nie usłyszał. Ich dyskusja trwała w  najlepsze. Co więcej najwyraźniej chłopcy odpalili parę butelek Whiskey. Ruszyłam więc do przedpokoju, by wziąć coś mocniejszego dla nas. Wyjmowałam właśnie butelkę wódki  z torby z zakupami, które zrobił Axl, kiedy do mieszkania wparował Adler.
- Nie uwierzycie! Ja jednak nie jestem mrówką!- Steven mówił całkiem serio.
- Jak to!?- zawołałam ironicznie.
- Naprawdę! Hej! Chłopcy! Nie potrzebuje już gałązek!- blondyn ruszył do pokoju gdzie siedziała męska część towarzystwa. Usłyszałam coś w stylu ' Boże znowu ten świrus' w wykonaniu Todda. Wróciłam do Black, i wręczając jej butelkę, rzuciłam się na łóżko obok dziewczyny.
- No to co? Pijemy?- zapytała po chwili.
- No pijemy.- odparłam i odkręciłam wódkę.
- Ale za co?- spytała Blue.
- A trzeba za coś?- uniosłam brew.
- No wypadało by…
- W takim razie, napijmy się za nas. I jeszcze za tamtych idiotów.- tu wskazałam ścianę, która odgradzała nas od pokoju obok.- A szczególnie za dwóch cholernie przystojnych idiotów...
Brunetka uśmiechnęła się, i przyłożyła gwint do ust. Ja również to zrobiłam. Na trzy cztery, zaczęłyśmy opróżniać naczynia. Po chwili picie przerodziło się w zaciętą rywalizację. Spięłam się mocno, i po chwili odstawiałam pustą butelkę, patrząc jak Black jeszcze dopija.
- Wygrałam!- uradowałam się 
- Eeeh… Jestem niedoświadczona w piciu.- westchnęła- Za to jestem doświadczona w innych dziedzinach.

Wyciągnęła z kieszeni dwa jointy. Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo, i odpaliłyśmy. Kilka minut później zrobiło się jakoś cholernie jasno i kolorowo…
_________________________________________________________________
Ogólnie jestem bardzo niezadowolona, rozdział według mnie beznadziejny. Musiałam wprowadzić kilka wątków, więc wyszło jak wyszło. Czytajcie, komentujcie ;D
PS Jedzie ktoś na Aerosmith bądź Black Sabbath? Bo ja chyba na oba ♥

8 komentarzy:

  1. Skoro się naćpały to niech teraz wyznają w równie 'jasny i kolorowy' sposób miłość swoim wybrańcom xD
    Zarówno Hallie pasuje mi do Slasha jak i Black do Izziego <3
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale coś między dziewczynami a chłopcami się zmieni. Chociażby mały kroczek do przodu :3
    A co do reszty.. Todd wydaje się być fajnym kolesiem, Steven jak zwykle odgrywa rolę pojebańca, a Axl.. nie wiem co Axl xD Też jest spoko :D
    So... Pozdrawiam i mnóstwa weny życzę ; )
    Ps: To jest chyba rozdział 4, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;3 Oczywiście, że rozdział 4, nie mam pojęcie czemu napisałam 5 xD

      Usuń
  2. Hihi, dziewczyny pasują do swoich cholernie przystojnych idiotów xd
    Świetnie piszesz, uwielbiam Cię :D
    Pozdrawiam i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jest zajebiście :3 Kurde, wszystko mi się podoba :D
    Hal na Slashu *o* Gdybym ja sobie tak na nim pospała....
    No nie ważne, bo już się rozmarzyłam xD
    Steven mnie rozjebał xD Królowa mrówek hahahaahahahahahha :D
    Jaki pojebaniec :)
    Na a wg to nie mogę się doczekać Duffa i teraz tego jak dziewczyny będą ze swoimi zajebistymi wybrańcami :>

    PS KOCHAM CIĘ DZIEWCZYNO :**
    PS 2. Ja chyba jadę na Aero, ale do Berlina :3
    PS 3. Pozdrawiam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;D Czemu aż do Berlina? ;p

      Usuń
    2. Bo mieszkam 80 km od Berlina, a aż 400 od Łodzi :)

      Usuń
    3. Aaa chyba, że tak ;p Ja mieszkam w Łodzi, więc...;D

      Usuń