8/04/2014

Rozdział 26+ kupa innych rzeczy

Dwa miesiące później…
Drzwi otworzyły się z irytującym skrzypnięciem. Zatrzasnęłam je za sobą.
- Jest tu kto?- zawołałam.
Nie uzyskałam odpowiedzi, tak jak się tego spodziewałam. Od miesiąca nikogo nie zastawałam po powrocie z pracy. Całe Guns N’ Roses przesiadywało w studio. Za dwa dni miała pojawić się ich pierwsza płyta. Na początku chodziłam z nimi, by posłużyć im radą i nie nudzić się samemu na kanapie w Hellhouse, ale twarde studyjne krzesła były jeszcze gorsze od rozwalającej się sofy. Poza tym,  przychodził czas, kiedy trzeba było nagrać gitarę prowadzącą. Nie potrafiłam na niego patrzeć. Żal i wściekłość zżerały mnie od środka. Przez wiele tygodni znosiłam to dzielnie i zamierzałam robić to dalej, ale było mi cholernie ciężko. Slash był kimś, kogo potrzebowałam, ale nie potrafiłam nie patrzeć na niego jak na żałosnego kłamcę. Zdradził mnie, nie dotrzymał słowa i zawiódł moje zaufanie. Kiedy Axl wyrządził krzywdę Jaz, ona mu wybaczyła, bo tak bardzo kochała chłopaka. Czy to, że nie potrafię przebaczyć mulatowi, znaczy, ze nigdy tak naprawdę nic do niego nie czułam? Ta myśl przerażała mnie i dawała nadzieję w tym samym stopniu. Skoro moje uczucie nie było szczere,  może będę wkrótce potrafiła o wszystkim zapomnieć? Uczepiłam się tej myśli jak rzep psiego ogona, i uparcie nie chciałam jej puszczać, ale niedawno coś zaczęło we mnie pękać. Czemu nie mogę przestać płakać co kilka nocy, żałując, że nie czuję zapachu chłopaka? Dlaczego kiedy jest w pobliżu, mam ochotę zanurzyć dłonie w jego włosach? Te pragnienia były jednak równie silne jak chęć wydrapania mu oczu. Moje emocje były pełne sprzeczności. Wiedziałam, co czuła Jasmin, kiedy próbowała zapomnieć o Axlu.
Zanuciłam ZZ Top, by wyzbyć się ponurych myśli. Nalałam do szklanki coli i po chwili wahania dodałam też whiskey. Zasiadłam na swoim zwyczajowym miejscu, na środku kanapy. Zarzuciłam nogi na stolik i sięgnęłam po pilot. Na kanałach informacyjnych leciały wiadomości, odpaliłam więc MTV.  Popołudnie minęło mi w dźwiękach The Police i Aerosmith. Zasnęłam chyba na chwile, kiedy puścili piątą balladę z rzędu. Zerwałam się jednak, kiedy usłyszałam głośny rumor. Oczywiście moi współlokatorzy właśnie powrócili i nie omieszkali poinformować o tym fakcie połowy osiedla.
- Hallieeee…. Wiesz gdzie jest wódka?- Steven i standardowe pytanie.
- Steveeeen, a wiesz gdzie jest sklep?- odparłam.
- Ja pójdę po flaszki.- zadeklarował się niespodziewanie Slash i zniknął.
-Patrz jak się chłopak dla ciebie namęczy. A ty go nie chcesz.- Duff opadł na kanapę obok mnie.
- Nie ja, tylko mój honor go nie chce, już o tym gadaliśmy, daj spokój.- warknęłam. – Poza tym wcale się dla mnie nie męczy. I tak ktoś musiałby iść do monopolowego.
- W sumie racja, ale może ciebie uratował od tego zadania, hm?- McKagan nie dawał za wygraną.
- Kurwa, a może jednak ciebie?- wstałam z kanapy.- Mam dosyć takiego gadania, wychodzę.
No i mój nawet nie najgorszy humor został zaprzepaszczony, a mi nie zostało nic innego jak wyjść z domu na zalane promieniami zachodzącego słońca ulice Los Angeles. Miałam wrażenie, że chłopcy poprzysięgli sobie, że muszą pogodzić mnie i Slasha. Doprowadzało mnie to do szału, i w momentach, kiedy udawało mi się jako tako wyluzować, wszystko szło w diabły, bo któryś z tych debili postanawiał ‘ratować nasz związek’, jak to kiedyś ktoś z nich powiedział. Nie było żadnego związku. A już na pewno nie było mowy o żadnym jego ratunku. Fakt, że mogę opuścić naszą ruderę, był dla mnie wybawieniem, z którego nie raz i nie dwa już korzystałam. Chodziłam na spacery kiedy tylko mój rozchwiany emocjonalnie umysł zaczynał fiksować. A teraz tak właśnie było.
Po raz nie wiadomo który zachciało mi się wyć. Tak bardzo pragnęłam, żeby cała ta sytuacja sprzed wielu tygodni się nie wydarzyła, że niemal wierzyłam, że nic takiego się nie stało. Niemal. Rzeczywistość jak to ma w zwyczaju, dawała mi siarczystego policzka z siłą jednego z olimpijskich sztangistów, ilekroć usiłowałam obrócić złe wspomnienia w senny koszmar. Wracały urywki scen, moje własne słowa. Podświadomie czułam nawet smród barowych toalet i wszystkie dźwięki jakie mu towarzyszyły. Przede wszystkim widziałam jednak Slasha. Z przekrwionymi oczyma, rozszerzonymi źrenicami, mglistym spojrzeniem. Widziałam, jak na mój widok odzyskuje świadomość, uzmysławia sobie co właśnie wyrabia. No, niestety za późno, panie Hudson. Nie przerażał mnie widok mojego faceta mieszającego ślinę z inną, ale ten cholerny fakt, że kiedy to robił, kompletnie o mnie nie pamiętał. Przeleciałby tą blondynę w kiblu, a moja osoba obeszłaby go wówczas równie mocno, co zeszłoroczny śnieg, o ile w gorącej Kalifornii można mówić o śniegu.  I to bolało. Tak mocno, dobitnie. Kiedy teraz o tym myślałam, z perspektywy czasu, bolało jeszcze bardziej. Jakby ten pieprzony olimpijski sztangista uderzał młotem w mój brzuch.
Myślami wracałam też machinalnie do innych sytuacji. Przypomniałam sobie jaka byłam szczęśliwa, kiedy to na koncercie w San Francisco Gunsi zadedykowali utwór dla mnie i Black oraz Jasmin. Czułam się wtedy kochana, wiedziałam, że mam kogoś, kto będzie przy mnie na dobre i na złe. Szkoda tylko, że niecały tydzień później to uczucie prysło w ułamek sekundy. Wizja twarzy Hudsona na koncercie w San Francisco i jego twarzy w klubie Los Angeles, mieszały się ze sobą, a ja czułam jak zaczyna mnie od tego boleć głowa. Z jednej strony wspaniały facet, który od pierwszego kontaktu wzbudził moje zainteresowanie,  a z drugiej potwór gotowy zdradzić mnie bez mrugnięcia okiem i tłumaczący swoje zachowanie dragami we krwi. Wszystko trąciło dramatyzmem godnym serialami z Ameryki Południowej, albo czymś podobnym. Kocham, czy nie kocham, oto jest pytanie. Moja wewnętrzna ja zaśmiała się gorzko i pogardliwie. Powiedz mi, co z tego, że go kochasz, skoro mu nie wybaczysz? Oh, kotku, jesteś taka naiwna…- zdawała się szeptać. Tym razem zaśmiałam się naprawdę.
- Gadam sama ze sobą, może być gorzej?- powiedziałam cicho. Do siebie.
Nikt mi nie odpowiedział, jedynie jakaś nastolatka przechodząca obok rzuciła mi dziwne spojrzenie. Odrzuciłam włosy na plecy i zastanowiłam się, co by zrobić. Zazwyczaj okrążałam osiedle, zahaczałam o spożywcza i wracałam do domu, ale dzisiaj moje nerwy były w wyjątkowo drobnych strzępkach. Autentycznie miałam ochotę śmiać się i płakać jednocześnie.
Przez głowę przemknęło mi, że dobrym miejscem moich odwiedzin byłby sklep z alkoholami, ale w porę przypomniałam sobie, że Slash również miał się do niego wybrać. Niby już trochę od tego czasu minęło, ale znając ilości procentów, jakie są w stanie spożyć moi domownicy, kupujący mógł  do tej pory ładować butelki do koszyka. W każdym razie wolałam nie ryzykować. Kolejną myślą, jaka przemknęła mi przez głowę, był bar. Co prawda starałam się unikać tym podobnych placówek, z wiadomych powodów, ale w tym momencie nie miałam innego pomysłu. Trochę nie podobała mi się perspektywa picia w samotności, podeszłam więc do jednego z ulicznych telefonów, które stały w okolicach Sunset dość gęsto. Wygrzebałam w kieszeni drobniaki, i wrzuciwszy je do wąskiej szczeliny wybrałam numer do hotelu, gdzie pracowała Black. Odebrała prawie od razu, akurat pewnie była w recepcji.
- Halo?
- Cześć Blue, tu Hallie. Nie masz ochoty się napić?- od razu przeszłam do rzeczy.
- Hal, wiesz, że jestem w pracy.- odpowiedziała umęczonym tonem.
- Ej, wszystko okey?- zaniepokoiłam się.
- Po prostu jestem zmęczona, tak? I nie mam kiedy się wyspać. Siedzę tu od szóstej i zapewne potrwa to do północy. – mruknęła.
- Kurwa, sama tam jesteś?- zdenerwowałam się.
- Tak. Właścicielka cały czas leży w szpitalu i nie pozwala mi nikogo zatrudnić. Mówi, że ktoś będzie próbował przejąć hotel, i że tylko do mnie ma zaufanie.- wytłumaczyła.
- Wiesz, że mogłabyś to gdzieś zgłosić? Nie można pracować po tyle godzin.
- Wiem, ale… Ta kobieta naprawdę mnie potrzebuje, poza tym… Ona ma nowotwór, Hallie. Jest w ciężkim stanie i… Nie ma żadnych spadkobierców. Ja…- zająknęła się.
- Możliwe, że przejmiesz interes po jej śmierci.- dokończyłam, domyślając się o co chodzi.
- No, tak. Nie życzę jej źle, ale to by była świetna odmiana w moim życiu. Wreszcie porządnie bym to wszystko zareklamowała. I byłaby z tego kasa. A tak to siedzę całe dnie i rozwiązuję krzyżówki wypijając hektolitry kawy.- westchnęła.
- Rozumiem. No nic, będę się musiała napić sama.- powiedziałam.
- Hal, a u ciebie jest dobrze?- tym razem zaniepokoiła się Black.
- Jakoś się trzymam.- odpowiedziałam wymijająco.
- Jakbyś czegoś potrzebowała, to dzwoń. Pa.
- Pa.
Odłożyłam słuchawkę i z jeszcze gorszym humorem poszłam do Rainbow. Ulubione The Roxy mi się znudziło, więc musiałam znaleźć coś innego. Wlazłam do środka. Nie było późno, więc tłok był do zniesienia, a mnie udało się łatwo znaleźć wolny stolik. Zamówiłam czystą wódkę, uznając, że na nią mam właśnie największą ochotę. Patrzyłam się na przechodzących ludzi, starając się nie myśleć o przykrych rzeczach. Nagle kątem oka zauważyłam jasne, długie włosy. Wydały mi się bardzo znajome. Wstałam nie kończąc picia i pobiegłam w kierunku, gdzie przed chwilą widziałam ową blondynkę. Znalazłam ją stojącą w kolejce, samotną. Nagle olśniło mnie. Wiedziałam kto to jest.
- Amber? Czy to ty?- położyłam dłoń na jej ramieniu, nagim, nie licząc wąskiego ramiączka od kwiecistej sukienki.
Odwróciła się powoli, a moje przypuszczenia stały się trafne. Przede mną stała moje dawna przyjaciółka, ze zdumieniem na twarzy.
- Hallie?- szepnęła.
- Tak to ja.- rzuciłam się jej na szyję.- Stęskniłam się.
Poczułam jak sztywno kelpie mnie po plecach.
- Ta, ja też.- mruknęła.
Dopiero w tym momencie poczułam, że moje serce zaczęło bić szybciej. Tak dawno jej nie widziałam! Kilka miesięcy zrobiło swoje, a ja miałam ochotę wyściskać ją na środku tego klubu tak, że zwróciłaby cały obiad. Opanowałam się jednak i ograniczyłam  do pocałowania jej w oba policzki.
- Jeju, Am! Tak dawno cię nie widziałam! Gdzie byłaś, co tu robisz? Chodź, napijemy się razem!- wykrzyczałam i pociągnęłam dziewczynę za rękę w stronę mojego stolika. Niestety wódki nie było, zapewne znalazła sobie innego właściciela. Uzmysłowiłam sobie, że od paru chwil z moje twarzy nie schodzi wyszczerz. Dopiero kiedy usiadłyśmy naprzeciwko siebie, zauważyłam, że blondynka ma zupełnie inną minę. Była skołowana i jakby wystraszona.
- Hallie, ja… Lepiej jak sobie pójdę.- wydukała.
- Co? Dlaczego?- zmarszczyłam brwi.
- Nie… Nie jestem tą Amber jaką znałaś.- spuściła wzrok.
Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć. Przyglądałam się Am i usiłowałam dojrzeć coś, czego brakowało. Patrzyłam się i patrzyłam, aż wreszcie zrozumiałam. Nie uśmiechała się. Może w przypadku statystycznego, szarego człowieka nie byłoby to dziwne, ale u Amber owszem. Ta dziewczyna była kiedyś pełna życia. Śmiała się z byle czego, i tryskała kolorami. Teraz ze zwieszoną głową i zaciśniętymi ustami wgapiała się w blat stolika. Co się mogło stać?
- Amber, co jest?- szepnęłam.
- Po prostu wydarzyło się sporo rzeczy, które… Hallie, świat nie jest taki piękny jak mi się wydawało. Nie był, nie jest, nigdy nie będzie. Proszę, zapomnij o mnie. Pójdę sobie. Proszę.- zaczęła się jąkać.
Złapałam ją za dłoń, a ona wystraszona spojrzała w moje oczy. Wyczytałam z nich nieme błaganie.
- Am, jesteś moją przyjaciółką. Nie zapomnę, przenigdy! Chodź, pójdziemy stąd.- poprowadziłam ją do wyjścia.
Ulice były coraz bardziej wypełnione tłumem. Przez głowę przemknęła mi myśl, że gdyby zabrać tutaj Am parę miesięcy temu, skakałaby z radości i patrzyła z zachwytem na wszystkie strony. A teraz szła obok mnie milcząca. To jednak była ta sama Amber.
Doszyłyśmy na plażę. Wstyd się przyznać, ale byłam tu zaledwie kilka razy. Teraz jednak wydawała mi się dobrym miejscem na rozmowę. Usiadłyśmy na piasku. Blondynka zapatrzyła się w horyzont, gdzie granatowa barwa oceanu graniczyła z fioletowawym niebem.
- Pięknie tu.- powiedziała cicho, ale smutno.
Znów chwyciłam jej dłoń.
- Amber, powiedz mi, co się stało.- poprosiłam.
Mała, pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Ile bym oddała, by zamiast niej widzieć teraz jej uroczy uśmiech. Dołeczki w policzkach i te wesołe iskierki w oczach.
- Ja go kochałam, a on…- pociągnęła nosem.- Zadał mi… ból.
- Kto?
- Chris. Tak, ten, kochany, cichy, spokojny Chris Sumner.- skrzywiła się.
Wytrzeszczyłam oczy. Zapamiętałam Chrisa tak jak opisała go przed sekundą Amber. Tylko, że ona powiedziała to z gorzką ironią. Nie byłam w stanie w to uwierzyć. Sumner był oazą spokoju, kiedy zostawiałam ich razem, była przekonana, że blondynka jest w dobrych rękach.
- C… Co?- wykrztusiłam.
- Byliśmy szczęśliwi. Ale… miesiąc. Potem on zaczął pić. Pił, ciągle pił. Zaczął mnie olewać, przychodził tylko w nocy, żeby… Się ze mną przespać. Kochałam go. A on, pewnego dnia, przyszedł wściekły. Chyba ktoś go napadł i zabrał portfel. A Chris… Postanowił się wyżyć na mnie. Zrzucił mnie za schodów.
Dziewczyna przerwała, i uniosła delikatnie sukienkę, ukazując wielkiego siniaka na udzie. Był zielonkawo fioletowy. Dotknęłam go delikatnie, samymi opuszkami palców, wciąż nie dowierzając.
- Potem… Uderzył mnie.- kontynuowała i odgarnęła włosy z prawego ucha. Jego górna część była czerwona, i widniał tam świeży strup. Wokół była opuchlizna.
Rozdziawiłam usta i nie potrafiłam powiedzieć nic. Kompletnie. Moje myśli zaczęły mknąć na wszystkie strony, i nie potrafiłam sklecić prostego zdania.
- Uciekłam. Nie myślałam długo, tylko wpadłam do lepszego pierwszego pociągu. Wylądowałam w Kansas. Nie wiedziałam co miałabym tam robić, więc pojechałam dalej. Dotarłam tu, choć z chęcią pojechałabym dalej, za ocean. Jak najdalej od Lafayette.- zakończyła.
Cały czas byłam w szoku. Jak, dlaczego? Spróbowałam się otrząsnąć. Nic mi to nie dało. W geście desperacji przytuliłam dziewczynę. Poczułam jej łzy na koszulce. Zaczęłam delikatnie głaskać ją po plecach, ale Amber rozpłakała się na dobre.
- Amber, mogłaś mi napisać list, zanim było za późno. Pomogłabym ci… - szepnęłam w  końcu.- Tak strasznie mi przykro, Am.
- Hal, nie wiem co mam teraz zrobić. Nie mam gdzie mieszkać, jestem głodna…- załkała.
- Zamieszkasz z nami.- powiedziałam pewnie.
- Z wami? To znaczy?
- Mieszkam z… Pięcioma facetami. W tym z moim byłym. Ale to są… mili goście.- westchnęłam.
- Z byłym? Widzę, ze nie tylko ja napotkałam pewne kłopoty z… miłością.- wzdrygnęła się.
- Tak, można tak powiedzieć. Ale to jest temat na inną godzinę. Chodź, teraz pójdziemy coś zjeść.
Podniosłyśmy się. Objęłam ją ramieniem. Jednocześnie cieszyłam się, że znów ją mam przy sobie, ale z drugiej strony byłam przerażona, że pod moją nieobecność spotkało ją coś takiego. Lepiej by było, gdyby jej tu nie było, tylko siedziała szczęśliwa z Chrisem w Indianie. Przycisnęłam ją do siebie mocnej.
- Amber, jest mi tak cholernie przykro- powtórzyłam po kilku minutach drogi.
- Daj spokój, chodźmy na jakiegoś hamburgera i już. Nie mam siły się już martwić. Ryczałam przez ostatnie dni prawie bez przerwy. Cieszę się, że cię spotkałam. Gdyby nie ty… Wolę nie myśleć, co by mnie tu spotkało. Hallie, naprawdę bardzo za tobą tęskniłam.- Amber znów zaszkliły się oczy.
- Ci, mała, ciii… Będzie dobrze. Nie gadajmy już o tym. – cmoknęłam dziewczynę w policzek.
Pokiwała głową i otarła oczy dłonią.
Wpadłyśmy do jakiegoś Fast Fooda i zamówiłyśmy kupę jedzenia. Przez cały czas starałam się coś zrobić, by Amber przez chwilę była szczęśliwa, ale ona za każdym razem tylko unosiła kącik ust, a z jej oczu ział smutek. W życiu nie pragnęłam tak bardzo zobaczyć jej uśmiechu. Niemal modliłam się w myślach, by kiedykolwiek miało to miejsce.
W końcu uporałyśmy się z niezdrowym posiłkiem i ruszyłyśmy w dość odległą drogę do Hellhouse. Opowiedziałam jej co nieco o chłopakach. Oczywiście tematu Slasha unikałam jak ognia. Opisałam dość dokładnie pozostałą czwórkę.
- A ten ostatni? Powiedz coś o nim.- poprosiła.
- Slash…- zaczęłam i poczułam dziwny uścisk w gardle.- Jest bardzo… nieśmiały w stosunku do nowo poznanych. I ma włosy podobne do moich.
Odwróciłam głowę, starając się dać do zrozumienia, że nie chcę rozmawiać na temat mulata.
- Czyli to jest twój były.- Amber uśmiechnęła się, ale niestety był to uśmiech pełen goryczy.
- Tak.- odparłam lakonicznie.
Blondynka szczęśliwie nie drążyła tematu. W końcu stanęłyśmy przed rozwalającą się szopą. Am przyjrzała się jej niepewnie.
- To… tu?- zapytała.
- Ta… niestety. – zaśmiałam się cierpko.
Ona zacisnęła tylko usta i podążyła do drzwi, do których chciała zapukać, ale ja otworzyłam je kopnięciem.
- Ej, głąby!- krzyknęłam.- Chciałabym wam kogoś przedstawić…
---------------

PRZEPRASZAM ;-;
Zabijecie mnie?
Obedrzecie ze skóry?
Spalicie powoli i boleśnie?
Możecie.
Eh! Mówiłam, że rozdział pojawi się ponad tydzień temu, a jest… dzisiaj.
Już tłumaczę, żeby nie było…
No więc: Okazało się, że po powrocie z działki nie mam jak wejść do domu. Bo moja mama wyjechała z rodzeństwem. Musiałam więc spać gdzie indziej (nie wnikajmy gdzie, bo to byłoby pięć stron tłumaczenia) i no, miałam tam dostęp do neta tylko przez telefon.
Dobra pojechałam nad morze, wróciłam i co? Znów, kurwa, nie mogę wejść do domu! Ta. I jestem dopiero teraz, choć powinnam być od soboty.
Ale skończę pieprzyć. Czas na ogłoszenia, ho, ho, ho!
Po pierwsze: Ten rozdział jest dobry tylko w połowie. Według mnie. Znaczy się końcówka jest do dupy. Więc kolejne PRZEPRASZAM ;-;
Po drugie: Wpadłam na pomysł jak kontynuować Sweet Pain! Ale nie wiem, czy chcecie to dalej czytać. Ale co do pomysłu… Uznałam, że trzeba wpleść tam jakiś wątek z muzykami. I czy może to być…
.
.
.
Aerosmith? ;D Proszę o opinię.
Po trzecie: W tym tygodniu spodziewajcie się jeszcze dwóch rozdziałów (muszę wam jakoś wynagrodzić TO okropne opóźnienie), ale nie wiem kiedy konkretnie.
Po czwarte: Zrobiłam jakiś czas temu parę estetycznych zmian w zakładkach z opowiadaniami. I zamierzam usunąć tą listę blogów z boku i zrobić osobną stronę dla blogów, które czytam i polecam. Będzie ładniej i czyściej :)
Po piąte: Zmieniłam wygląd bloga, ale to pewnie zauważyliście. I jak? 
Okok, chyba to wszystko.
Proszę o komentarze :)

Gówno prawda, nie wszystko!
Wiem, że 23 lipca był prawie dwa tygodnie temu... Wiem, wiem. Ale nie byłabym sobą gdybym nie napisała dla mojego kochanego Slasha:

Sto kurwa lat!








I sprawa kolejna, podobna... Wczoraj, tj. 3 sierpnia swoje urodziny obchodził Dżejms!
Hetfieldku, ty spierdolony blondasie, obym Cię jeszcze kiedyś zobaczyła na koncercie, bo mi ten raz nie wystarczy!




:3

I razem, hihi:


---------------

Nominacje!

Za nominowanie mnie do Versatile i Liebster Blog Award serdecznie dziękuję Fiath i Estranged!
Nie wiem czym sobie zasłużyłam, ale dzięki, no ♥

Najpierw Versatile. Czyli, że siedem faktów o mnie, ta?
Ok, lecimy z tym koksem B|

1. Nienawidzę psów.
2. Jestem fanką wszelkiego rodzaju serów.
3. Jestem zakochana w Jonie Snow z Gry o Tron ♥♥ XD
4. Właśnie słucham 'Gotten' <3
5. Mam ujebane biurko, bo moja siostra przy nim siedziała pod moją nieobecność :_:
6. Kolekcjonuję płyty, są dla mnie jak dzieci. 
7. Za gorąco mi ;-;

Okok. Dalej...
Liebster Blog Award:

Pytania od Faith:

Z jakiego jesteś miasta? 
Łódź heh. 

Czy znasz jakąś blogerkę osobiście?
Niestety tylko przez facebooka.

Uwaga, pytanie za 1878678676 punktów. Dlaczego Lars wszystkich pozywa?
Wolę nie odpowiadać, bo mnie pozwie.
O ile już tego nie zrobił :_:
W końcu patrzyłam na niego na koncercie XD A to chyba karalne, nie? 

Co sądzisz o dzisiejszej muzyce?
Uważam, że wciąż na świecie jest dużo ambitnych muzyków, ale...
Po pierwsze: jeśli już się biorą za robienie w rocka/metalu, rzadko udaje im się zdobyć duże grono słuchaczy, gdyż młodsze pokolenia z nieznanych mi powodów ciągnie do popu jak cholera. Dziwne zjawisko. Dziwne i przykre.
Po drugie: Znaczna część owych ambitnych muzyków zaczyna robić w popie. Taka prawda, bo  nie uważam, że te gwiazdy nic nie umieją. Po prostu nie wykorzystują swoich umiejętności w odpowiedni (według nas) sposób. Nawet mój tata twierdzi, że Rihanna ma świetny głos. A ja się zgadzam.

Ulubiony aktor/aktorka?
Nie ma jednego/jednej XD Z aktorów... Johnny Depp, Tom Hiddleston, Morgan Freeman.
A z aktorek: Helena Bonham Carter, Jessica Lange i Natalia Dormer.

Co kryje się pod cylindrem Slasha?
Cóż...: wagon wódki, willa z basenem, stary Dodge Challenger, Samolot Burce'a Dickinsona, pałeczki Larsa, trzy wzmacniacze, hiszpańska gitara, biały Gibson, no i oczywiście tony czarnych kręconych kłaków.

Masz ulubiony film? Jeśli tak, to jaki?
'Skazani na Shawshank', 'Zielona Mila', 'Piła' (najbardziej I część), 'Omen', 'Red', 'Thor' I i II, ' Avengers' (wiem, troszkę dziecinnie, ale ja kocham filmy Marvela ♥).
Znów nie wskazałam jednego, wybacz :_:

Dlaczego Steven Adler ciągle się uśmiecha?
To zapomniana historia. A było tak...
Młody Steven Alder czasem spotykał się z Larsem, za szkołą, żeby popić co nieco wódki przed wyczerpującymi lekcjami. Pewnego dnia, wzięli ze sobą... kabanosy. Steven aka Blond Ciapa, tak żarł, że kawałki mięsa zostały mu pomiędzy zębami. Zwierzył się z problemu Ulrichowi, a on dał mu pałeczki, żeby mógł sobie nimi pomóc. I co zrobił Adler? Tak operował pałeczką, że utknęła mu poprzecznie w buzi. Zanim wspólnymi siłami udało im się ją wyjąc, Steven został obdarowany przez los rozciągniętą gębą, i żeby nie było tego bardzo widać, uśmiecha się cały czas. Czyż nie jest uroczy?

Jak naprawdę nazywa się Robert Trujillo? Podaj pełne imię i nazwisko.
A chuj z tym, nie chcę mi się wchodzić na wikipedię XD
Nazwijmy go... Robert Gorjillo <3 Te jego Monkey Face'y XD

,,Bijcie mnie, nienawidźcie mnie Nigdy nie będziecie mogli mnie złamać Rozkazujcie mi, rozzłośćcie mnie Nigdy nie będziecie mogli mnie zabić" - Z jakiej piosenki pochodzi ten cytat?
Michael Jackson- They Don't Care About Us. 

Dlaczego założyłaś bloga z opowiadaniami?
Czytałam różne blogi, czytałam, i czytałam... Aż mnie natchnęło, że ja to w sumie też bym chciała coś pisać XD I poszło!

Pytania od Estranged: 

Co powiedział Lemmy Kilimister, po wydaniu siedemnastego albumu Motorhead "Hammered:, kiedy to James wpadł do niego pożyczyć taby do "Overkill"?
Kurde ciężkie pytanie XD
'Dam ci, jak mi kupisz karton wódki'...? XD

Czym James wkurwia Larsa?
Lepiej nie będę wnikać, bo mnie pozwie ;x

Dokończ zdanie. "Slash jest tak zajebisty, że posiada......"
Że posiada Forda Mustanga ♥

W co Lars grał z Kirkem, czego odgłosy zostały zarejestrowane na taśmie, a przebiegły rudy kolo wykorzystał to w ostatniej piosence na debiutanckiej płycie swojej bandy Szatana?
Wooah! Nie wiem XD W ciuciubabkę?

 Kim jest owy, przebiegły rudy kolo?
Dejw Mustajn o,o

Co zostawił po sobie Lars po wizycie u Największego Pijaka Ameryki?]
Pałeczki, skarpetki i pewnie pozew. 

Daczego ludzie się śmieją z Larsa?
Kurde, Estranged, nie zadawaj takich pytań, mamy już pewnie 293812712 pozwów XD

Co takiego upuścił Kirk i kiedy, że napisano utwór "The Unforgiven"?
Ja słyszałam, że to James zaczął coś tam i to od niego wszyło, ale może Kirk też coś tam namieszał... W każdym razie nie wiem XD

Co się stanie, jeżeli sądzisz, że Metallica skończyła się na Kill'Em All?
Ja tak wcale nie uważam!
Metallica skończyła się na '... And Justice For All' :_: Sad But True.

Zarówno Slash i Kirk zaliczyli tyle samo kobiet. Podaj ich liczbę.
120384702813120392749237. Dokładnie tyle. 

Która gitara Kirka permanentnie się rozstraja? Podaj całą nazwę.
Wybacz kochana, nie interesuję się za bardzo gitarami :_:
Kurde, nic nie wiem XD


Skończyłam!
Nie nominuję nikogo, w końcu robiłam to już jakiś czas temu.
Jeszcze raz zapraszam do komentowania!



Hugs, Rocky. 



21 komentarzy:

  1. Zacznę od Sweet Pain... AEROSMITH?! MÓWIMY O AEROSMITH?! O MOIM STEVENIE?! O MOIM JOE?! O MOIM BRADZIE?! O MOIM TOMIE?! O MOIM JOEYU?!
    W TAKIM RAZIE JA JESTEM NA TAK!
    A teraz jak spokojny, cywilizowany człowiek przejdę do rozdziału...
    Amber przyjechała?! Wyobrażałam to sobie jakoś inaczej. Nie myślałam, że Chris może taki być. Mój mózg podejrzewał, że przyjadą razem, jako para. A tu kurwa... Trzeba zabić Chrisa! Ja już to załatwię, dajcie mi tylko namiary i jakąś dobrą patelnie. XD
    I związek Slasha i Hallie. Jest aż tak źle... Również trzeba to naprawić! Tylko na Saula mam specjalny tłuczek do kotletów. :D Ale tak na serio,to oni muszą się pogodzić. No chyba, że Hallie znajdzie sobie kogoś innego... A jeśli Hudson zakocha się w Amber? Kurde...
    A co z Izzy'm i Black? Daj ich trochę więcej w następnym. Albo nie! Daj Amber w następnym! Albo Izzy'ego i Black... Albo...
    Sama nie wiem czego chcę. XD
    I jeszcze raz powtórzę:
    Opowiadanie z Aerosmith to bardzo dobry pomysł!
    Rozdział zajebisty!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy, dałaś mi całkiem potężnego kopa z tym Aerosmith! Więc może faktycznie się za to zabiorę...
      No cóż, dziękuję Ci Bardzo moja droga! <3

      Usuń
  2. Noo, nowy wygląd widzę. Podoba mi się. :D

    A teraz do rozdziału:

    Ooo widzę, że chłopaki w studiu siedzą i tworzą. W sumie to dobrze, ale po powrocie Ci, co mają dziewczyny mogliby się nimi zająć.

    Hehe, sluchasz ZZ Top? Ja też :3 I mam nawet "Bad to the Bone" na dzwonku.

    Hahahhahaha, Steven z tą wódką i nagle Slash się zadeklarowal, że pójdzie! Pewnie siedzi w tym sklepie juz od siedmiu godzin i wybiera alkohol:
    -Bean, Nightrain, Daniels, wódka...
    Na pewno wykupi pół sklepu, znając Slasha.

    Hallie, nie przejmuj się tak tą zdradą Slasha! Nakop mu w dupę z glana!

    Ej gadanie ze sobą to wcale nie jest zły znak. To oznacza, że człowiek czuje potrzebę pogadania z kimś inteligentnym.
    :D

    Ooo, Black może przejmie hotel. Nie no, ja też nie życzę tej właścicielce śmierci, ale w sumie Black by więcej zarabiała i tak dalej...

    Rocky, ja Cię proszę, dorzuć Izzy'ego. No proszę! :D

    OOOOOOOOOOOOOOOOO

    _



    -



    -



    -


    AMBER! PRZYJECHAŁA W KOŃCU!
    CZEMU CHRIS ZROBIŁ SIĘ TAKIM ZJEBANYM CHUJEM? MOŻE SPOTKA MELISSĘ I BĘDĄ ŻYĆ NIE RAZEM I NIESZCZĘŚLIWIE?
    NOO, ZROBIŁAŚ Z NIEGO TAKIEGO TROCHĘ CHUJA. NO, ALE CÓŻ, IDEALNIE BYĆ NIE MOŻE, PRAWDA?
    MÓJ TODD BY TAK NIE ZROBIŁ :( TODD COME BACK!
    EHH, BO ZBACZAM Z TEMATU I WRACAM DO TODDA, KTOREGO BARDZO LUBIŁAM.
    A KIEDY SPOTKAJĄ MELISSĘ I JĄ ZABIJĄ?


    A CO DO WPROWADZENIA AEROSMITH, TO JESTEM JAK NAJBARDZIEJ NA TAK! ALE DŻO MA BYĆ FAJNY, A NIE TAKIM CHUJEM JAK U MNIE.


    A ROZDZIAŁ TO ZAJEBISTY JEST! :*********************** <333333333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahahah, boże, nie wiem czemu, ale 'A KIEDY SPOTKAJĄ MELISSĘ I JĄ ZABIJĄ?' mnie w cholerę rozbawiło XD
      Jakie ty masz pomysły! Żeby Chris z Melissą... XD
      Izzy'ego. Postaram się, ale teraz wiesz, muszę ogarnać sytuacje z Amber. Jak to brzmi XD
      Dziękuję baaaardzo mocno! <3

      Usuń
    2. No bo ja chcę wiedzieć, bo ona jest winna śmierci mojego Todda! CHCĘ JĄ ZABIĆ!
      Jeśli czegoś nie zrobisz, Rocky, przeniosę się do Twojego opowiadania i znajdę tą sukę, nabiję ja na pal, obedrę ze skóry i podpalę! Niech cierpi za śmierć biednego Todda!

      No wiesz. Haha, ja mam takie psychopatyczne pomysły. xD

      No, no Izzy'ego. Spoko, poczekam, ale wspomnij coś o nim troszkę w następnym, a potem napisz cały rozdział o nim :3 Proszę

      Usuń
    3. Haha, dobra, rób z nią co chcesz XD Proponuję jeszcze łamanie kołem 3:D
      Nie ma sprawy <3

      Usuń
    4. To wezmę jeszcze piłę mechaniczną i gdy będzie nabita na pal, obdarta ze skóry, podpalona i połamana kołem, odetnę jej piłą palce i kłaki utnę! 3:)

      Usuń
    5. Anonimowy8/04/2014

      Ej i co do nominacji, to rudy kolo to był Axl. xD
      Estranged, której nie chce się logować.

      Usuń
    6. Łoaah, tego też nie wiedziałam XD Dzięki, kochana, dokształcam się dzięki Tobie!

      Usuń
  3. Cześć Rocky. Dzisiejszego, jakże pięknego dnia nadrobiłam Twojego bloga. I wiesz co? Bardzo mi się spodobał! Jesteś po prostu świetna i tyle! A jeśli chodzi o opowiadanie z Aerosmith, w Twoim wykonaniu, to jak najbardziej jestem na tak. Już nie mogę się doczekać, tylko jest jeden problem... Nie nadrobiłam jeszcze Sweet Pain, ale zaraz się za to biorę i już niedługo będę wiedziała o co w nim chodzi.
    A w tym czasie przejdę do tego rozdziału.
    Od razu, na początku opowiadania polubiłam Amber, Chrisa też, ale widocznie... Popieram Estranged i Faith, trzeba go zabić! I Melisse też! Biedny Todd :(
    Oby tylko w związku Hallie i Slasha się polepszyło. Albo zacznę inaczej: Niech do siebie wrócą. Hudson musi przestać brać!
    Naprawdę jesteś świetna!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O. MÓJ. BORZE!
      Nie, no, nie, no...
      Naprawdę bardzo, ale to bardzo DZIĘKUJĘ!
      Nie spodziewałam się, zupełnie, przyznaję, że sprawiłaś mi piękną niespodziankę! C:
      Woaaaah, serio! Dziękuję! Bardzo, bardzo!
      Bardzo, no! XD
      Pozdrawiam serdecznie! ;)

      Usuń
  4. A-ale ale jak to? :'C Hallie i Slash się rozstali?
    ...
    NIE!
    No po prostu no nie.
    Jezu, nie wierzę. Byli razem tacy szczęśliwi... ja wiem, że trudno wybaczyć, zwłaszza takie świństwo (no ja kiedyś zajebie tego Hudsona), ale po prostu nie wyobrażam sobie ich osobno!!! Oni muszą być razem! Siła miłości jest ogromna!
    Okej, to ostatnie już dziwnie zabrzmiało XD
    No i kolejny szoking z Amber i Chrisem. Ja wiedziałam, że będzie jeszcze wątem z nimi! Ale tego, co się stało, to nie przewidziałam... biedna dziewczyna. Nigdy bym nie pomyślała, że Chris okaże się takim łajdakiem. Straszne...
    No i masz u mnie plusa za ciekawy wątek z Black. No śmierć to nie jest dobra rzecz, ale gdyby Blue miała własnt hotel... tylko, że niedługo ona się wykończy. Od szóstej do północy?! A kiedy czas na życie? o.O
    Kurwa, w ogóke jak można tak zajebiście pisać to nie wiem xDD
    Tak, Aerosmith chętnie ;))
    A nagłówek wyborny :33
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiesz, że można tak pisać, a nawet lepiej, bo sama tak piszesz kochana!
      Dziękuję Ci bardzo, jak zwykle miałam wyszczerz czytając Twój komentarz <3
      Jeszcze raz DZIĘKI!

      Usuń
  5. Ja to zawsze coś popsuję.
    Napisałam tu taki długi komentarz, ale klikłam coś i chuj go szczelił. ;c
    Ale, ale.
    Wreszcie nadrobiłam zaległości u Ciebie!!!
    Zabierałam się za to bardzo długo, ale w końcu mi się udało.
    Aerosmith w drugim opowiadaniu?
    JESTEM ZA! :D
    To nic, że jeszcze go nie przeczytałam. xD Ale zaraz się za to zabiorę, możesz być spokojna! :3
    Rozdział, jak i całe opowiadanie, po prostu zajebiste, genialne, wyborne i jakie tam jeszcze może być. xDDD
    Hallie i Slash. Kurwa, Hudson, ogarnij się!
    Przestań ćpać! Postaraj się chociaż trochę odbudować zaufanie Hallie, choć łatwe to z pewnością nie będzie.
    Śmierć Todda. Popieram... Chyba wszystkich. xD TRZEBA POZBYĆ SIĘ MELISSY!!!!!!!!!!! A tak na marginesie, co się z nią teraz dzieje? xD Ale, wracając. DLACZEGO POZBAWIŁAŚ GO ŻYCIA?!?!?! DLACZEGO?! Przecież... Przecież on miał marzenia! Był wspaniałym chłopakiem, może trochę zagubionym? Z pewnością wrażliwym. Na jego nieszczęście, spotkał na swej drodze Melissę.

    Cieszy mnie fakt, iż kariera chłopaków zmierza na przód.
    Coś chaotyczny ten mój komentarz...
    Ale mniejsza z tym. O czym jeszcze nie napisałam...?

    ..
    .....
    ........
    ...............
    ........................................
    ..........................................................................................................................................................

    MAM!
    Amber. Nareszcie przyjechała. Ale mam jakieś złe przeczucia, że to nie koniec historii z Chrisem. Nie wiem, może ją znajdzie? Okaże się psycholem (właściwie, to już się nim stał) i będzie próbował jej coś zrobić?
    Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że moje przypuszczenia nie okażą się słuszne. W ogóle to nie mam pojęcia, dlaczego mój pojebany mózg o tym pomyślał. xD Chyba jest już przeciążony. Tylko nie wiem, czym. xD
    Mam nadzieję, że właścicielka... Nie! Nie chcę, aby umarła, ale chcę, aby Black przyjęła hotel. Może wyjedzie do jakiegoś senatorium, czy coś w deseń?
    I u Axla i Jasmine (dobrze to napisałam?) wszystko w porzątku. Przynajmniej im się układa.
    U brata Hallie (znów mam problemy z pisownią) wszystko okej? O ile w jego sytuacji można w ogóle mówić o dobrej sytuacji emocjonalnej.
    Eeeejjjj. Znajdź Duffciowi i Stevenkowi jakąś dziewczynę. XD Może Amber? Dobra, i tak zrobisz tak, jak zaplanowałaś. xD
    Chyba już kończę ten komentarz, bo w końcu muszę się wziąć wreszcie za czytanie drugiego opowiadania. :D

    Pozdrawiam serdecznie.
    Weny i czekam na następny! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejuśku, bardzo, ale to bardzo jestem Ci wdzięczna, że przeczytałaś! Dziękuję!
      Woah, ile przypuszczeń i propozycji XD
      Haha, nie będę zdradzać które słuszne, a które nie XD
      Jeszcze raz dziękuję!

      Hugs, Rocky.

      Usuń
  6. Tak myślałam, że Hallie łatwo nie wybaczy Hudsonowi. W sumie? Bardzo dobrze. Niech się chłopak stara. Mimo wszystko podziwiam ją za to, że nadal mieszka z nim pod jednym dachem i bądź co bądź radzi sobie z tą sytuacją. Choć chłopaki starający się ratować ich związek wcale nie pomagają. Przeciwnie, wkurwiają XD Ale czy to właśnie nie jest rola przyjaciół? :)
    Teraz tylko ta Amber mnie zmartwiła. W życiu bym nie pomyślała, że Chris mógłby się tak zachować w stosunku do... każdej dziewczyny! Czyżby alkohol zniszczył mu szare komórki? Najwyraźniej. Dobra, teraz się zastanawiam nad... Saul nie, Axl nie, Izzy nie. Duff albo Steven zajmie się Am xD
    I wszyscy będą szczęśliwi C':
    Dobra, kończę ten beznadziejny komentarz xD
    Wiedz, że rozdział jest mega i czekam z niecierpliwością na kolejny! Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję Ci bardzo!
      Wcale nie beznadziejny, nie pieprz.
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  7. Zaskakujesz mnie droga Rocky, zaskakujesz :)
    Chodzi głównie o pomysły, dotyczące opowiadania, które zresztą jest genialne. Z każdym nowym rozdziałem, jeszcze bardziej się w tym utwierdzam.
    Slash i nasza Hallie. Jakoś tak myślałam, że ona mu nie wybaczy i będzie traktować jak ostatniego skurwysyna, i proszę... Miałam rację. Chociaż na jej miejscu zrobiłabym co innego. Oczywiście mając do czynienia z Hudsonem. Nawet jakby był chujem, to i tak bym mu wybaczała. No cóż. Jestem dziwna, albo za bardzo kocham tego kretyna. Liczę na to, że kiedyś jeszcze Hal i Saul będą razem. Muszą, są idealną parą. No dobra, może nie idealną, ale bardzo dobrze dobraną!
    Jeszcze tylko o Chrisie. Chris to chuj, dziękuję za uwagę.

    A teraz jeszcze o wyglądzie. Zmieniasz go prawie tak często jak skarpetki xD Kiedy nie wejdę, to widzę coś nowego. Ale za to Cię kocham! Jesteś wspaniała. A nagłówek wyśmienity! *_*

    I na koniec o Aerosmith i Sweet Pain! TAK, TAK, TAK, TAK, TAK! <333 Masz moje błogosławieństwo! Chcę Stevena i Joe i Toma i Brada i Joeya! CHCĘ TU I TERAZ! :D Dobra, koniec bo gadam jak jakaś napalona groupie. Po prostu za bardzo kocham tą grupę... Jestem dziwna, trafię do psychiatryka xD Nevermind.

    KOCHAM CIĘ ROCKY! ;**
    Chelle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak trafimy to psychiatryka, to tylko razem, moja kochana! <3
      Bardziej Cię kocham XD :*
      DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ <3
      Jak ja uwielbiam Twoje komentarze, no! ♥

      Usuń
  8. Rocky, jak chcesz, to możesz mnie zabić, bo dopiero teraz się skapłam, że dodałaś ten rozdział ;_________; Przepraszam cię, ale po tym obozie jeszcze chyba nie do końca wróciłam do świata żywych ://
    W każdym razie: Slash, jesteś tak bardzo pojebanym, popierdolonym, ujebanym gównem skurwysynem, że ja pierdole. Obiecuję, ze jak cię znajdę, to zginiesz. A to będzie dłuuuuga śmieeerć.... No bo do cholery jasnej, on powinien walczyć o Hal, a nie kurwa ''idę po wódkę, pocałuj mnie w dupę'' JA PIERDOLĘ, TY JEBANY KUDŁACZU!
    Ale nie tylko jego zabiję, o nieee... Chris też będzie cierpiał i błagał, żebym skończyła jego marne życie, bo jak kurwa można tak traktować Amber! No ja pierdole! (coś mi się wydaje, że rodzinę powiększę)
    A wiesz co by było słodkie? No przynajmniej według mnie XD Amber i Duff, po prostu tak mi do siebie pasują XDDDDD
    Wiesz, czytałam sobie tak te twoje odpowiedzi na pytania... I wiesz, bo mamy z Kate taki interes, sprzedajemy pozwy od Larsa z jego autografami, a najlepsze jest to, że one sie nigdy nie kończą i wiesz, jak moja wspólniczka się zgodzi, to możesz do nas dołączyć, w pozwach siła! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha to coś czuję żeście ukręciły interes życia xD tak jest, siła!
      Nie przepraszaj, co ty, w wakacje zawsze tak jest.
      Dziękuję pięknie za komentarz, kochana!

      Hugs, Rocky.

      Usuń