6/12/2014

Rozdział 20

Na początku chciałabym was przeprosić. Nie potrzebnie pisałam tego poprzedniego posta, w sumie to było dość głupie. Powinnam się cieszyć z tego co mam, i tak też od tej pory będę czynić.
Z tego miejsca chciałabym bardzo serdecznie podziękować Roxy. To co mi napisałaś naprawdę mnie zmotywowało. Dziękuję :)
A teraz rozdział. Nie mogłam go nie napisać. Za bardzo lubię to robić... Już okrągła 20. Krótki troszkę, ale chciałam zakończyć w taki a nie inny sposób.
Zapraszam.
----------------------
Muzyka

Od początku wiedziałam, że te dwa tygodnie nie będą należały do najwspanialszych. Przekonałam się o tym już dzień po wyjeździe chłopaków, rano w pracy. Zastałam tam bowiem Jasmin wraz z Chloe. Obecność tej drugiej nie zaskoczyła mnie zbytnio, ale Jaz się raczej tam nie spodziewałam. Stały obie przy ladzie i rozmawiały jak gdyby nigdy nic.
- O! Hej siostra!- usłyszałam.
Zobaczyłam, że za ladą opiera się Sean. Oczy niemalże wyszły mi z orbit.
- Co wy tu robicie?- spytałam.
- Ja pracuję.- Chloe posłała mi uśmiech.
Skinęłam jej głową, wiedząc, że powiedziała to by rozładować sytuację.
- A ja...- zaczęła Jasmin spuszczając wzrok.
- Jaz, powiedz jej.- powiedział mój brat. Jego ton był dziwnie czuły.
- Hallie, postanowiłam sprzedać tamtą kawalerkę… Wiesz którą. I kupiłam nowe mieszkanie. Niedaleko.- blondynka wciąż miała wzrok utkwiony w podłodze.
- I co w związku z tym?- zmarszczyłam czoło.
- Zamieszkam tam z Jasmin.- oznajmił Sean z uśmiechem.
Kompletnie nie wiedziałam jak mam zareagować. Zdawało mi się to być beznadziejnym pomysłem. Wiedziałam, że mój brat naprawdę zakochał się w drobnej dziewczynie, ale Jaz wciąż kochała Axla. Skąd miałam pewność, że nie rob tego z przymusu? Że boi się, że urazi chłopaka? Albo co gorsza on ją w jakiś sposób do tego zmusił, by upokorzyć Axla? Milion możliwości przyszło mi na myśl, a zważywszy na mój pesymizm, żadna z nich nie była kolorowa. Stałam przez naprawdę długą chwilę, zastanawiając się co powiedzieć. Uznałam jednak, że dość mam mówienia wszystkim dookoła co wolno, a czego nie, mimo, że w większości przypadków mam rację. Westchnęłam tylko lekko i cicho powiedziałam.
- Okey.
Nikt nic nie powiedział, wiedziałam, że byli zaskoczeni moją reakcją. Nie zamierzałam się jednak tłumaczyć, patrząc przed siebie ruszyłam na zaplecze. Usiadłam sztywno na krześle i zaczęłam bezmyślnie wypełniać jakieś papiery starając się, by natłok myśli mnie nie pożarł od środka. Kiedy po raz piąty pomyliłam się w wypisywaniu dokumentów, ze złością walnęłam otwartą dłonią w blat stołu.
- Cholera!
Sekundę później na zaplecze weszła Chloe. Usiadła obok mnie i głęboko westchnęła.
-  Już poszli… Hallie, ja też uważam, że to kiepski pomysł. Rozumiem cię całkowicie. Ale… spróbuj się wyluzować. Oni są dorośli.- położyła mi rękę na ramieniu.
- Wiem, że są dorośli i właśnie to mnie przeraża! Gdyby byli piętnastoletnią gównażerią (mój tata tak mówi XD przyp. aut.)  to bym im to wybaczyła. Sama nie jestem jeszcze pełnoletnia, a mam wrażenie, że mam o stokroć więcej zdrowego rozsądku.- warknęłam. Całe moje wcześniejsze opanowanie poszło się pieprzyć.
- To fakt. I właśnie dlatego, że jesteś rozsądna, wiem, że zrozumiesz, jak ci powiem, że cała ta chora sytuacja nieco cię przerasta i czas dać sobie odpocząć.- blondynka uśmiechnęła się lekko.
- Co mam zrobić? Iść do znajomej na kawę i mieć w dupie, że mój brat właśnie wprowadza się do nowego domu z moją niedawno zgwałconą przyjaciółką? Wiedząc, że ona kocha Rose’a i nic nie czuje do Seana?
- Jak to… Rose’a?! Przecież… Ten debil ją zgwałcił! Ona go powinna nienawidzić!- Chloe wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
- Ale ona go kocha. Cały czas. Ograniczają ją tylko okropne wspomnienia. Jasmin widzi w Seanie pomocną dłoń i kogoś, w kogo można się wtulić, kiedy jest coś nie tak. Ona do niego nic nie czuje. Za to on wpadł po uszy. Boję się… Z tego nie może wyniknąć nic dobrego. Nie powinni mieszkać razem.- powiedziałam cicho.
Chloe przez chwile nic nie mówiła. Widać analizowała sytuację od początku
- Nie powinni. Ale do niczego ich nie zmusisz Hallie. Musimy poczekać. Tylko to nam zostało.- oznajmiła w końcu.
Pokiwałam głową. Wiedziałam, że miała rację. I to mnie najbardziej w tym wszystkim przytłaczało.
- Hal… Muszę ci powiedzieć coś jeszcze. Ja… Nie wiem czy cię to w ogóle interesuje, ale…- zaczęła blondynka.
- Co takiego?- spytałam łagodnie.
- Ja wyjeżdżam. Mój chłopak, Jack, znalazł pracę w szpitalu w New Jersey. Wiem, że jesteśmy tylko koleżankami z pracy, ponadto dopiero od niedawna, ale pomyślałam, że powinnaś wiedzieć.- znów lekko się uśmiechnęła.
Odwzajemniłam się tym samym.
- Rozumiem cię. Naprawdę miło mi było cię poznać. Miałam cię za kogoś pokroju Melissy, a okazałaś się dziewczyną o złotym sercu. Życzę tobie i Jackowi powodzenia w Jersey.- powiedziałam zupełnie szczerze.
- Jadę jutro. Teraz już będę się zbierać. Pa, Hallie.- cmoknęła mnie w policzek.
- Pa, Chloe.- odparłam.
Zostałam sama. Normalnie by mi to nie przeszkadzało, ale kiedy pomyślałam, że po powrocie do domu też nikogo nie zastanę, uznałam, że znajdę sobie kogoś do towarzystwa. Oczywiście padło na Black. Ostatnio raczej się nie widywałyśmy. Przypomniałam sobie jak na samym początku mojego pobytu w Los Angeles paliłyśmy razem jointy w pokoju hotelowym. Muszę przyznać, że były to bardzo miłe wspomnienia.
Niewiele myśląc wyszłam ze sklepu i zamknęłam go, mimo, że powinnam zrobić to dopiero za jakieś pół godziny. Nie sądziłam jednak by szefowi chciało się przychodzić by sprawdzić frekwencję pracowniczek, bo odkąd Mell przestała pojawiać się w pracy, szef również jakby rzadziej interesował się sklepem.
Ruszyłam Sunset usilnie starając się czuć beztrosko. I nawet mi to wychodziło. Wyszłam z założenia, że Jaz i Sean jakoś sobie poradzą. Pozostawała mi jeszcze sprawa Todda i Melissy, ale… po prostu chciałam wierzyć, że Chloe miała rację. Oni są dorośli i nie muszę tak się o nich martwić. Ludzkie tragedie są na porządku dziennym, czemu miałabym poświęcać się kilku osobom? Cieszyłam się, że wreszcie nabrałam innego punktu widzenia w tej sprawie.
Wyciągnęłam  paczkę fajek i odpaliłam jednego papierosa. Zaciągnęłam się porządnie i wypuściłam dym z ust. Zapomniałam już ile przyjemności dają te dwie proste czynności. Ostatnio paliłam ze stresu, teraz mogłam rozkoszować się tą wolno zabijającą trucizną. Kiedyś nie paliłam, ale chłopcy mnie w to wciągnęli. Byłam uzależniona, i potrafiłam się do tego przed sobą przyznać, jednak nie zamierzałam z tym na razie przestawać. Nikotyna miała na mnie ogromny wpływ relaksacyjny. Niektórzy piją, inni ćpają, a ja wolę zapalić. Każdy jest inny.
------------------
Na całe moje szczęście u Black nie brakowało innych środków relaksacyjnych. Już po dwudziestu minutach rozmowy było widać dno dość obszernej butelki Whiskey. Może nie byłyśmy już kompletnie nietrzeźwe i otumanione, ale zdecydowanie poprawił nam się humor, i coraz częściej było słychać nasze głośne śmiechy. Byłyśmy w jednym z hotelowych pokoi. Na początku martwiłam się, że właścicielka nas nakryje, ale okazało się, że ta akurat leży w domu już drugi tydzień trawiona potworną grypą. Nie miałyśmy żadnych przeszkód, by troszeczkę zabalować.
- A powiedz mi… Jak tam się układa ze Stradlinem?- zapytałam, kiedy omówiłyśmy dość wnikliwie temat Jasmin i Seana, który to oczywiście Blue poruszyła zaraz po moim przyjściu. Jak się spodziewałam ona również nie zareagowała pozytywnie na rewelacje, które jej opowiedziałam, ale to raczej nie było dla mnie zaskoczeniem.
- Em… Dobrze, powiedzmy, że dobrze.- mruknęła, i niemal niezauważalnie się skrzywiła.- A co u Slasha?
- Wszystko w porządku, bardzo mnie ostatnio wspierał… Black, co jest nie tak z Izzy’m? Kłócicie się?- uniosłam brew. Może i nieco szumiało mi w głowie, ale musiałam poruszyć ten dość osobisty temat.
- Znaczy… Dogadujemy się wspaniale, tylko, że… Ostatnio pewne rzeczy mnie niepokoją.- odparła wymijająco. Spojrzałam na nią wzrokiem ‘nie odpuszczę’. Dziewczyna głęboko westchnęła i wyjęła z reklamówki butelkę piwa. Zdjęła kapsel, podała mi, wyjęła następną, również otworzyła i upiła dość spory łyk.
- Mam pewne podejrzenia odnośnie… Jego zarobków.- oświadczyła. W tym momencie przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku dni, kiedy to brunet zaproponował mi, że pomoże mi finansowo przy zakupie gitary,  o którym zawsze marzyłam. Byłam wtedy zaskoczona, nie sądziłam, że chłopak ma jakąś pracę. Wtedy jednak nie wyjawił mi w jaki sposób zdobywa pieniądze.
- To znaczy?
- Ostatnio… W jego spodniach znalazłam starannie zapakowany woreczek heroiny. Miał przy sobie też sporo gotówki. Tego samego wieczora, kiedy poprosiłam go, by został na noc, powiedział, że ma ważne sprawy do załatwienia w mieście i, że niestety musi iść. Byłam przekonana, że chodzi o jakieś spotkanie z kumplami, może ewentualnie w sprawie zespołu, a wtedy zapewne udałby się w kierunku Sunset. Kiedy wyjrzałam za okno, dokładnie widziałam, jak skręcał w inną ulicę. Ta droga prowadzi w mało ciekawe miejsce Los Angeles. Pełno tam ćpunów i… dilerów.- ostatnie słowo wypowiedziała bardzo dziwnym tonem. Od razu połapałam się w czym rzecz.
- Może… Może poszedł się naćpać z kolegami?- zasugerowałam.
Pokręciła głową.
- Nie nosiłby aż takiej ilości. Boję się, że serio handluje. A to  mi się bardzo nie podoba. Wiesz ilu dilerów codziennie zamykają?- dziewczyna już kompletnie nie sprawiała wrażenia spitej, była szczerze zaniepokojona.
- Wiem… Ale co mogę zrobić? Tylko ty możesz z nim pogadać.- powiedziałam łagodnie i pogłaskałam ja po ramieniu.
Dziewczyna przytaknęła ponuro i dopiła piwo. Po paru minutach milczenia, rozpromieniła się. Oho, alkohol jednak daje się we znaki. Black sięgnęła znów do reklamówki i wyjęła dwa skręty. Zaśmiałam się. Wiedziałam, że dziewczyna nie tolerowała twardych narkotyków, ale za marihuaną wprost przepadała. Zupełnie jak ja. Odpaliłyśmy zawiniątka i po chwili nasze płuca wypełnił dym, oczy zaszły mgłą, a zdolność racjonalnego myślenia zastąpiły kolorowe delfiny skaczące po suficie…
------------------
Było koło dziewiątej, a ja dopiero zmierzałam ku domowi. Miałam kaca i lekko kręciło mi się w głowie. Cóż, wieczór z przyjaciółką musi mieć i dobre, i złe strony, i nic nie można na to poradzić. Mrużąc oczy przed słońcem szłam chodnikiem wsłuchując się we względnie ciche miasto, jak to bywa o tej porze. Nie było tłumów, nie było głośnej muzyki i wrzasków. Jedynie gdzieś ujadał pies, czy trąbił klakson. Sielanka, szczególnie w połączeniu z widokiem jaki miałam przede mną. Mniej lub bardziej zadbane domy i trawniki, jakieś dzieci bawiące się na placu zabaw, pojedynczy, spóźnieni do pracy dorośli. To takie inne od tego co kilka przecznic dalej dzieje się codziennie po zmroku. Ci ludzie pasowali do tej chwili, ale w jakiś sposób zupełnie nie pasowali do klimatu Miasta Aniołów.
Doszłam do domu, i z powodu bolącej głowy niemal nie zauważyłam kawałka papieru leżącego pod drzwiami. W ostatniej chwili go dostrzegłam i natychmiast podniosłam. Zaklęłam, kiedy z powodu gwałtownego ruchu poczułam ukłucie w czaszce. Przyjrzałam się kopercie, którą okazała się być kartka. List był adresowany na ‘zespół Guns N’ Roses’. A więc, to tak się nazwali. Nazwa o tyle oryginalna co intrygująca, aczkolwiek nie zamierzałam wnikać w jej genezę. Znając chłopców, kiedy zaczęliby mi to tłumaczyć, było by więcej wyjaśnień, niż ich samych w zespole.
Nadawcą listu był niejaki Tom Zutaut, a wedle pieczątki pracował on w wytwórni Geffen Records. Uśmiechnęłam się. Nie miałam pojęcia, że zespół aż tak ruszył do przodu. Wiedziałam, że napisali razem kilka piosenek, niektóre udało mi się nawet poznać. Nie sądziłam jednak, że przymierzali się do kontraktu płytowego. Było pełno zespołów ich pokroju na Sunset, a to właśnie im udało się wybić. Niewątpliwy sukces. Przez chwile zastanawiałam się, czy nie poczekać z otwarciem koperty do przyjazdu chłopaków, ale ciekawość zwyciężyła.
Jako pracownik wytwórni Geffen Records, informuje was, tj. cały zespół Guns N’ Roses, że prezes firmy, David Geffen, postanowił złożyć wam propozycję podpisania kontraktu płytowego. Na ustalenia tego dotyczące, zapraszam w dniu 6.07.1985 r., do siedziby wytwórni.
Adres i kontakt znajdują się niżej.
Pozdrawiam, Tom Zutaut.
Lekko się do siebie  uśmiechnęłam. Czyżbym mieszkała pod jednym dachem z przyszłymi gwiazdami? Była to dość ciekawa perspektywa.
Rzuciłam kartkę na stół kuchenny i natychmiast porwałam wodę stojącą na blacie. Zaczęłam się zastanawiać, co się stanie jeśli nie pójdę jeden dzień do pracy. Uznałam, że z takim kacem mało mnie to obchodzi, i wciąż pijąc, weszłam po schodach na górę. Było cholernie gorąco, więc rozebrałam się do bielizny i rzuciłam na łóżko.
----------------------------

Całe dwa tygodnie minęły mi na pracy i wieczorach spędzanych z Black. Szczerze mówiąc w tym okresie wypiłam więcej alkoholu niż od początku mojego pobytu w Los Angeles. W końcu baby tez się umieją bawić.
Jedyne wieści jakie dostałam na temat Jasmin i Seana, pochodziły właśnie od mojego brata, który pewnego dnia wpadł z wizytą do sklepu. Powiedział, że zamieszkali w nowym miejscu. Żalił się, że dziewczyna nie odwzajemnia jego uczuć. Usiłowałam go przekonać, żeby przestał nalegać i dać jej trochę czasu, ale na wiele się to nie zdało. Dał mi jeszcze karteczkę z adresem, ale uznałam, że nie mam na tyle mocnych nerwów, by tam iść. To samolubne, ale nie miałam ochoty na rozmowy z Jaz. Miałam szczerą nadzieję, że poradzi sobie sama.  Chciałam mieć wreszcie głowę wolną od problemów, i mimo, że to dwa tygodnie zapowiadały się kiepsko, to właśnie dzięki nim się odrobinę zrelaksowałam. Nawet moje koszmarne sny, w których w rolach głównych występowali moi rodzice, nieco zmniejszyły swoją częstotliwość. Raz, czy dwa obudziłam się w nocy zalana potem i rozdygotana, ale dawałam sobie z tym radę.
Mimo niesprzyjających warunków, poczułam się wreszcie nieco lżejsza i szczęśliwsza. To dziwne, bo takiej przemiany doznałam akurat, kiedy otaczający mnie ludzie mieli najgorsze problemy. Co więcej, coś takiego nie kompletnie nie leżało w mojej naturze.  Miałam wrażenie, że to przez to miasto. Widziałam jakie jest okrutne i niesprawiedliwe. Może to ono tak na mnie wpłynęło?
----------------------------
Siedziałam popijając kawę i przeglądałam jakąś gazetę. Nuciłam sobie pod nosem ‘War Pigs’. Miałam niezły humor, bowiem już w przeciągu  kilkunastu minut mieli pojawić się chłopcy. Miałam naszykowany list z wytwórni, by powitać ich dobrą nowiną.
Po chwili usłyszałam charakterystyczny bulgot silnika vana,  którym jeździli. Zerwałam się z krzesła i ruszyłam w stronę wyjścia z domu.
Otworzyłam drzwi w momencie kiedy banda spoconych rockmanów wyczłapywała z auta.
- O kurwa… Ale gorąc!- szepnął z wysiłkiem Axl.
Nie wiedzieć czemu reszta zgromiła go wzrokiem, jakby bluzganie i marudzenie było zabronione. Przyjrzałam im się uważnie, bowiem poza Rose’m nikt nic nie powiedział. Dopiero, kiedy Saul zobaczył mnie w progu jego okrzyk przerwał ciszę.
- Hallie!- podbiegł do mnie i bardzo mocno przytulił. Poczułam się bardzo szczęśliwa w ramionach mojego chłopaka, otoczona jego łaskoczącymi włosami i czując jego przyjemny zapach.
- Stęskniłam się.- powiedziałam, zgodnie z prawdą.
- Ja też… - mruknął gdzieś koło mojego ucha.
W końcu oderwałam się od niego.
- Mam dla was miłą niespodziankę.- uśmiechnęłam się lekko, po raz kolejny zauważając, że humory im raczej nie dopisują.  Na moje słowa jedynie Steven nieco się ożywił.
- Niespodziankę? W takich starych filmach zawsze jest tak, że jak facet wraca po wojnie, to mu ukochana mu robi niespodziankę. Czy to znaczy, że ty nas wszystkich koch…- zaczął.
- Zamknij się Adler!- syknął Duff.
- Co wy tacy spięci?- zapytałam biorąc list w dłoń.
Cały zespół obrzucił się porozumiewawczymi spojrzeniami.
- Hallie…- Slash zająknął się.- My mamy dość przykre nowiny. Todd nie żyje.
Koperta wypadła mi z ręki.
------------------------------

No. Opinię pozostawiam wam.
Jeszcze raz przepraszam.
Nie wiem czy ktoś był wczoraj na Black Sabbath, czy nie. Ale muszę to napisać: najlepszy koncert na jakim byłam (a na kilku byłam... ;D).
Idealny. Setlista, Ozzy, Tony... Wszystko ♥
Z całym szacunkiem- wątpię, żeby Aerosmith powtórzyło to co się wczoraj działo w Arenie. Ale  i tak za chwilę z chęcią się zacznę zbierać na ich koncert <3!
Dobra koniec. Po prostu poczułam, że muszę to napisać :))

Hugs, Rocky. 



23 komentarze:

  1. Ja...
    Jestem w strasznie podłym nastroju i to nie tylko przez Impact. Zdarzyło się coś...i po prostu nie jestem w stanie skomentować, ani nic. Na nic nie mam ochoty...Wybacz...:((((
    Pewnie i tak jest zajebiste...
    Przepraszam, skomentuję jutro lub kiedykolwiek, jak...mi się poprawi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, nie wiem co się stało, ale wiedz, że jestem z Tobą ;c
      Trzymaj się kochana!

      Usuń
    2. Dobra. Jestem już. Zaczynam od końca...
      3...


      2...


      1...


      ROCKY CHOLERA JASNA, DLACZEGO ZABIŁAŚ TODDA, KTO BĘDZIE GRAŁ NA BASIE PO MISTRZOWSKU, KTO BĘDZIE PRZYCHODZIŁ DO GUNSÓW...NOSZ KURWA MAĆ POLUBIŁAM TODDA I MIAŁAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ JESZCZE GDZIEŚ POJAWI, ALE BEZ MELISSY, A TU TAKA....WIADOMOŚĆ....AAAAAAAAAAA
      KTO TO ZROBIŁ? CZY TO MELISSA? A JEŚLI NIE TO KTO? A JEŚLI ONA TO DLACZEGO? DLAAAACZZEGOOO?

      NOOOOO !!!!!AAAAAAA.....NOOOOOO....HAHVJHWFGHKERVJEWKGVHRNEWJGUVFJDWKVHFED ODDAJCIE MI TODDA....HWFJVHFSDUFIQJVHWEUIVHWJV HFOIQEIJCKMFERQW ODDAJCIE MI TODDA!!! DLACZEGO ON MUSIAŁ UMRZEĆ, NO DLACZEGO KURWA, DLACZEGO NOOOOO!!!! AAAAA.....SSSSSSS....AAAAA ZABIJĘ GNOJA, KTÓRY ZABIŁ TODDA!!!!!!! ŁEEEEEEEEEEEEEEE
      TOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOODDDDDDDDDDDD COME BACK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! OŻYJ!!!!!!!!!! AAAAAAAAAAAAAAA NOOOOOOOOOOOOOO WEŹ, ROCKY, PROSZĘ CIĘ NOOOOOOOOOOOO AAAAAAAAAAAAAAAAA
      3...
      2...
      1...


      Sean wprowadził się do Jasmine? OOOOOOstro...hahaha, ale JAK ONA MOŻE KOCHAĆ TEGO SKURWIELA AXLA, PRZECIEŻ CHUJ JĄ ZGWALCIŁ, NOOOO
      Najlepiej by było, żeby była z Seanem, którego też bardzo lubię. Jasmine Masters. Ejjj....ale to ładnie brzmi...

      Chloe wyjeżdżą? NO NIEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
      Prawda jest taka, że na początku jej nie lubiłam, ale potem ją bardzo polubiłam, taka fajna strasznie jest no, dokładnie "O zlotym sercu". Takich osób jest mało, ale JA MAM KURWA NADZIEJĘ, ŻE TY ROCKY, ZROBISZ COŚ, ŻE SPOTKAJĄ SIĘ NIE RAZ Z CHLOE...
      Dobrze, że Hal przestała tak o wszystko się martwić. Nie może o wszystkich się martwić, bo coś się stanie.

      Izzy...IZZY TY KURWA MASZ MI NIE ĆPAĆ, ROZUMIESZ TO?? JA CI ZAKAZUJĘ!!!
      Czemu ten mój Izzy musi ćpać i sprzedawać? Biedna Black. Mam nadzieję, że Hallie z nim porozmawia i rzuci to gówno.
      JEFF MASZ TO RZUCIĆ! :(((((((((((


      WEEEEEEEEee Gunsi podpisują kontrakt!!! WEWEEEEE

      Kurczę Hallie, chciała ich powitać, a tu taka wiadomość...
      3...
      2...
      1...

      DLACZEGO TODD NIE ŻYJE! DLACZEGO GO ZAAAAABIŁAŚ?!
      CZY TO MELISSA? NIE WIADOMO, NO, JA CHCĘ POZNAĆ PRZYCZYNY ŚMIERCI!!! NOOOOOOOOO TODD...
      EJ...A MOŻE SAM SIĘ ZAĆPAŁ? ALE RACZEJ NIE...
      NO JA CHCĘ WIEDZIEĆ, CO SIĘ STAŁO, NOO!!!!!!!!! AAAAAAA


      Zajebisty rozdział i chyba widzisz co ze mną zrobiłaś. Zniszczyłaś mi mózg!
      <3<3<3 ;********
      TODD! WRÓĆ!

      Usuń
    3. Jej jaki boski komentarz! Nawet nie wiesz jak się ciesze ze wywołałam tyle emocji. To dla mnie naprawdę wiele znaczy :D
      także Dziękuję bardzo! ♡

      Hugs, Rocky.

      Usuń
  2. O jasny gwint, Todd nie żyje???!!! :O Co się stało?? To Melissa? OMG co się dzieje...
    Dobrze, że Hallie przestała się nadmiernie martwić i fajnie, że Gunsi wrócili. Mam nadzieję, że teraz będą piąć się w górę!
    Szkoda mi Jasmine. Wyobrażam sobie co ona przeżywa - kocha Axla, który ją skrzywdził, ale nie chce zawieść Seana. Nieprzyjemna sytuacja.
    No więc jak już nie raz Ci to mówiłam, rozdział jest super i ulżyło mi na wieść, że nie przestajesz pisać.
    Pozdrawiam i życzę weny ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo!
      Wszystko się wyjaśni w następnym muahaha :DD

      Hugs, Rocky.

      Usuń
  3. Wreszcie ogarnęłam twojego bloga i jest zajebiście

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Cię zmotywowałam. Tamten komentarz był chyba moim najszczerszym jaki kiedykolwiek napisałam. :*
    Ale u mnie info. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz dziękuje za ten komentarz <3

      Usuń
  5. No to mnie tym Toddem zaskoczyłaś.. Od razu w głowie milion pytań. Co się stało? Czy z jego śmiercią miała coś wspólnego Melissa? Czemu Gunsi pojechali akurat do Nowego Jorku? ;-; W takim momencie skończyć!
    Ale przynajmniej podsycasz ciekawość! :D
    Co do Hallie, dobrze, że dziewczyna wreszcie przestała się tak wszystkimi zamartwiać i zajęła sobą. Dobrze jej to zrobi..
    Dalej.. Izzy i Black. Przypuszczenia dziewczyny odnośnie dilerki na pewno się potwierdzą, ale jaka będzie wtedy jej reakcja? Mamy się bać? :(
    A Jasmine zamieszka z Seanem? Hm.. skoro go nie kocha to nie wiem czy to dobry pomysł. Chłopak tylko niepotrzebnie robi sobie nadzieję.
    Jeśli można prooosiiiiić.. to daj w następnym rozdziale więcej Axla xD Chcę w końcu znać jego stanowisko odnośnie tej całej sprawy z gwałtem ;-; Tak. Chyba tyle.
    Rozdział świetny i niecierpliwością czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Axla powiadasz? Hm, hm.. w sumie zajebisty pomysł, bo go trochę mało ostatnio :D
      Dziękuję Ci bardzo :D

      Hugs, Rocky.

      Usuń
  6. Droga Rocky!
    Przybyłam tu, aby powiedzieć Ci, iż postanowiłam najpierw przeczytać wszystko, a potem dopiero skomentować pod jednym rozdziałem. Tak chyba będzie najlepiej. Unikniesz wtedy więcej niepotrzebnych i beznadziejnych komentarzy ode mnie.
    Więc ja biorę się za czytanie!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    Odpierdala mi...

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam i wiesz co? Dobrze, że Todd is dead. Co do reszty hmm na razie nie mam zdania. Wpadłam by Ci nie było smutno. U mnie kryzys w każdej możliwej postaci. A dziś zdołował mnie jeden oszołom jebany. No nic miłych wakacji ja na 100% do września nic nie napiszę i mam wyjebane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej Lisa! Nie wiem co się stało, ale jestem z tobą. Odezwę się jak tylko wrócę z wyjazdu, bo w tej chwili mam jedynie dostęp do internetu na telefonie i to na jakieś kilka minut .
      Ale dziękuje ze mimo wszystko wpadłas :)

      Hugs, Rocky.

      Usuń
  8. Dobra, miałam nic nie pieprzyć o fabule, ale nieźle mnie zaskoczyłaś! Czy ja dobrze zrozumiałam? Todd nie żyje? Czemu? No kurde, nie lubię jak ktoś uśmierca bohatera ;__; To takie smutne...
    I czemu do kurwy nędze Gunsom teraz się do NYC jechać? Nie, nie, nie!
    I jeszcze w takim momencie zakończyłaś?! Miałam ochotę Cię za to udusić! Ja już takie emocje, przyspieszone tętno, a tu koniec rozdziału...
    A tak serio, to podziwiam Cię. Ja zazwyczaj nie potrafię kończyć w takim momencie, przez co moje gówienko jest mało interesujące xD
    Oj kochana, kradniesz moje okrutne serducho z rozdziału na rozdział. Co ja mam teraz zrobić? No co? Obiecałam sobie ostatnio, że zacznę być mega krytyczna w stosunku do bloggerek, a tu co? GÓWNO! Nie mogę się do niczego u Ciebie przyczepić! Czemu mi to robisz? Niszczysz mi moje niecne plany! No, ale i tak Cię kocham ♥

    Wybacz ten nieogarnięty komentarz, ale tak się podekscytowałam rozdziałem, że dalej nim żyję i nie myślę racjonalnie xDD
    Cóż, powiem tyle :
    JAK ZAWSZE ZAJEBIŚCIE PIĘKNIE MÓJ STEPHENIE ♥


    Love,
    Nieogarnięta Chelle ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha Rocky King powiadasz? XD cóż czuje się zaszczyt ona! Ale skoro ja jestem Kingiem.. to ty kim? Jesteś moim Sapkowskim i Zafonem ♡ czyt. Najlepszymi autorami wdg Rocky ;D
      Ciesze się ze moje wypociny uwydatnia choć trochę emocji. Bardzo się ciesze ♥!
      Twoje mało ekscytujące? PUKNIJ SIĘ W CZOŁO KOCHANA ♥
      Jesteś geniuszem emocjonalnych rozdziałów. Tylko się od Ciebie uczyć ;)
      Ja Cię kocham bardziej <3 xD
      Dziękuję jeszcze raz ;*

      Hugs, szczęśliwa Rocky.

      Usuń
    2. Oj kochana, słodzimy sobie na wzajem xD Niedługo na cukrzyce zachorujemy xDD

      W ogóle to mam do Ciebie kochana sprawę. A raczej chciałabym się Ciebie poradzić, bo wiem że mogę. Jesteś na tyle zajebista i kochana, że pewnie mi pomożesz dokonać wyboru.
      Jest taka sprawa, chciałabym założyć bloga o Aerosmith, ale nie wiem czy to wypali. W sensie mam już prolog i trzy rozdziały, ale nie jestem pewna, czy dobrze robię ;__;
      Ma być o takiej dziewczynie, troszkę hipisce i o Tylerze (zakochałam się w nim po koncercie do tego stopnia, że nie mogę się skupić na Gunsach XD). Wiem, brzmi nieco dennie no i jakby to powiedzieć... Pewnie ludzie pomyślą, że to plagiat tego wspaniałego bloga : http://lonely-nights-hippies.blogspot.com/ , bo będzie hipiska i Aero. No cóż, nieco inną historię chcę przedstawić, ale nie jestem pewna wyboru. Help ;__;

      Debilna Chelle :(

      Usuń
    3. Czuje się taka fajna, że zwróciłas się z tym do mnie xD jak ty na mnie działasz!
      Dobra do rzeczy: przede wszystkim pragnę zaznaczyć , że ja również po koncercie jestem zauroczona Aerosmith i Black Sabbath wiec wiem co czujesz mówiąc , że ni możesz skupić się na gunsach. Pomysł z blogiem jest wyśmienity. Dobrze wiesz jak uwielbiam Twoje historie. Nikt nie posadzi cię o plagiat bloga Maddie! W końcu u mnie też jest niby hipiska tylko ze na razie się nie pojawia (mowie o Amber xD)
      Poza tym wcale nie ma tak wielu opowiadań o Aero jak o gunsach wiec sam ten fakt czyniłby tego bloga czymś nowym. Znając Twój styl pisania jest to coś zajebistego i na pewno nie dennego !
      Zakładaj szybko tyle powiem ;))
      Każda blogerka która zna twoja twórczość by tak powiedziała. Bo kto jak kto , ale ty jesteś naprawdę boską autorką.
      a poza tym.. Steven♡
      Pisze z telefonu wybacz za błędy nienawidzę dotykowej klawiatury ;D

      Hugs, Rocky.

      Usuń
  9. Jej, nawet nie wiesz jak mi pomogłaś!
    Czuję się jak na skrzydłach i już piszę rozdział 4 xD
    Jak tylko dostanę nowy internet, to zakładam bloga i próbuję coś pisać. Może coś z tego wyjdzie? :)

    Dziękuję za pomoc! Kocham Cię normalnie! ♡

    Love,
    Chelle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera, to zostaje mi tylko czekać cierpliwie!
      Też Cię kocham no xd

      Hugs, Rocky.

      Usuń
  10. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    ROCKY, CZEMU ZABIŁAŚ TODDA?!
    Ja go przecież kocham!!!!!!!
    Tak naprawdę to nie, ale nie ważne...
    Już nadrobiłam i jestem zdruzgotana tym co zrobiłaś w tym rozdziale.
    Tak ogólnie to zajebiście wszystko.
    Ale jak mogłaś Todda, no?
    Nawet fajny był....
    A jeśli to wina Melissy?
    A jak go zabiła?
    No kurde pisz, że no ten następny rozdział :)
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się pisze, spokojnie! :D
      Bardzo Ci dziękuję za komentarz :))

      Usuń