Rozdział dedykuję Fuck You ;* Fajnie, że wróciłaś kochana <3
---------------------------
Kiedy winyl
‘Aerosmith’ dobiegł końca, delikatnie podniosłam się do pozycji siedzącej.
Przeciągnęłam się, by rozprostować kości. Zerknęłam na zegarek i z zadowoleniem
stwierdziłam, że dochodzi dziesięć po siódmej. Za niecałą godzinę powinnam być
w pracy. Wstałam i przeszłam przez pokój, kierując się w stronę torby.
Cieszyłam się, że domownicy dali mi trochę prywatności. Udało mi się trochę
zrelaksować.
Wygrzebałam
koszulkę z ZZ Top i szybkim ruchem naciągnęłam ją na siebie, wcześniej
ściągając T-shirt, w którym spałam. Pomyślałam, że ciągle ubieram się tak samo,
więc dla odmiany założyłam czarną obcisłą spódnicę. Do tego rajstopy w tym
samym kolorze i nieśmiertelne brudnoczerwone trampki. Wpadłam do łazienki,
wiedząc, że mam trochę za mało czasu. To dlatego, że musiałam tyle naciągać
rajstopy. Nie mam w tym za dużej wprawy. Rozczesałam niesforne włosy,
pociągnęłam usta błyszczykiem. Normalnie tego nie robiłam, ale dzisiaj chciałam
czuć się pewniej. W końcu musiałam przeprowadzić poważną rozmowę z Jasmin, odnośnie
Axla oraz Melissy i Todda. Westchnęłam po raz ostatni poprawiając włosy.
Szybkim krokiem opuściłam pomieszczenie i zeszłam na dół. Wszyscy spali,
upchnięci w salonie. Lekko uśmiechnęłam się na widok szóstki facetów leżących w
dość dziwacznych pozycjach w całym pokoju. W kuchni w biegu zjadłam śniadanie,
które składało się z przeleżałych chipsów, wody i niezbyt świeżego sera. Tylko
to było w szafkach.
Zanim wyszłam z
domu, cmoknęłam Slasha w policzek. Mimo, że chłopak słodko spał, kąciki jego
ust uniosły się nieznacznie. Uroczy widok.
Szybkim korkiem
opuściłam Hellhouse. Nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia ludzi,
pędziłam w stronę sklepu. Kiedy nieco zdyszana stanęłam na jego progu, było już
po ósmej. Niepewnie popchnęłam drzwi.
- Spóźniłaś się.-
powiedziała stojąca za ladą Chloe. Była sama.
- Tak,
przepraszam, miałam ciężką noc.- wytłumaczyłam się.
- Właściwie to
ja też…- westchnęła smutno.- Jasmin na zapleczu, Melissa… Nie przyjdzie.
Pokiwałam głową.
Wcale nie zdziwiło mnie, że siostra Jaz nie zaszczyci nas dzisiaj swoją
obecnością. Szefa mogła robić jak chciała, po co więc chodzić do pracy?
Szczególnie po kłótni z Chloe? Szczerze mówiąc, miałam nadziej że posiedzi na
tym ‘zwolnieniu’ przynajmniej tydzień. Mam serdecznie dosyć oglądania jej twarzy.
Weszłam na
zaplecze i natychmiast rozejrzałam się za przyjaciółką.
- Hallie?
Kiecka? Wszystko okey?- usłyszałam gdzieś z kąta.
Nie wiedzieć
czemu, było cholernie ciemno, ktoś widać nie raczył zapalić żarówki. W rogu
ewidentnie siedziała Jasmin, ale w jej głosie pobrzmiewała nigdy dotąd przeze
mnie nie słyszana nuta goryczy i sarkazmu. Podeszłam do włącznika światła i
pstryknęłam nim. Kilka sekund minęło, zanim przyzwyczaiłam się do jasności. Dopiero
po chwili dostrzegłam dziewczynę wyraźnie. I zaniemówiłam.
Zawsze
dziewczęca, skromna, delikatna i ułożona Jaz, trzymała obiema rękami szyjkę
taniego wina. Obok na stoliku leżała paczka papierosów. Wypełniona do połowy.
Sama dziewczyna miałam rozczochrane włosy i wory pod oczami.
- Jaz? Boże,
dlaczego pijesz? Cholera, kochana, co się z tobą stało?- podbiegłam do niej i
klękając przed nią na kolana, złapałam ją oburącz za twarz.
- Ze mną? Nic,
Hallie. Nic, kompletnie, nic. Co się ma ze mną dziać, skoro wszyscy mają moje
uczucia w dupie? Skoro nikogo nie obchodzę? Hmm?- spytała unosząc brew.
Pogardliwy uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Co się jej
stało? Jeszcze wczoraj było wszystko w porządku, była tylko trochę przygnębiona
sytuacją z Axlem… Właśnie, czy to o to chodzi? O Rose’a? Ale żeby tak nagle?
- Jaz, czy
chodzi o Axla? Zrobił ci coś?- szepnęłam.
Dziewczyna
wyraźnie posmutniała. Aha, trafiłam. Rudy coś odstrzelił. Cholera, mówiłam mu,
żeby poczekał, aż z nią porozmawiam.
- Tak… Można tak
powiedzieć.- mruknęła nie patrząc mi w oczy.
Nakierowałam jej
głowę, tak, że odzyskałyśmy kontakt wzrokowy. Jej uśmiech zszedł z jej twarzy
całkowicie. Teraz sprawiała wrażenie, jakby się miała za chwilę rozpłakać. I
rzeczywiście, z jej oczu pociekło kilka łez.
- Co on ci
zrobił?- zapytałam cicho.
- On… On…
Przyszedł do mnie. Przedwczoraj. W nocy. Zaczął krzyczeć, że mnie kocha i
dlaczego go ranie. Że chciał dobrze, a ja go odrzuciłam. Zaczął na mnie
wrzeszczeć, że mnie nienawidzi. Potem padł przede mną na kolana i błagał, bym
mu wybaczyła. Ja… Nie wiedziałam co odpowiedzieć, kazałam mu tylko wyjść. Wtedy
znów wpadł w furie. Strasznie się bałam…- opowiedziała ledwo słyszalnie,
zadrżała.
Pogłaskałam ją
po policzku, wyjęłam butelkę z jej dłoni i postawiłam na podłodze. Mocno
przytuliłam kruche ciało dziewczyny, usiłując stłumić jej żałosny szloch.
Jednocześnie zastanawiałam się jak Axl mógł zrobić coś podobnego.
- Potem…
Powiedział, że żadna mu nigdy nie uległa. I na pewno nie ulegnie taka, którą
rzeczywiście pokochał. Złapał mnie… I do ściany… i… Och, Hallie! To było takie okropne…- zawyła cicho,
wtulając się we mnie mocniej.
Ja zacisnęłam
szczęki w bezsilnym gniewem. Ten dupek ją zgwałcił. Facet, którego uważałam za
przyjaciela. Nie mogłam w to uwierzyć, ale spazmatycznie podrygujące w histerii
ciało Jasmin, wskazywało, że to rzeczywistość. Przejechałam kilka razy dłońmi
po jej plecach, by ją uspokoić. Po chwili odsunęła się ode mnie.
- Kiedy sobie
poszedł, usiadłam na podłodze i długo płakałam. W końcu uznałam, że muszę być
silna i nikomu nie pokazać, że cokolwiek się stało. Chciałam zapomnieć o Axlu,
już nigdy więcej go nie zobaczyć. Z takim przekonaniem przyszłam wczoraj do
pracy. Nie chciałam o tym rozmawiać, nawet z tobą. Potem, kiedy wróciłam do
domu, znowu się rozryczałam. Coś we mnie pękło, nie dałam rady tego wytrzymać.
Wspomnienia tamtej chwili co rusz pojawiały się w moim umyśle. Nie wiedziałam
co robić, chodziłam w kółko po domu, rozwalałam doniczki, tłukłam talerze.
Krzyczałam. W końcu wyszłam. Ubrałam się niemal jak dziwka, żeby nie wyróżniać
się z tłumu. Wlazłam do baru, po raz pierwszy w życiu kupiłam sobie piwo.
Poczułam się lepiej, kupiłam sobie następne. Potem pojawili się faceci, którym
zależało tylko na tym, żeby mnie przelecieć. Przewinęło się whiskey z lodem i
wóda. Kiedy niemal straciłam świadomość, uzmysłowiłam sobie, że jest mi lżej.
Że picie mi pomogło. Resztę już znasz.- dokończyła cicho opowieść i wskazała na
naczynie z winem stojące na ziemi.
Gapiłam się na
nią w osłupieniu. Jakim cudem moja Jasmin zmieniła się aż tak w przeciągu
dwudziestu czterech godzin? Nie mogłam tego zrozumieć. To wszystko przez
Rose’a. Co za samoluby i nieczuły dupek. Natychmiast zalała mnie kolejna fala
wściekłości. Mogłam go pilnować! Wiedziałam przecież, że jest nieobliczalny.
Jasmin powiedziała, że Rudy przyszedł do niej przed wczoraj wieczorem… Czy to
przypadkiem nie było po naszej rozmowie? Zaczęłam intensywnie się zastanawiać,
jak potoczyły się wydarzenia po tym, jak dotarliśmy do klubu. Przypomniało mi
się, że w Rainbow nie siedzieliśmy cały czas sami. Jacyś goście, wśród których
był znajomy Axla, zaprosili nas do stolika. Miło mi się z nimi gadało, mimo, że
większość osobników płci męskiej zaglądała mi w dekolt. Skupiłam się, żeby
przypomnieć sobie, co było dalej. Czy Axl wtedy wyszedł? Hallie, myśl… Nagle
mnie olśniło. Wracałam do domu sama. Na pewno. Tylko gdzie do cholery był wtedy
Rose? Musiał wyjść wcześniej. A ja, nalana, nawet tego nie zauważyłam.
Westchnęłam żałośnie. Gdybym tylko wiedziała, co on miał zamiar zrobić…
Po raz kolejny
przytuliłam do siebie ciało dziewczyny.
- Cholera, Jaz.
Ja… Nie wiem co powiedzieć. Nie wiem, jak mogę cię pocieszyć. I… Bardzo cię
przepraszam.- szepnęłam w jej włosy.
Dziewczyna
oderwała się ode mnie i spojrzała pytającym wzrokiem.
- Za co? Chyba
nie zamierzać przepraszać za tego… Tego…- zaczęła się jąkać.
- Nie, nie
zamierzam przepraszać za Axla. Ale za moje zachowanie. Wczoraj, widziałam, że
coś się działo, a nie podeszłam i nie zapytałam. Byłam z Rose’m, kiedy
postanowił do ciebie iść, ale byłam zbyt pijana, żeby to zauważyć. To moja
wina.- poczułam jak zaczynają mnie piec oczy.
Jasmin po raz
kolejny obdarzyła mnie zdziwionym spojrzeniem.
- Jak to byłaś z
nim wtedy? Co się takiego wydarzyło?
- My… On
poprosił mnie w niedzielny wieczór, żebyśmy poszli na spacer. Był okropnie
przybity, zgodziłam się. Gadał, jak to bardzo mu na tobie zależy. I opowiedział
mi o tej całej sytuacji w parku, kiedy cię pocałował. On… naprawdę się
przejmował, Jasmin. Naprawdę. Potem poszliśmy do baru. Wyszło, że kiedy ja
piłam, on wyszedł. I poszedł do ciebie.- wyznałam.
Poczułam jak łza
spływa mi po policzku. Czułam się okropnie, nie mogłam na tym zapanować. Cała
ta historia Jaz, moje własne poczucie winy… Coś we mnie pękło, a ja za cholerę
nie potrafiłam tego w jakiś sposób naprawić.
- Hallie… To nie
twoja wina. Nie płacz, proszę…- jęknęła Jaz.
Pokiwałam głową
i otarłam łzę. Musiałam wziąć się w garść.
- Masz rację.
Ja… Powinnam pocieszać ciebie.- wydukałam.
- No, ale po co
pocieszać? Nic to nie zmieni. Nic…- tym razem to blondynka miała łzy w oczach.
Wzięła do ręki
stojącą na ziemi butelkę i pociągnęła kilka łyków. Skrzywiła się. Odpaliła
papierosa.
- Jasmin, ja ci
pomogę… Błagam nie rób tego.- dotknęłam jej dłoni.
Dziewczyna
uśmiechnęła się gorzko.
- Za późno. Hal,
znalazłam w tym ukojenie wewnętrznego
bólu. Bólu który rozrywa mnie nieprzerwanie od dwóch nocy.
- Ja wiem, ale…
Proszę. Zrób to dla mnie. Jesteś moją małą Jasmin, poukładaną, przemiłą
dziewczyną. Która nigdy nie dała się wciągnąć w wir Los Angeles.- jęknęłam.
- Za późno
Hallie, za późno.- westchnęła wypuszczając nosem obłok szarobiałego dymu.
Patrzyłam się na
nią jeszcze chwile. Nie mogłam uwierzyć w to co się działo. To było okropne.
Miałam ochotę iść do domu i zakopać się w ogrodzie. Żeby nie patrzeć jak
wszyscy wokół cierpią. Czy to dziwne, że jestem taka wrażliwa? Przetarłam
dłonią oczy. Nie wiem czy normalne, ale na pewno taka jestem i nic tego nie
zmieni. I nie będę walczyć ze swoją dziwaczną naturą. Chwyciłam Jaz za dłoń i
pociągnęłam ją do góry. Dziewczyna zaskoczona niemal się wywaliła. Zauważyłam,
że jest ubrana w sporo odsłaniającą bluzkę i krótkie spodenki. Do tego wysokie
szpilki. Skąd ona w ogóle miała takie ubrania w domu? Kiedy wreszcie udało jej
się stanąć prosto obok mnie, zapytała:
- Co robisz?
W sumie to sama
nie wiedziałam. Poczułam, że muszę gdzieś dziewczynę zabrać, gdzieś, gdzie
poczuje się bezpieczna. To miejsce do takich nie należało. Obdrapane ściany
zaplecza przywoływały na myśli tani burdel.
- Idziemy stąd.-
powiedziałam zdeterminowana.
-A praca? Wywalą
nas. Chloe i Melissa…- zaczęła.
-Nie ma Melissy.
Chloe nas puści. A jak nie, to nas wywalą, trudno.
Wyszłyśmy z
pomieszczenia i wsunęłyśmy się do sklepu. Nie było żadnych klientów. Chloe
siedziała na ladzie i z przygnębioną miną oglądała swoje paznokcie.
- Możecie iść.
Postaram się jakoś to zataić przed szefem.- powiedziała nie patrząc na nas.
- Ale…
-Idźcie.
Wszystko słyszałam.
Przełknęłam
ślinę, po raz kolejny nie wiedząc co sądzić o tej tlenionej blondynce. W
gruncie rzeczy wydawała się bardzo w porządku. Nawet o wiele bardziej niż bym
się tego kiedykolwiek spodziewała. Okazało się, że pomogła Melissie w trudnej
sytuacji. Teraz patrzyłam na nią, jak na kogoś zupełnie innego. Byłam jej wdzięczna, że pomaga
również nam.
Jasmin chyba też
była nieco zaskoczona zachowaniem dziewczyny, bo zatrzymała się i wlepiła w
Chloe zaskoczone spojrzenie. Tamta nawet tego nie zauważyła, nadal ze smutkiem
wgapiając się w czubki swoich palców.
Wyszłyśmy po
chwili ze sklepu. Pociągnęłam dziewczynę ze sobą.
- Gdzie
idziemy?- zapytała usiłując za mną nadążyć.
- Do ciebie.-
odparłam.
- Nie! Nie chcę
tam iść.- zaprotestowała i zatrzymała się.
Odwróciłam się i
spojrzałam na jej twarz. Malowało się na niej przerażenie. Bała się tam iść.
Pokiwałam głową i podeszłam bliżej. Złapałam ją za dłoń, westchnęłam.
- Dobrze…
Pójdziemy gdzie indziej. Ale proszę, nie bój się.- rzekłam.
Jaz zgodziła się
skinieniem głowy. Powoli ruszyła za mną. Ja sama na początku nie wiedziałam,
gdzie możemy się udać. Bar nie był dobrym pomysłem w takim momencie. Zresztą za
dużo tam krąży alkoholu, nawet o tej porze. Skręciłam w jakąś uliczkę, która
odchodziła od Sunset. Kiedy znalazłyśmy się u jej wylotu, z zadowoleniem
stwierdziłam, że byłyśmy w jakiejś spokojnej dzielnicy. Ruszyłyśmy szeroką
jezdnią. Rozglądałam się za jakimś miłym miejscem. W końcu w oczy rzuciła mi
się niewielka kawiarenka. Szyld głosił, że można tam było zjeść najlepsze
muffinki w całej Kalifornii. Otworzyłam przeszklone drzwi i rozejrzałam się. Za
ladą stała miło wyglądająca kobieta, która sama ze swoimi pucołowatymi
policzkami przypominała muffinka. Siedziała na stołku i popijając kawę
rozwiązywała krzyżówki. Oprócz niej w kawiarni siedziało tylko kilka osób, a
większość stolików była wolna. Podeszłyśmy do jednego z nich, najbardziej w
rogu, gdzie nikt nie mógł nam przeszkadzać. Kiedy ponownie od dłuższego czasu
przyjrzałam się Jasmin, odkryłam, że dziewczyna na nowo zaczęła płakać. Łzy
niemal ciurkiem spływały po jej bladych policzkach.
- Cii,
spokojnie, już dobrze…- pogłaskałam ją po dłoni.
Jaz nieznacznie
pokiwała głową, ale wciąż szlochała. Nie wiedząc co robić, zamówiłam dwie
gorące czekolady. Na dworze może i było ciepło, ale nic tak nie poprawia humoru
jak kubek tego napoju. Kiedy właścicielka postawiła przed nami parujące
filiżanki, Jasmin niemal natychmiast opróżniła swoją. Widocznie poczuła się lepiej, na jej bladą
twarz wróciło nieco kolorów. Mimo to drżała lekko i co rusz zaciskała szczęki,
żeby nie wybuchnąć płaczem. Widziałam w jej oczach strach i ogromny ból.
Poczułam jak żal ściska moje serce. Czemu to musiało spotkać właśnie ją? Czemu
ona musiała paść ofiarą uczucia nieprzewidywalnego chłopaka, jakim jest Rose?
To było tak cholernie niesprawiedliwe. Kiedy Melissa, która swoim chamstwem
niemal oślepiała, mogła obwijać sobie wszystkich facetów wokół palca, Jaz
musiała tak bardzo cierpieć z powodu jednego mężczyzny.
- Hallie… Bo ja
go kocham.- szepnęła nagle.
- Kochasz? Po tym,
co ci zrobił?- zapytałam niedowierzając.
- Tak. Wtedy w
parku… Kiedy mnie pocałował, ja po prostu nie byłam gotowa, i kompletnie zaskoczona.
Nie wiedziałam co zrobić, więc na niego nawrzeszczałam i uciekłam. Byłam wtedy
tak okropnie rozdarta. Żałuję, że tak wyszło. Mogłam mu wtedy powiedzieć co
czuję…- schowała twarz w dłoniach.
Jej kolejne
wyznanie zmieniło kompletnie postać rzeczy. Wyszło, że oboje się kochają. Ale
oboje popełnili błędy. I co teraz?
- Co ja mam
zrobić, Hallie?- wymamrotała, jakby czytając w moich myślach.
- Sugeruję… Nie
wiem sama. On cię zgwałcił, Jasmin. Kochasz go, ale to wciąż był gwałt. Wiem,
że jesteś tym zdruzgotana, przecież widzę. Musisz… trochę poczekać. Ochłonąć,
wszystko sobie przemyśleć. Czas leczy rany.- chciałam jakoś ją pocieszyć, ale
moje scenariusze były bardzo optymistyczne. Jasne było, że takich rzeczy się
nie zapomina. Gwałt tonajbardziej okrutna rzecz, jaką można zrobić kobiecie.
Jaz wiedziała o
tym. Znów w kącikach jej oczu zaczęły zbierać się łzy. Zacisnęła mocno powieki,
by ich nie wypuścić. Na marne. Dwie krople równolegle zaczęły jej spływać po
policzkach.
- Nie zapomnę,
nigdy. Ale… Ja nie umiem go przestać kochać. Próbowałam…- powiedziała ledwo
słyszalnie.
Nie wiedziałam
co mogę jeszcze jej powiedzieć. Podeszłam więc do niej i mocno objęłam jej
ciało spazmatycznie trzęsące się od płaczu. Kiedy po kilku chwilach nieco się
uspokoiła, podałam jej filiżankę mojej gorącej czekolad, której nawet nie ruszyłam.
Dziewczyna po raz kolejny błyskawicznie opróżniła naczynie.
- Chodźmy już.-
powiedziała odstawiając kubek na stolik.
Kiwnęłam głową i
pomogłam jej wstać. Poszłam zapłacić, i już po chwili kroczyłyśmy uliczkami Los
Angeles. Nie miałam pojęcia, gdzie dziewczyna zamierza spać. Zaprosiłabym ją do
Hellhouse, ale tam przecież był Axl. Ona nie chce spać u siebie w domu. Nagle
olśniło mnie. Balck przecież pracuje w hotelu.
- Chodź.-
pociągnęłam ją za rękę w odpowiednim kierunku.- Musisz odpocząć.
- Gdzie?
- Blue pracuje
jako recepcjonistka w małym pensjonacie. Całkiem niedaleko.- odparłam.
Blondynka
pokiwała głową i posłusznie poszła za mną.
Po dwudziestu
minutach drogi doszłyśmy na miejsce. Przypomniało mi się, jak trafiłam tu po
raz pierwszy. To tu spędziłam moją pierwszą noc w L.A. Teraz jednak miałam na
głowie ważniejsze sprawy niż moje wspomnienia. Pchnęłam duże, dwuskrzydłowe drzwi
i znalazłyśmy się w holu. Ku mojej uldze za biurkiem siedziała Black.
- Hallie?
Jasmin? Co wy tu robicie?- na początku wyraźnie ucieszyła się z naszych
odwiedzin. Wstała z krzesła i energicznym krokiem zaczęła się do nas zbliżać.
Kiedy była trzy metry od nas, stanęła jak wryta.
- Jaz? Jaz! Co
się stało?- zapytała nieco przestraszona.
Widziałam, że blondynka
mimo najwyższych chęci nie miała siły opowiadać co się stało. Ledwo trzymała
się na nogach.
- Ja…- zaczęła.
- Blue daj jej
jakiś pokój. Niech ona się prześpi. Potem ci wszystko opowiem.- przerwałam
kładąc Black dłoń na ramieniu. Brunetka pokiwała głową i ze zdenerwowaną miną
podeszła z powrotem do biurka. Wyciągnęła kluczyk i podała mi go.
- Na parterze.
Drugi na lewo.- powiedziała cicho.
Zaprowadziłam
tam Jasmin. Dziewczyna nawet nie myśląc o prysznicu, rozebrała się do bielizny
i położyła na miękkim łóżku. Przykryłam ją kocem i cmoknęłam w czoło. Bez słowa
wyszłam z pomieszczenia i wróciłam do holu. Black stała i nerwowo skubała połę
koszuli.
- Co jej się
stało?- spytała.
Westchnęłam. I
zaczęłam opowiadać.
------------------
Co do rozdziału... nie mam pojęcia co o nim sądzić, serio. Kilka fragmentów jest nawet ok, ale kilka to ewidentny brak weny na cokolwiek. Wciąż jednak mam nadzieję, że się spodoba :>
A fabuła? Wiecie, w pewnym momencie sama się w niej pogubiłam, ale w tej chwili wszystko jest jak najbardziej przemyślane i zaplanowane. Także może niektóre wątki wydają się na razie pojebane, ale spokojnie, wszystko się ogarnie, czy coś ;))
No i bardzo proszę o komentarze, bo ich ilość bardzo gwałtownie spada. Troszkę mi smutno, bo ostatnio się staram dodawać rozdziały częściej, a odzew z waszej strony jest coraz mniejszy. Jak się wypalam, to napiszcie, bo szkoda marnować mojego i waszego czasu, nieprawdaż? Eh, jak zwykle jęczę.
Wybaczcie.
Hugs, Rocky.
Ty mi tu nie pierdol, że to brak weny, że się wypalasz, okej? Też mam takie chwile i jakoś idę nadal do przodu, więc nic nie mów.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału był zajebisty, ale smutny.
No, Axl, co ty wyprawiasz?No, co ty wyprawiasz?
I problem. Zgwałcił Jaz, ale ona go kocha. I co z takim czymś zrobić? Ja na przykład mam tak, że nie napiszę jakieś akcji, dopóki nie będę wiedzieć, jak ją do końca przeprowadzić, jak zakończyć.
Ja zawsze komentuję! Może nieco po czasie, ale zawsze! xDDD
Biedna Jaz...jebany Axl. Ejjj wrzuć gdzieś Seana, bo za nim tęknię, okej :) Chcialabym mieć takiego brata. :33333
Chloe się troszeczkę zmieniła. Widać, że to nie jest do końca tępy, bezpośredni, złośliwy plastik, bo w razie kłopotów pomoże. I dobrze. That's good!
Hahaha, zajebiste i nie pierdol, bo nawet najgorsze rozdziały, w u najgorszego pisarza są dobre, a ty przecież jesteś zajebistą pisarką, bardzo utalentowaną, zajebiście łączysz wątki i w ogóle się nie mogę doczekać, czym mnie zaskoczysz!
Weny i pozdrawiam!
:*** <3
Jeejku, dziękuję Ci za tak zajebisty komentarz *.* Nie spodziewałam się, że aż tak się spodoba, naprawdę bardzo dziękuję za tyle miłych słów.
UsuńSean się pojawi, spokojnie, już raz mi o nim pisałaś, i faktycznie jest go trochę mało, ale będzie go troszkę niedługo.
A i oczywiście wiem, że na Ciebie zawsze mogę liczyć, jeśli chodzi o komentarz. Dziękuję <3
Hugs, Rocky.
Jakie wypalasz?! Jakie marnowanie czasu?! Staram się nie przeklinać w komentarzach, ale.. NO KURWA! Dziewczyno, o czym ty gadasz? Przecież to jest świetne! Nie wytrzymałabym bez twojego opowiadania i zapewne jest więcej takich osób. Rób swoje dalej, bo jesteś w tym naprawdę dobra. Serio...
OdpowiedzUsuńA co do fabuły to nie wierzę, że Axl mógł zgwałcić Jasmin, musiał być naprawdę pod wpływem ogromnej wściekłości i... nie, po prostu nie wierzę.
A ona go kocha no i co teraz będzie? :C No nieciekawa sytuacja...
Więc rozdział bardzo mi się podoba i pamiętaj, że musisz pisać dla tych, którzy czekają na dalsze losy Twoich cudownych bohaterów.
Buziaki ;***
Kate, boże jak ja Cie uwielbiam <3 Zawsze umiesz podnieść na duchu, jesteś niesamowita :)))
UsuńDziękuję za miłe słowa, to wiele dla mnie znaczy.
Hugs, Rocky.
No! Kate ma rację! Nie wytrzymałabym bez Twojego opowiadania!!!!
UsuńJezu, tak bardzo Wam dziękuję, jesteście kochane <3
UsuńWiesz co, mam wrażenie że ogolnie środowisko blogow o Gunsach maleje więc może to dlatego wiele osób zauważa że komentarzy jest coraz mniej.
OdpowiedzUsuńNie wypalasz sie, wrecz przeciwnie. Moim zdaniem jest coraz lepiej :D
Boże tego się nie spodziewałam. Po rozmowie z Hallie bardziej obstawialabym jakies róże romantyczną kolację i coś w ten desen xD Ponieważ staram się ograniczyć przeklinanie nie powiem jak według mnie zachował się Axl. Bez komentarza. Szkoda mi Jasmin, tyle czasu nie dawała się wciągnąć w "życie w LA" i przez jednego durnia (chociaż Axla uwielbiam i wydawało mi sie że sie troszkę ogarnie) zacznie ostro pić.
A Chloe jest dla mnie jednym wielkim zaskoczeniem! Myślałam że jest tak samo beznadziejna jak Melissa ale teraz jakby stała sie zupełnie inną osobą.
Chciałabym zobaczyć jak Hallie bedzie rozmawiać z Axlem o tym gwałcie. ..
Dobra nic juz wiecej nie pisze bo wydaje mi się że taki troche chaotyczny ten komentarz. XD Pisz dalej :D duuzo komentarzy i weny życzę ;*
O, właśnie! Niech Hallie opieprzy Axla! Należy mu się !! Przypiekać na ogniu!
UsuńHaha, no zobaczycie jak to będzie, zobaczycie... :p
UsuńPrzede wszystkim bardzo dziękuję za tak miła opinie :)) Bardzo się cieszę, że się spodobało.
OdpowiedzUsuńMyślę, że masz sporo racji, że jest coraz mniej blogów o Guns N' Roses. Wiele nagle kończy działalność, i rzadko są zakładane nowe. Możliwe, że to z tego wynika. Ale cieszę się, że ktokolwiek tu wpadł, w sumie w ogóle nie powinnam narzekać ;p
Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz ;*
Hugs, Rocky.
Weź przestań, zajebisty jest :D sama bym chciała tak pisać -.-
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie :)) http://live-drugs-november-rain.blogspot.com/
Dziękuję bardzo! Ja już chyba u Ciebie byłam wczoraj i zostawiłam komentarz :)))
UsuńCzuję się taka zaszczycona, został mi zadedykowany tak zajebisty rozdział ;wwww; Dziękuję kochana <3
OdpowiedzUsuńMam mały apel do Axla: CZY CIEBIE JUŻ KURWA DO CHOLERY JASNEJ RUDY ORANGUTANIE POJEBAŁO?! NORAMLNY JESTEŚ? ONA CIĘ KOCHA KURWA, A TY JĄ GWALCISZ SKURWYSYNIE JEBANY!
Tak więc no. Wracając do reszty rozdziału to przyjemnie mi się go czytało. Nie przejmuj się komentarzami, po prostu ludzie są tak zachwycenie, że nie wiedzą co napisać. :3 I nie, nie wypalasz się, piszesz coraz lepiej! *-*
xoxo
Nie masz za co dziękować kochana ;*
UsuńAxl'owi przekaże, słowo w słowo. Masz moje słowo B|
Cieszę się, że podobał Ci się rozdział, naprawdę bardzo mi miło <33
Dziękuję!!
Hugs, Rocky ;*
Welcome!
OdpowiedzUsuńI wiesz że miałaś cholerną rację, jak mówiłaś, że mi się tu spodoba? Ślicznie, pięknie, zajebiście! Znaczy przeczytałam tylko LA Story, ale resztę też ogarnę! Ujebmy Axla! I tego kto wymyślił szkołę też, tak przy okazji C: To ja tu będę gnić w nadziei że jakoś się chłopak ogarnie, i że z Jasmin będzie lepiej :3 A tak w ogóle, to za dwie rzeczy Cię serio podziwiam - chodzi mianowicie o długie rozdziały i to że piszesz i piszesz i piszesz i nie przestajesz. Osobiście nie mam talentu do żadnej z tych rzeczy, a do jako takiej stałości w opowiadaniu to już w ogóle ;-; W każdym razie, szacun z mojej strony, i powodzenia, i weny, i co tam jeszcze chcesz!
PS: Nowy u mnie :D
Yay. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu wpadłaś. I że wszystko przeczytałaś! Jestem naprawdę wdzięczna za poświęcenie czasu i za tak miłą opinię :)) Bardzo mi miło.
UsuńOczywiście już lecę do Ciebie!
Hugs, Rocky.
Czas poświęcony na czytanie i komentowanie Twojego zacnego bloga nigdy nie będzie czasem staconym!
UsuńPrzeczytałam Sweet Pain i jest genialne, mamy Cassie, którą z miejsca pokochałam, I Moll która jest po prosty niezwykła, i Iana który jest po prostu zajebisty!
I YENNEFER! Boże, jesteś pierwszą osobą którą spotykam która ogarnia co to wiedźmin! Bo u mnie w szkole to same parapety, co wcale nie wiedzą co to jest książka ;_;
Okej, to było nie na temat, przepraszam.
A tak w ogóle, to zajebiscie rysujesz! Tak, widzialam pofrtret Cassie xD
Opowiadanie jest genialne, nieprzeciętne i wyróżnia się bardziej niż główni bohaterowie na tle szarych ludzi :3
Pa pa, weny, powodzenia, wesołych świąt!
Jeeejku dziękuję bardzo! Cieszę się, że to opowiadanko tak przypadło Ci do gustu.
UsuńTo samo mogę powiedzieć o Tobie w temacie mojego kochanego Wiedźmina <3
Dziękuję za wszystkie miłe słowa i również życzę wesołych świąt!
Hugs, Rocky.
Dopiero dziś mogłam przeczytać na spokojnie i pomimo, że padam ze zmęczenia i głowa boli, to dałam radę. Ja to bym Axla tak skopała za to co zrobił biednej Jasmine, że chłopak by się nie pozbierał do końca życia. Jak on mógł, wiem to psychol, ale jednak człowiek i to cholernie inteligentny, czyżby seks z dziwkami wyżarł mu mózg? Nevermind, mam nadzieję, że się wszystko wyjaśni, muszę się położyć, to może głowa przestanie tak napierdalać, bo nawet ibuprom mi nie pomógł, jebane ciśnienie :/ Może jeszcze dzis raz wpadnę i przeczytam to drugie opowiadanie.
OdpowiedzUsuńOuch, wiem co czujesz, również mam problemy z bólami głowy przy za niskim bądź za wysokim ciśnieniu :\ Idź się połóż, będzie lepiej :)))
UsuńBardzo się cieszę, że wszystko przeczytałaś <3 To strasznie miłe :DD
Trzymam kciuki, żeby ból Cię opuścił :p
Hugs, Rocky.
Juz mi przeszedł i sącze sobie winko i Stonesi w tle achhh żyć nie umierać, teraz zabiorę się za czytanie Twojego drugiego opowiadania, więc niedługo pojawi się nowy komentarz :)
UsuńHaha, no to bardzo się cieszę! I czekam już z niecierpliwością na ów komentarz <3
UsuńMała nie przejmuj się komentarzami :) Wiedz, że masz wierne grono fanów, którzy wielbią Twoją twórczość (np. ja :D) Komentarzy jest coraz mniej, bo jest coraz mniej bloggerek, które na bieżąco śledzą blogi :) Wiem sama z siebie, że nie zawsze mam możliwość wszystko komentować już kilka godzin po dodaniu ;__; Chciałabym, ale nie mogę.
OdpowiedzUsuńDobra, koniec pieprzenia xD
Rozdział był... O MATKO! *.*
Nie widzę, abyś cierpiała na brak weny. Wręcz przeciwnie!
Cholera, zaskoczyłaś mnie. W życiu nie spodziewałam się, że Axl zgwałci naszą biedną bohaterkę - Jas... To było takie... SZOKUJĄCE!
Bardzo cieszę się, że ukazałaś tak bliską mi postać Axla. Był z jednej strony słodki, milutki i tak dalej, a z drugiej szalony, brutalny, nieobliczalny. Dziękuję Ci za to, że piszesz o nim w taki realistyczny sposób. Jest to może ciężkie do czytania, jednak takie prawdziwe.
No kurde, nie potrafię wyobrazić sobie słodkiego Axla, latającego na pegazie, z kwiatkami w ryju XD.
Dobra, ale wróćmy do rozdziału. Był bardzo, bardzo dobry, żeby nie powiedzieć jeden z najlepszych :3 Cholernie podobała mi się całość. Przedstawienie tego właśnie jako rozmowy :)
Zajebiste, zajebiste, zajebiste! <3
Love,
Chelle
Dziękuję bardzo <33 Już kolejna osoba mi pisze, że wynika to z coraz mniejszej ilości bloggerek śledzących inne blogi na bieżąco... No i taka jest chyba prawda. Najbardziej jednak ubolewam nad tym, że nagle ktoś jest, a potem nagle znika. No, ale cóż, powinnam się cieszyć tym co mam i nie narzekać. Powiem Ci, że podniosłaś mnie na duchu <33
UsuńNawet nie wiesz jak dobrze się poczułam, kiedy napisałaś, że to realistyczne. To chyba najmilsza opinia jaka można usłyszeć. Zawsze bardzo mi zależało, żeby nie było w tym wszystkim nic sztucznego. Cieszę się, że mi się udało :))
Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa. No kocham Cię Chelle! :D
Hugs, Rocky.
Cześć :) na początku, dzięki za komentarz. Taa... zaczęłam czytać Twoje opowiadanie i zaczynam 5 rozdział, wiem to daleko. Będę komentować na bieżąco, a teraz skomentuje te cztery rozdziały, które mam już za sobą.
OdpowiedzUsuńProlog - Czytam sobie i co chwilę padają komentarze z moich ust: Jaka piękna rodzina! Ta matka to wkurzająca jest, Charlotta, takich to tylko wymordować. Siekierą na kawałeczki... wracając do tematu. Czytam i zawał. To znaczy ja dostałam zawału. A ta matka to w ogóle się tym nie przejęła ( ojcem, nie tym moim zawałem). Dobrze, że Haillie jej wygarnęła, ale jej reakcja (matki) mnie również zdziwiła. Domowe więzienie. W pewnym sensie to dobrze, że ona uciekła z tego domu w końcu dzięki temu spotkała Axla i Izzy'ego. Podsumowując, podobało mi się.
Pierwszy rozdział - Też nie lubię jeździć samochodem, a szczególnie jak jest ciepło. Rzygać się chce...Axl śpiewający w kościele "Woman Of The World", Chłopacy np. jako kasjerzy w hipermarkecie : Dziękuje i zapraszam ponownie. I tak, każdemu...ja pierdole też sobie tego nie wyobrażam. W sumie to racja. Ta ucieczka troszeczkę samolubna była. Przejdźmy już do L.A. "-Blue, miło mi" A nie lepiej: "-Blue, przyszła pani Stradlin miło mi"? :) Axl, taki miły, opiekuńczy, troskliwy...<3
Drugi rozdział - Slash i Steven <3 (za dużo tych serduszek, trzeba się ogarnąć). Saul i Hallie, będą zajebistą parą, jestem tego pewna :) No i prawie mamy cały zespół, tylko Duff'iastego brakuje.
Trzeci rozdział - Moja reakcja na początku: dzwoń do tego brata, do cholery! Steven machający grzywą...Dzięki za poddanie pomysłu na chowanie gier planszowych :) I nareszcie zadzwoniła, ale nie ucieszyłam się z wiadomości. Znowu ten Axl, brat idealny. Podobało mi się i nie ogarniam, dlaczego Ci się nie podoba.
Czwarty rozdział - Slash i Haillie, no mówiłam para idealna czy zajebista, sama nie wiem co tam pisałam...Whatever. Izzy i Blue, kolejna zajebista czy tam idealna para. Ideabista, o! od dzisiaj tak będę mówić, pisać. Sama chętnie bym Toddowi przywaliła.
" - Podoba ci się Izzy.- powiedziałam.
- Podoba ci się Saul.- Odparła. Obie wybuchłyśmy śmiechem."
Czekam, aż panowie to powiedzą, a może już powiedzieli, tylko ja jestem dopiero na początku i tego nie wiem...?
Podoba mi się i powiedzieć mogę jedno: Ideabiste. Resztę rozdziałów, gdy tylko przeczytam również skomentuję pod najnowszą częścią.
Peace and hope,
Faith
Jejku! Dziękuję Ci bardzo mocno za tak świetny komentarz! Haha, uśmiech nie schodzi mi z twarzy, serio, dzięęęki <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ogólnie Ci się podoba, naprawdę bardzo miło.
Zachęcam do dalszego czytania!
Haha, jeszcze raz dziękuję :D
Hugs, Rocky.
Kurde, tyle blogów. Jak ja to wszystko mam ogarnąć?
OdpowiedzUsuńNie nadążam za kolejnymi rozdziałami Waszych opowiadań, a jak już nadrabiam, to mylą mi się fabuły. Chyba muszę wprowadzić jakiś system. Coś wymyślę ... W każdym razie, właśnie usprawiedliwiam się z tego, że jestem u ciebie do tyłu w rozdziałach. Mam nadzieję, że zrozumiesz... ;_;
Tym czasem, zanim nadrobię blogi, rozdziały, komentarze, zapraszam Cię na naszego bloga. Może nie czeka tam na ciebie nowy rozdział, ale za to nowa zakładka. :))
http://roadtocalifornialivingaftermidnight.blogspot.com/p/album.html
Zapraszamy!
~Michelle.
Haha, niczym się nie przejmujcie! Blog nie ucieknie :)) Poza tym z tego co pamiętam macie w cholerę nauki, więc serio luzik, ja poczekam ;)
UsuńA do was już wpadam!
O kurwa... O kurwa... O kurwa...
OdpowiedzUsuńTak wiem, wysoki poziom słownictwa xD No ale Kochana! Ten rozdział jest zajebisty, jeden z najlepszych! Co najważniejsze... totalne zaskoczenie. Nie przypuszczałam, że zrobisz z Axla gwałciciela, ale.. powiem Ci, że .. kurde, to dziwnie zabrzmi, ale naprawdę ten pomysł mi się cholernie spodobał. Chodzi o to, że nadało to opowiadaniu takiej jakby.. brutalnej strony, która jest mega emocjonująca. To duży plus!
A co do samej treści... Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak musi czuć się Jasmine. Jezu ;--;
I jeszcze ta wariatka go kocha. Czyżby szykował się toksyczny związek? Ciekawość mnie wprost zżera :)
Dobrze, że Jas ma kogoś takiego jak Hallie - czyli troskliwa przyjaciółka. Uwielbiam tą dziewczynę, jest kochana! <3
A.. no i Chloe okazała się całkiem w porządku. Widocznie zawsze chowała się za cieniem swojej psiapsióły, ugh ._.
Także tego.. lecę komentować dalej! (:
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Też wysoki poziom słownictwa XD Nie no serio, bardzo mi miło z powodu takiej opinii <3 Jeszcze raz dziękiiiii ♥
UsuńTak!! Czekałam na właśnie coś takiego! :D w końcu zdrady, przemoc, krzyki i płacz to moje ulubione motywy w opowiadaniach XD :D dziwnie to brzmi, ale to prawda ;)
OdpowiedzUsuńTylko mam nadzieje, ze Jaz nie wybaczy tak.prędko Axlowi... I zdziwiło mnie to jej wyznanie o miłości. Choć, no kto zrozumie kobiety? I już czekam na konfrontację Axl-Hal :D
Lecę dalej ;)
Choć nie wiem czy jest jeszcze coś dalej...
No i dobrze, że lubisz XD
UsuńDziękuję Ci :))