3/04/2014

Sweet Pain 4

Od razy przepraszam za tak długą przerwę ;\\ Wiecie, szkoła nie oszczędza ;c
Rozdział dedykuję Fever ;*
Music
---------------------------------

Już kolejny dzień leżałam na kanapie u Iana i nie robiłam absolutnie nic. No, może oprócz rozmyślania. I palenia fajek. Wyniknęło z tego tyle, że nie wymyśliłam nic sensownego, a dom był całkowicie przesiąknięty zapachem papierosowego dymu.
- Boże, Molly, czasem tu wywietrz…- Ian wkroczył do pokoju w samej bieliźnie.- Spałaś w ogóle?
- To była noc?- spojrzałam na niego zdziwiona.
- Eh, tak. Teraz jest ósma. Za chwilkę idę do pracy.- mruknął i wyszedł.
Zastanowiłam się. Jak to do pracy? Przecież jestem tu już długo, a dopiero teraz wspomniał coś o pracy. Może i mylą mi się pory dnia, ale na pewno zauważyłabym brak chłopaka.
- Jakiej pracy?- zawołałam.
- Normalnej. Pracuje w sklepie muzycznym.- odkrzyknął chyba z sypialni.
- A czemu wczoraj tam nie byłeś? I przedwczoraj?- spytałam.
Zobaczyłam jak wyszczerzony Ian wchodzi do pokoju.
- Bo był weekend, złotko.
Oh. O tym nie pomyślałam.
- Czyli dzisiaj jest… poniedziałek.- powiedziałam sama do siebie- A jestem tu od piątku.
- Brawo. Chyba jednak nie byłaś tak słaba z matmy, jak mówiłaś.- pokazał mi język.
Zrobiłam naburmuszoną minę i odpaliłam kolejnego papierosa. Spojrzałam w okno, na budzący się do życia Nowy Jork. Był to piękny widok. Szczególnie, kiedy dzień zapowiadał się na słoneczny.
- Gdzie jest ten sklep?- zapytałam, nie patrząc na chłopaka.
- Dwie ulice na zachód stąd. Jak będziesz potrzebowała, to przyjdź. Na pewno zobaczysz, jest tam wieki neonowy napis.- odezwał się gdzieś obok.
Pokiwałam tylko głową. Usłyszałam jego westchnienie.
-Co?
- No wiesz… Siedzisz tu i nic nie robisz… Może byś wyszła do ludzi, co? Nie wszyscy są tacy źli, jak ci się wydaje. Ja na przykład pomogłem ci w trudnej sytuacji. Ufasz mi chyba, co?
- Tak. Ufam ci Ian. Ale… Zrozum, że ja się już kilka razy przekonałam, że nie warto ufać.- w końcu na niego spojrzałam.- Wtedy w parku… Ja nie miałam wyboru. Byłeś moją ostatnią deską ratunku. Pomogłeś mi, bardzo ci dziękuję. Ale… pomyśl. Ile osób, które codziennie mijasz odważyłoby się na taki gest? Ilu twoich znajomych i przyjaciół, których uważasz za lojalnych, zrobiłoby to co ty? Ian, nie łudź się, że każdy ma tak złote serce jak ty. Okrucieństwo, mściwość i pycha są stałymi wartościami otaczających nas ludzi. Świat nie jest szczery, ani miły, Ian. Ja to wiem. Wiem lepiej od ciebie. Więc proszę, idź do pracy, a ja tu zostanę. Zostanę i pomyślę. Nad tym całym złem. Znowu.
Z ostatnimi słowami z powrotem obróciłam głowę w stronę okna. Nie słyszałam, żeby chłopak się ruszał, więc zostało mi tylko wyobrazić sobie, jak teraz nie mnie patrzy. Pewnie usiłuje coś zrozumieć. Przygląda mi się oczekując jakiegoś wyjaśnienia.  Po chwili do moich uszu dotarł dźwięk kroków, następnie szelestu ubrań, a potem zatrzaskiwanych drzwi. Zgrzyt gdzieś przy zamku oznajmił mi, że zostałam sama, szczelnie zamknięta. Z cichym szmerem wypuszczając dym z płuc, podniosłam się z kanapy. Otworzyłam okno. Rześki wiatr owiał moją twarz. Uświadomiłam sobie, że od kilkunastu godzin nieprzerwanie boli mnie głowa. Teraz poczułam ulgę w tym tępym bólu. Nic tak dobrze nie robi na dymiącą czachę, jak podmuch świeżego powietrza. Kiedy tak mój umysł się powoli odświeżał, uzmysłowiłam sobie kolejną rzecz. Mój żołądek domaga się jedzenia. Wzdychając zgasiłam papierosa i wyrzuciłam niedopałek za okno. Przez chwilę patrzyłam, jak spada, gasnąc. Potem skierowałam się do kuchni.
Wstyd się przyznać, ale byłam w tym pomieszczeniu pierwszy raz, odkąd się tu zjawiłam. Głównie dlatego, że zupełnie zapominałam o głodzie w świetle kłębiących się w mojej głowie myśli. Przypomniałam sobie, że moje posiłki składały się głównie z kawałków pizzy, lub kebaba, którego Ian zamawiał na rogu. Teraz jednak chłopaka nie było, a na wycieczkę do baru nie miałam ochoty. Stanęłam więc niepewnie naprzeciw skromnie wyposażonego aneksu kuchennego. W myślach wymieniłam potrawy, które umiem zrobić. Po podsumowaniu wyszło na to, że mogę przygotować sobie jajecznicę, bądź zapiekankę z makaronem i serem. Krzywiąc się na moje marne zdolności kulinarne, przystąpiłam do robienia zapiekanki. Była bardziej syta, poza tym w lodówce było zaledwie jedno jajko, więc jajecznica odpadała.
Po piętnastu minutach siłowania się z kuchenką, gotowa do zapieczenia maź trafiła do piekarnika. Stresowałam się, że coś spalę, toteż niemal co kilka sekund sprawdzałam stan potrawy. Kiedy w końcu wyjęłam danie, uznałam, że pachnie i wygląda naprawdę nienajgorzej. Nie czekając na zaproszenia, zabrałam się do jedzenia, odkrawając uprzednio kawałek dla Iana. Jakoś musze mu się odpłacić za gościnę, prawda?
---------------------
- Molly?- cichy męski głos wyrwał mnie z otępienia.
- Ian? Kiedy wróciłeś?- spytałam szukając go wzrokiem.
- Przed chwilą. – odparł.
Dopiero po kilku sekundach uświadomiłam sobie, że chłopak stoi nade mną i bacznie mi się przygląda.
- Słabo wyglądasz.- skrzywił się.- Kiedy ostatnio spałaś?
Chciałam już odpowiedzieć, ale zdałam sobie sprawę, że nie znam odpowiedzi na to pytanie. Kiedy spałam? O ile pamięć mnie nie myli, ostatnią noc spędziłam patrząc się w okno. Poprzednią też. I cały dzisiejszy dzień. O ile w ciągu tych zmarnowanych godzin znalazła się chwila drzemki, najwyraźniej jej nie zapamiętałam. Co znaczy, że nie była wystarczająca.
- Nie wiem…- mruknęłam przecierając oczy.- Aż tak ze mną źle?
- Szczerze?- chłopak uniósł brew.-  Tak. Prześpij się. A i dzięki za jedzenie.
Z tymi słowami wyszedł z pokoju, uprzednio rzucając mi koc i poduszkę. Spojrzałam na te przedmioty. Materiał zdawał się być miękki i przyjemny. Może faktycznie spróbuję się przespać.
Zmieniłam pozycję z półsiedzącej na leżącą i zarzuciłam koc na ciało. Zamknęłam oczy. I wtedy, niezgodnie z moimi podejrzeniami, zrobiło mi się lepiej. Wydawało mi się, że mój mózg zacznie przypominać mi sceny i obrazy, których nie chcę pamiętać. Tymczasem ten odpoczynek dla oczu przyniósł mi niewyobrażalną ulgę. Wyczerpany umysł, nic nie widząc, nie miał już siły przywoływać obrazów. Pozwolił mi się zapatrzeć w pustkę i po prostu zasnąć.
-----------------------
Music
Moment przebudzenia przypomniał mi, jak bardzo nienawidziłam poranków. Od zawsze. Ta pora dnia kojarzyła mi się z wychodzeniem z ciepłego łóżka i robienia mnóstwa rutynowych czynności.
Teraz, kiedy promienie słońca oświetlały moją twarz pod dość ostrym kątem, z jęknięciem obróciłam się na brzuch i nakryłam głowę kocem. Po chwili zrobiło mi się jednak duszno, więc zrzuciłam nakrycie kopnięciem. Jednocześnie poczułam jak dużo siły i energii dodał mi sen. Zdałam sobie również sprawę, że mój umysł już nie świruje. Nie byłam bombardowana tysiącami pytań. Czułam się świetnie w porównaniu do kilku ostatnich miesięcy. Niesiona falą dobrych emocji, skoczyłam na równe nogi i ruszyłam przez mieszkanie w poszukiwaniu Iana.
- Hej! Gdzie jesteś?- zawołałam.
Nikt mi nie odpowiedział, toteż wparowałam do sypialni. Dostrzegłam leżącego na łóżku chłopaka. Właśnie się przebudzał.
- Wstawaj!- nie zamierzałam być dla niego łaskawa.
- Co jest…- mruknął, ale zaraz spojrzał na mnie zdziwiony.- To ty? Boże, dziewczyno, ty się uśmiechasz? Czegoś się naćpała?
- Niczego, Ian. Po prostu… Sen jest najlepszym sposobem na wszystkie zmartwienia. One tak po prostu uciekły, rozumiesz? Jej, jak dobrze, że kazałeś mi się położyć!- zawołałam, jednocześnie rzucając się chłopakowi na szyję.
On wciąż zaskoczony odwzajemnił mój uścisk, mamrocząc coś o, tym, że kobiety są walnięte. Po chwili wstał i zarzucił jakąś koszulkę.
- Zrobisz mi śniadanie?- spojrzał na mnie błagalnie.
Wywróciłam oczami, ale poszłam do kuchni. Usłyszałam, że Ian zaczął brać w tym czasie prysznic.
Ja obrzuciłam wzrokiem wnętrze lodówki. Wyciągnęłam ser i w miarę świeżą szynkę. O dziwo, wśród kilku puszek piw, znalazłam pomidora. Wzięłam z blatu nieco czerstwy chleb i zabrałam się za robienie kanapek. Parę minut potem na stole stał talerz wypełniony jedzeniem. Usiadłam na krześle i przeżuwając kęs kanapki, chwyciłam za gazetę. Odkąd ostatnio interesowałam się sytuacją kraju, minęło sporo czasu, toteż niektóre artykuły mnie zaskoczyły. Wertowałam tak pismo, kiedy nagle do pokoju wszedł Ian.
- Uuu, postarałaś się.- uśmiechnął się.
- Idziesz do pracy?- spytałam ignorując jego komentarz.
- Tak, a co?
- Nic, nic… Tez bym gdzieś wyszła. Wiesz, koniec z siedzeniem na kanapie.- spojrzałam na niego.
- No wreszcie mówisz sensownie.- zaśmiał się.- Tak więc sugeruję, żebyś poszła ze mną do pracy. Poznasz mojego kolegę, z którym pracuję, możesz tez pooglądać sprzęt w sklepie, przejrzeć kasety… W muzycznym nie da się nudzić. To jak, idziesz?
- Jasne.- odparłam.
Wiedząc, że chłopak zaraz zbiera się do wyjścia, postanowiłam lekko się ogarnąć. Wstałam, jednocześnie spoglądając, co mam na sobie. Przypomniałam sobie, że kiedy tu trafiłam miałam  na sobie tylko szpitalną tunikę.  Teraz ubrana byłam w nieco za duże jeansy i jakiś T-shirt.
- Ian? Skąd ja mam te ciuchy?- zapytałam.
- Dałem ci je. Należały do mojej byłej. Trochę zostawiła.- wyjaśnił.
- Aha… A masz może jeszcze?
- Ta. W szafie na samym dole.- odpowiedział.
Skierowałam się w wyznaczone miejsce i otworzyłam mebel. Na dnie istotnie leżało kilka damskich ciuchów. Zaczęłam je przeglądać. Znalazłam kilka par spodni, ale sprawiały wrażenie jeszcze większych, od tych, które miałam na sobie. Co oznacza, że będą na mnie wisieć. Rozejrzałam się więc za jakąś kiecką. Nie należałam do fanek odkrywania nóg, ale wolałam to niż worowate jeansy. Po chwili znalazłam prostą czarną sukienkę, z krótkim rękawkiem. Założyłam ją na siebie. Była ona z natury dość luźna, więc wyglądałam nienajgorzej. Do tego naciągnęłam znalezione rajstopy, a ramiona okryłam materiałową granatową kurtką. Zostawała kwestia butów. Już miałam lecieć do Iana kiedy w oczy rzucił mi się charakterystyczny czubek trampek. Sięgnęłam po obuwie. Okazały się mocno znoszone, ale względnie nadające się do użycia. Były w kolorze sukienki. Wsunęłam w nie stopy i ruszyłam ku wyjściu.
- Jejku, jesteś najszybciej ubierającą się dziewczyną, z jaką przyszło mi mieszkać. A tak w ogóle, to fajnie wyglądasz.- Ian już stał gotowy przy drzwiach.
- Dzięki.- odparłam nieśmiało.
Chłopak już jednak nic nie mówił, tylko pokazał na wyjście. Posłusznie wysunęłam się na korytarz i poczekałam na Iana zamykającego zamek. Kilka sekund później znaleźliśmy się na chodniku przed blokiem. Chłopak poprowadził mnie wzdłuż drogi, a następnie skręcił w nieco większą ulicę. Szliśmy nią jakieś dziesięć minut, aż w końcu ponownie skręciliśmy. Tym razem trafiliśmy na małą uliczkę, ale z oddali wyróżniał się neonowy napis reklamujący sklep muzyczny. Przeszliśmy dzielącą nas od celu odległość i znaleźliśmy się we wnętrzu sklepu.
- No to jesteśmy. Poznaj Mercury’ego. Ale mów mu Merc.- Ian wskazał na  blondyna siedzącego za ladą.
Ten uśmiechnął się promiennie i ruszył w moją stronę.
- O, Molly! Ian mówił o tobie. Jak słyszałaś jestem Merc. Miło cię poznać.- uścisnął moją dłoń, a ja odpowiedziałam mu niepewnym uśmiechem.
Przyjrzałam się chłopakowi. Był to szczupły blondyn o szarych oczach i bystrym spojrzeniu. Sprawiał wrażenie wiecznie uśmiechniętego, co odróżniało go od Iana, który mimo pogody ducha zazwyczaj chodził zamyślony. Merc ubrany był w jasny podkoszulek i przetarte jeansy.  Nie wyróżniał się może strojem, ale jego wyszczerz prawdopodobnie widać było z kosmosu.
- Hej, miło mi cię poznać.- mruknęłam nieśmiało.
Byłam nieźle speszona, w końcu to dopiero druga poznana przeze mnie osoba od ucieczki ze szpitala. Z Ian’em nie poszło tak źle, zwarzywszy na ówczesną sytuację. Teraz jednak, czułam się nieswojo w towarzystwie Merca.  Blondyn jednak oprócz nieustannego tryskania entuzjazmem, posiadał dar umiejętnego obchodzenia się z ludźmi i odczytywania ich emocji oraz odczuć. Teraz, wyraźnie widząc moje zakłopotanie, uśmiechnął się jeszcze szerzej i powiedział:
- Rozejrzyj się, może cię coś zaciekawi. Otwieramy dopiero za piętnaście minut. A ja pójdę zrobić ci herbatę.
Odetchnęłam z ulgą i owiałam pomieszczenie wzrokiem. Ian udał się w kierunku lady, by zaraz zabrać się za porządkowanie jakiś papierów. Nie pozostało mi nic innego, jak dokładnie obejrzeć sklep. W ciągu kolejnych trzydziestu minut dokładnie zbadałam każdy  zakątek sklepu, nie zważając na innych klientów, którzy zaczęli się po chwili pojawiać. Dokładnie obejrzałam wiszące na ścianie skrzypce, stojącą perkusję i pokaźną kolekcje gitar. Przejrzałam sporo kaset, i chociaż nie znałam za bardzo większości zespołów, zachwyciły mnie kolorowe okładki niektórych albumów. Sklep dysponował tez działem ubraniowym, gdzie znalazłam wiele koszulek i dodatków z muzycznymi nadrukami.
- Hmm, chciałabym tu pracować.- mruknęłam podchodząc do obu chłopaków.
- Tak? A jakiej muzyki słuchasz?- spytał Merc.
- Ja… No wiesz… Ostatnio miałam ciężki okres, a wcześniej szkoła i… No słuchałam głównie radia. i… Nie mam ulubionego wykonawcy.- wyjąkałam.
- Oj, nie ma się czym przejmować. Od tego tu jestem, żeby ci doradzić.- zaśmiał się chłopak.- Chodź znajdziemy ci jakiś zajebisty album.
Pociągnął mnie za rękę w odpowiednią stronę. Następnie przejrzał kilka kaset i zmarszczył brwi.
- Wolisz jakieś ostrzejsze brzmienie, czy raczej coś lżejszego?- zapytał w końcu.
- Ja… Sama nie wiem. Są takie chwile, że przyda się coś mocnego, ale czasem ma się ochotę na spokojną piosenkę.- stwierdziłam.
- Rozumiem… Masz to. I to. No i jeszcze ewentualnie łap tą.- podał mi trzy pudełka.
‘Led Zeppelin IV’, ‘Back In Black’ i  ‘Appetite For Destruction’  przeczytałam tytuły.
- Jak będzie za mocne, to daj znać.- rzucił jeszcze Merc podając mi słuchawki i mały magnetofon.
Na pierwszy ogień poszło AC/DC. Musze przyznać, że mieli niezłe kopnięcie. Od razu zakochałam się w chrypie wokalisty. O Brianie Johnsonie gdzie ty się podziewałeś całe moje życie? Po kolejnych kilku godzinach mogłam to samo powiedzieć o Jimmym Page’u i Axl’u Rosie. Dlaczego ja wcześniej nie znałam tak zajebistej muzyki?
- Ej, to jest zajebiste.- podeszłam do chłopaków.
- No co ty nie powiesz?- mruknął Ian z półuśmiechem.- Chodź, zwijamy się.
- Co? Już?- zdziwiłam się.
- No tak. Słuchałaś tych kaset dobre sześć godzin.
Fakt. Każdy z albumów przesłuchałam po kilka razy. Chwyciłam pudełka i ruszyłam do stojaka, by je odłożyć.
- Ej, ej! Weź je. Na mój koszt.- zawołał Merc zza lady.
- Ale…
- Żadnego ‘ale’. Ian mówi, że dawno nie wyglądałaś tak dobrze, jak podczas słuchania. Bierz i nie marudź.- powiedział.
Wymruczałam jakieś podziękowania i pożegnania, a następnie wyszliśmy wraz z Ianem z budynku.
- Podobało się?- zapytał.
- Tak. Dobrze zrobiłam, że zdecydowałam się wyjść.- odparłam.
- Też tak sądzę.
Nie odpowiedziałam. Mimo siedzenia kilku godzin w miejscu, czułam potworne zmęczenie. Niemal słaniałam się na nogach, kiedy dochodziliśmy do klatki. Nie wiem czy doszłabym na górę, ale nagle moje serce zabiło szybciej. Rozpoznałam bowiem postać stojącą na klatce. Rozpoznałam wyczekiwaną przeze mnie szopę brunatnych włosów.
- Cass!- krzyknęłam rzucając się dziewczynie na szyję.
- Molly! Fajnie, że wreszcie przyszłaś. Chodź, wszystko ci opowiem.- mruknęła i pociągnęła mnie za zmierzającym już na górę Ianem.
-----------------------------
Sama nie wiem, co o tym myśleć. Pisałam to w ciągu kilku dni, więc jest taki trochę… niespójny? Nie wiem jak to ująć, ale coś mi tu nie pasuję XD Może Wy będziecie wiedzieć co :D Także zapraszam do czytania i komentowania :>
PS pojawiła się nowa zakładka ‘O mnie’. Chyba się domyślacie co tam znajdziecie XD Więc, jak macie chwilkę, to możecie looknąć ;3

Pozdrawiam ;*

41 komentarzy:

  1. A według mnie jest idealny. Też chce płyty na koszt Merk'a ! Sorry, nie potrafię pisać długich komentarzy xD
    Życzę ci weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;* Też nie umiem pisać długich komentarzy nie martw się ;p

      Usuń
  2. A ja dla odmiany stety/niestety potrafię pisać długie komentarze.
    Jak przeczytałam fragment: "Poznaj Mercury’ego." to od razu pomyślałam, że chodzi o Freddiego! xD
    Nareszcie! Tak! Ciemna Strona Mocy górą! Chyba bym rozwaliła komputer, gdyby Molly nie uznała Zeppelinów, Gunsów i AC/DC za świetnych wykonawców. ;_; I coś czuję, że Molly zakocha się w Ianie... Chociaż może nie, bo na razie mieszkali we dwójkę, a teraz przyjechała Cass i wszystko może potoczyć się zupełnie inaczej.
    P. s. Wiem jak to jest ze szkołą, więc nie mam pretensji. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłą opinie i wyrozumiałość ;*

      Usuń
  3. Kochana, mój mistrzu opisów i dialogów!
    Jesteś zajebista! Cały czas, czytając te cudowności, się śmieję, albo wzruszam. Nie potrafię przeczytać i zostawić jakoś tak obojętnie Twoich rozdziałów. Za każdym razem wzbudzają we mnie ogromne emocje.
    Cenię Cię za to. Sama lubię wzbudzać w ludziach emocje, jednak mi to nie wychodzi xD
    Rozdział jest świetny pod względem opisów. Może akcja nie jest porywająca, jednak wnosi wiele do całej tej historii. Nasza bohaterka w końcu otworzyła się na świat... no i wspaniałą muzykę. Nie ukrywajmy, Axl, Brian i Robert są zajebistymi wokalistami. Oczywiście wszyscy inni członkowie zespołów też XD Żeby nie było :D

    Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne rozdzialiki :*

    Love,
    Chelle

    ( Uwaga, dzisiaj komentuję w południe, a nie w nocy xD Te postępy :') )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!! W nocy czy w południe uwielbiam twoje komentarze ;*

      Usuń
  4. Szczerze? Gdy przeczytałam sam prolog "L.A. Story", to już wiedziałam, że cię uwielbiam <333

    Fajny rozdział. Opisy są rzeczywiście świetne, po prostu masz talent ;))
    Dobrze, że Cass się pojawiła, oby dziewczyny w końcu były szczęśliwe. Jestem ciekawa, co będzie dalej. Pozdrawiam i życzę weny ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeej dziękuję! Ja obiecuję, że wpadnę do ciebie jak tylko będę miała chwilkę ;*

      Usuń
  5. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział! :)
    http://november-rain-story.blogspot.com/2014/03/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  6. http://never-too-young-to-die.blogspot.com/2014/03/28-rozstanie.html
    Nowy, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie krótka informacja.
    (Może cię ucieszy, może załamie - nie wiem. mam nadzieję, że mnie nie zabijecie. ;_;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiedz, Molly i Ian będą razem, prawda? Bo tak słodko razem wyglądają ;www; I Cass, w końcu uciekła! Zastanawia mnie też, jak można nie spać 2 lub 3 noce pod rząd, ja bym bez tego nie wytrzymała! xDDDD Rozdział ogólnie barzo fajny, taki milutki :3 A właśnie, zastanawia mnie też jak to się stało, że Ian przyjął pod swój dach Molly, uciekinierkę z psychiatryka, pozwolił jej podać swój adres swojej kolejnej ''zbzikowanej'' przyjaciółce i nie protestuje ani nic xD
    .
    .
    .
    .
    .
    BO ON SIĘ ZAKOCHAM W MOLLY! *U* Ja wiedziałam, wiedziałam! Apoeweoiejowjdojdjwdjo, to będzie piękna miłość, miłość niemożliwa, miłość zakazana... Ach!
    PS Nie zwracaj uwagi na to co piszę, jestem już zmęczona i to trochę źle działa mi na mózg... tak.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy u mnie c:
      http://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2014/03/elusive-rozdiza-xv.html

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo kochana! Zdradziłaś jeden z wątków opowiadania XDDD Ale cicho, nic nie było :p
      Pozdrawiam również i życzę weny ;**

      Usuń
  9. Zapraszam na rozdział 4 :*
    http://november-rain-story.blogspot.com/2014/03/rozdzia-4.html

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie nowy! Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dobry rozdział. Pisanie tego opowiadania wyjątkowo dobrze Ci idzie. Mam nadzieję, że masz dużo ciekawych pomysłów na tę historię i niedługo nam je zaprezentujesz. Dziękuję, że o mnie pomyślałaś, wstawiając ten rozdział. To strasznie miłe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej dziękuję. Przyznam rację, że to opowiadanie piszę mi się naprawdę lekko i przyjemnie :))

      Usuń
  12. Zajebioza, tylko Ian jest taki podejrzanie dobry xD Lecę dalej do następnych blogów!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na nowy :*
    http://november-rain-story.blogspot.com/2014/03/rozdzia-5.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba nie doceniłam tego opowiadania. Początkowo nie należało do moich ulubionych, jednak zmieniłam o nim zdanie, w dużym stopniu przez przeczytanie wszystkich rozdziałów ponownie, w ciszy i skupieniu. Teraz z czystym sumieniem mogę napisać, że jest świetne! Ma swój klimat, charakter i jest bardzo fajnie napisane. Realistycznie. Nie pamiętam, czy już Ci o tym pisałam, ale czytając Twoją twórczość moja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach, tworząc obrazy na wzór sytuacji opisanych w tekście, przez co czuję się jakbym oglądała film. Wspaniałe uczucie! :)
    Polubiłam Molly. Początkowo swoją postawą wywoływała u mnie przygnębienie, lecz w powyższym rozdziale urzekła mnie jej niemal dziecięca beztroska. Kiedy uradowana wpadła do sypialni Iana i rzuciła się na niego, nie potrafiłam się nie uśmiechnąć. Zadziwiające, jak wiele może uczynić sen. Szkoda tylko, iż u mnie niezbyt się to sprawdza :< Zresztą, nie ważne. Nie będę pisać tu o sobie, tylko o opowiadaniu.
    Nie przepadam za Ianem. Nie mam pojęcia dlaczego, przecież ten chłopak pomógł Molly nawet jej nie znając... Mimo to jakoś nie umiem się do niego przekonać. Wciąż gdzieś tam towarzyszy mi uczucie, iż jest on postacią bardziej negatywną. Czy mam rację? Nie wiem, ale mam nadzieję, że wkrótce się przekonam :)
    Życzę jak najwięcej weny oraz pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo <3 Cieszę się, że przekonałaś się do tego opowiadanka ;3
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  15. Taka mała notka :3
    http://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2014/03/dziekuje.html
    PS Bardzo podoba mi się wygląd bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Rocky, widzę diametralne zmiany na blogu.. ;D
    U mnie nowy. (adres zansz).

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na nowy rozdział :)
    http://november-rain-story.blogspot.com/2014/03/rozdzia-6.html

    PS Jaki piękny wygląd bloga *O*

    OdpowiedzUsuń
  18. http://never-too-young-to-die.blogspot.com/2014/03/29-wspomnienia.html

    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział :)
    http://november-rain-story.blogspot.com/2014/03/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
  20. u mnie 2 kolejne! POWRACAM!

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo chętnie zajrzę! Dzięki za info ;3
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Czeeść. Zaczęłam czytać twojego bloga, i stwierdzam że jest baardzo zajebisty. Kiedy mogłabym spowdziewać się kolejnego rozdziału? :D A tymczasem zapraszam na bloga mojego i mojej koleżanki. Jeśli ci się spodoba może dodać się do powiadamianych, bądź obserwatorów. Oczywiście tylko jeśli ci się podoba ;DD

    http://roadtocalifornialivingaftermidnight.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Nowy. Zapraszam. :)
    http://in-the-world-of-rock.blogspot.com/2014/03/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział! :)
      http://november-rain-story.blogspot.com/2014/03/rozdzia-8.html

      Usuń
  24. Aakbfiobfwsbfwiobfobfiwe, kocham to opowiadanie *u* Tak przyjemnie mi się ten rozdział czytało, że zrobiło mi się smutno jak już doszłam do końcówki ;-; Pocieszam się faktem, że mam dziś możliwość przeczytania kolejnej części :'D
    Bardzo podoba mi się sposób w jakim opisujesz uczucia głównej bohaterki. Dzięki Twoim zdolnościom staje się ona na prawdę ciekawą postacią. :)
    Ogromnie polubiłam też Iana, ale o tym chyba coś już wcześniej wspominałam. Nevermind, najwyżej się powtórzę xD
    Traktuje Molly jak swoją młodszą siostrę i to jest w tym wszystkim chyba najbardziej urocze. Podoba mi się! ;) Chociaż swoją drogą.. może on nawet coś do niej czuje? Trudno rozgryźć. Aczkolwiek na razie jest chyba dobrze jak jest. Merca też polubiłam, ale nie ma w tym nic dziwnego :D Kto by nie lubił pozytywnych osób? ;-;
    No i jeszcze na koniec pojawiła się Cass! *u*
    Lecę dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziękuję! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że udało mi się dobrze opisać uczucia bohaterki. Na to chcę szczególnie zwrócić uwagą, miło mi, że się udało :33

      Usuń
  25. Kurwa to jest mega zajebiste kocham sklepy muzyczne a zwłaszcza mam sentyment do jednego, którego od wielu lat już nie ma tam nabywałam jeszcze kasety The Doors i książkę o Jimie i Pam (James Morrison i Pamela Courson - jego dziewczyna, miłośc jego życia) ahhh te wspomnienia. Idę czytać dalej a i nie marudź bo rozdział jest zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo Ci dziękuję! Kasety The Doors, boże tyle wygrać XD
      Dziękuję jeszcze raz!

      Usuń
  26. Axleen Rose zmieniła się w Angie.
    Już tęsknię za moją "Axlową nazwą" ;-; Ale o czym ja tu pieprze.
    Jest wreszcie Cassandra! Boże stęskniłam się za tą dziewczyną. A tu proszę.
    I Molly wreszcie wyszła do ludzi. No bo ile można siedzieć jak sardynka i wdychać papierosowy dym.
    Mercury i pierwsze skojarzenie to Freddy. Miło by było.
    A może to jego zaginiony syn? D:
    Ian powinien być z Molly. pasują do siebie o:
    Boże. Ja na prawdę nie mam zdolności do pisania komentarzy ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angie piękne imię, także tego C:
      Jebać zdolności, bardzo się cieszę, że wpadłaś ;D
      Dzięki!

      Usuń
  27. Kurde, sami mili ludzie! :D
    Molly zainteresowała się muzyką, uff, całe szczęście, tyle straciła przez te kilkanaście lat... gdyby ktoś mi dał trzy płyty (i to jeszcze takie świetne) to bym go czciła do końca życia. Nie ogarniam ściągania płyt z internetu. D:
    W każdym razie, pojawiła się Cassandra. Ciekawe gdzie będą mieszkać... czy Ian zaadoptuje Cassie czy dziewczyny znajdą coś swojego.
    Pędzę dalej. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem ogromną przeciwniczką ściągania muzyki z internetu. Zbieram płyty i są to dla mnie największe skarby ♥
      Dziękuję Ci, no! :3

      Usuń