2/06/2014

Sweet Pain 3

No więc... Powracam :> Mam nadzieję, że się cieszycie. Rozdział nie jest zbyt ambitny, mało opisów, dużo dialogów, ale... może przypadnie wam do gustu ;3
Tak więc ogarniajcie i tak dalej...
A! Pozdrawiam bardzo serdecznie Estranged, która dołączyła niedawno do świata bloggera ;D
Powodzenia kochana ;*
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy siedziałam sama w psychiatryku miałam okazję zastanowić się nad wieloma rzeczami. Stworzyć własne teorie i znaczenia. Pamiętam, jak kiedyś myślałam nad znaczeniem słowa ‘wolność’. Wydawało mi się to pięknym uczuciem. Możesz robić co chcesz, być gdzie chcesz, mówić co chcesz… Zdawało się naprawdę czymś niesamowitym. Szczególnie dla kogoś, kogo trzymają zamkniętego w czterech, cholernie białych, ścianach.
Nic bardziej mylnego.
Mimo, że biegłam jak chciałam. Mimo, że biegłam gdzie chciałam. Mimo, że mogłam krzyczeć co chcę… Czułam się koszmarnie.
Wybiegając ze szpitala miałam nadzieję, na oderwanie się wreszcie od dawnego życia w zamknięciu. Jednak kiedy tak przemierzałam ulice Nowego Jorku, miałam coraz gorsze samopoczucie. Gołe stopy bolały od żwirowej ścieżki w parku. Szpitalna tunika plątała się w nogach. Zagubiony kabelek od szpitalnej aparatury boleśnie uwierał w szyję. Ciało było coraz bardziej zmęczone, a umysł… jeszcze bardziej. W końcu nie wytrzymałam, osunęłam się z jękiem na trawę pod drzewem.  Poczułam że do oczu cisną mi się łzy, a do głowy jeszcze więcej pytań. Najgorsze było to, że nie nasuwały się żadne odpowiedzi. Wbiłam palce w ziemię, w geście rozpaczy. Co ja mam teraz zrobić? Nie mam nic. Nawet ubrania. Szpitalna sukienka nie wystarczy na chłodną nowojorską noc. Wzięłam kilka głębokich oddechów i powoli otworzyłam zaciśnięte dotąd oczy. Ujrzałam młodego chłopaka, który otwierał właśnie buzię by coś powiedzieć. Kiedy napotkał mój wzrok zacisnął jednak usta i rzucił mi pytające spojrzenie, przykucając przede mną. Nieco się wystraszyłam. W końcu nie codziennie podchodzą do ludzi milczący faceci i nie gapią się im w twarz. Z drugiej strony nie codziennie widzi się wariatkę w szpitalnym stroju pod drzewem w Central Parku…
- Czego chcesz?- wychrypiałam.
- Chciałem… Zapytać się, czy nic ci nie jest. Nie wyglądałaś… Za ciekawie. – podrapał się w głowę.
- Nic mi nie dolega. Idź sobie.- uczyniłam gest ręką, jakbym chciała go odgonić.
Schwycił on jednak moją dłoń i dość mocno uścisnąć. Pisnęłam cicho z przestrachem. A może to gwałciciel i właśnie zamierza mi coś zrobić? Wzdrygnęłam się, przysuwając bliżej pnia.
- Hej, spokojnie.- uśmiechnął się delikatnie.
- Jak ja mam być spokojna? Facet, zostaw mnie!- gwałtownie wyrwałam palce z jego dłoni i zerwałam się z ziemi. Natychmiast poczułam jak kręci mi się w głowie. Oparłam się plecami o drzewo i otarłam czoło.
- Właśnie widzę, jak nic ci nie jest.- westchnął.- Chodź, musisz być głodna.
- Skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mnie otruć? Zgwałcić? Okraść?
Zaśmiał się cicho.
- Nie okradnę cię, bo nie mam z czego. Zgwałcić, nie zgwałcę, bo wyglądasz na tak chudą, drobną, i słabą, że nawet seryjnemu gwałcicielowi, byłoby cię żal. I nie otruję cie, bo nie zapraszam cię do domu na obiad tylko na hamburgera do Burger Kinga.- wytłumaczył z lekkim rozbawieniem.- To idziesz?
W moim mózgu oczywiście stworzyła się kolejna burza myśli. Po chwili pokręciłam głową, jakby usiłując uspokoić mój umysł. Muszę myśleć racjonalnie. Ten facet gada z sensem. Wygląda na porządnego. To tylko jeden burger. Odetchnęłam głęboko i zrobiłam krok w stronę chłopaka.
- Zgoda.- mruknęłam lakonicznie.
Na te słowa schylił się i zaczął zdejmować swoje buty, czarne destanty.
- Co ty…?- zmarszczyłam brwi.
- Spójrz lepiej na swoje stopy.
Zrobiłam co powiedział i jęknęłam z niesmakiem. Od szybkiego biegu po drobnych kamyczkach, miałam na podeszwach stóp liczne krwawiące zranienia.
- Ojej…- skrzywiłam się, usiłując wytrzeć krew o trawę.
Chłopak pokręcił jednak głową i złapał mnie za ramiona, nakazując usiąść z powrotem na trawie. Następnie zdjął przewiązaną na nadgarstku bandankę i zaczął obcierać moja ranki. Miałam teraz świetna okazję, żeby mu się przyjrzeć. Miał bladą skórę, a włosy kasztanowe. Jego zielonkawo szare oczy ze skupieniem patrzyły na wykonywana pracę. Był dość wysoki, co podkreślał niewielki irokez. Miał na sobie koszulkę Misfits i katanę.
-Jesteś punkiem?- spytałam.
- Można tak powiedzieć.- odchylił się do tyłu.- Gotowe.
Podał mi buty, które założyłam szybko, bo zaczynało mi być zimno w  nogi. Kiedy pomógł mi wstać, zadrżałam.
- Chłodno co?
Pokiwałam głową.
- Masz.- podał mi swoją dżinsową kurtkę.
- A ty kim jesteś?- rzucił, kiedy weszliśmy w końcu na dróżkę i zaczęliśmy kierować się do Burger Kinga.
- Co?- nie zrozumiałam do końca pytania. Byłam zbyt skołowana.
- No ja jestem punkiem. A ty? No bo po tym szpitalnym… czymś, nie da się za bardzo wywnioskować, czego słuchasz i tak dalej…- wyjaśnił.
- Ja właściwie nie słucham żadnej muzyki. Znaczy tego, co akurat leci w radiu.- spuściłam wzrok jakby zawstydzona.
- Aha… A skąd znałaś ich?- tu wskazał na koszulkę.
- Ja… Moja przyjaciółka, słucha ostrej muzyki. Znaczy ona to głównie metal, ale punkiem  też nie pogardzi. – wzruszyłam ramionami.
- Jak ci na imię?- zapytał, rzucając mi zaciekawione spojrzenie.
- Molly. A ty?
- Ian. Do dupy imię, nie?- skrzywił się.
- Nie no fajne jest. Weź taką Molly… Jak dla lalki…
Chłopak parsknął śmiechem.
- Chyba dla lalki z horroru, bo jaka inna ucieka ze szpitala i zostawiając krwawe ślady, gubi się w parku?
Mimo wszystko zmusiłam się na lekki uśmiech.
- Skąd wiesz, że uciekłam ze szpitala?
- No masz tą kieckę. No i…- złapał za kabelek, wciąż przytwierdzony do mojej szyi i oderwał go. – No i to.
Cisnął kawałek szpitalnej aparatury w krzaki.
- Ian…
- Tak?
- Bo ja chyba mam spory problem.
- To zdążyłem zauważyć.- uśmiechnął się współczująco.
- Ja… Zanim trafiłam do szpitala, z którego zwiałam byłam w psychiatryku. I tak się składa, że… W ciągu ostatniego tygodnia… Zaszło wiele zmian… I… Ja teraz…
- Nie masz gdzie mieszkać?- dokończył unosząc brew.
- No tak.- spuściłam wzrok.
- O nic się nie martw.
________________________________________________________________
- Jeju. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna.- spojrzałam na chłopaka.
- No co ty. Nie ma problemu. Moja dziewczyna, a właściwie była dziewczyna wyprowadziła się tydzień temu. Narzekała, że za dużo palę. Tobie chyba to nie przeszkadza, nie?- spytał.
W tym momencie coś mnie tknęło. Przypomniało mi się bowiem, jak topiłam smutki przed tą całą masakrą i szpitalami. Topiłam smutki w nikotynie.
- Dałbyś zapalić?- zapytałam nieśmiało.
- Czyli ci nie przeszkadza.- uśmiechnął się i zaprosił gestem do mieszkania.- Chodź.
Wprowadził mnie do korytarza, a następnie do małego pokoju, najprawdopodobniej salonu. Nie był oczywiście zbyt przesadnie umeblowany, ale dla mnie i tak było jak najbardziej w porządku.
- Łap.- Ian rzucił mi paczkę fajek i zapalniczkę.
Kiedy papieros wreszcie znalazł się w moich ustach, i kiedy dym wreszcie wypełnił moje płuca, poczułam się lepiej. Palenie zawsze mnie odstresowywało. Przymknęłam oczy, i rozkoszowałam się tą chwilą. Zaznałam w końcu jakiegoś innego uczucia niż przerażenie, czy cierpienie.
- Jak chcesz możesz się już położyć. Idź do sypialni, ja się prześpię na kanapie. – wyrwał mnie z zadumy chłopak.
- Nie śpisz na żadnej kanapie. Masz swoje łóżko, śpisz w nim. Mnie nie powinno tu być. Nie musiałeś mnie tu przyprowadzać, nie musiałeś mi pomagać. I tak mam u ciebie ogromny dług wdzięczności. – oświadczyłam hardo.
- Nie no co ty, to tylko miejsce do spania…- zachichotał.
- To nie jest śmieszne. Może jestem słaba i drobna, ale na pewno mnie teraz nie przekonasz. Nie dasz rady. Śpię na kanapie. Ty na łóżku.- splotłam ręce na piersi i spojrzałam na niego wyczekująco.
Chłopak uniósł ręce w geście poddania.
- Dobrze, dobrze. Jak chcesz.
Z pewna satysfakcją usiadłam na kanapie obok niego.
- Nie chcę jeszcze spać.- oświadczyłam.
- Ja też raczej nie chodzę spać z kurami.- puścił mi oczko.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, a ja miałam okazję się zastanowić. Co ja mam zrobić? Jedyną osobą która może mi pomóc jest Cassandra. Tylko, że ona na pewno gnije teraz w tym okropnie białym pokoju. Muszę ją stamtąd wyciągnąć, i to szybko, jeśli nie chcę nadużyć uprzejmości Iana.
- Masz może telefon?- spytałam.
- Jasne. Tam jest.- wskazał na stojące na szafce urządzenie.
- Wiesz… Miałabym do ciebie jeszcze jedną małą prośbę.
- Hmm?
- Mógłbyś… Zadzwonić na taki jeden numer i… przedstawić się jako kuzyn Cassandry Jones?  I poprosić ją do telefonu?– poprosiłam.
- Spoko.- chłopak skinął głową i sięgnął po słuchawkę.
Podałam mu numer, którego kiedyś z nudów nauczyłam się w psychiatryku. W końcu Ian usłyszał sygnał w słuchawce. W idealnej ciszy ja również go słyszałam.
- Halo?- Odezwał się głos po chwili.
- Dzień Dobry. Ja chciałbym pomówić z Cassandrą Jones. Jestem jej kuzynem.
- Czy aby na pewno? Nikt wcześniej nie dzwonił do panny Jones.
- Proszę Pani. Wróciłem właśnie z służbowego wyjazdu do Europy. Dowiedziałem się co spotkało moją kochaną Cass. Niech Pani łaskawie nie gada bzdur, tylko proszę mi dać ją do telefonu!- Ian niemal warknął ostatnie zdanie.
Posłałam mu zdziwione spojrzenie. Uśmiechnął się, jakby mówiąc ‘ma się ten talent, nie?’. Musiałam przyznać, że owszem, ma. Kiedy rozmowa została przekierowana, chłopak oddał mi telefon. Czym prędzej przyłożyłam słuchawkę do ucha.
- Cass!- krzyknęłam.
- Molly?- usłyszałam zaskoczony głos.- To ty?
- Tak! Co tam u ciebie? Żyjesz?- wypaliłam.
- Tak, wszystko dobrze. Nie widziałyśmy się od wczorajszego poranka, co ty taka troskliwa? Zresztą nieważne. Kiedy wypuszczają cię za szpitala?- zapytała.
- Eeee… Ja właściwie to nie jestem już w szpitalu. – powiedziałam.
- Jak to? Czemu nie wróciłaś tutaj?- zdziwiła się.
- No bo ja uciekłam. I teraz jestem u… znajomego. A właściwie mojego wybawiciela.- wytłumaczyłam.
Kątem oka dostrzegłam, jak Ian uśmiecha się na dźwięk słowa jakim został nazwany.
- Czy mam rozumieć, że nocujesz u gościa, którego dzisiaj poznałaś…?- spytała lekko zbita z tropu Cass.
- No… Tak. Ale Ian to naprawdę świetny gość! Słucha punku…. Wiesz Misfits i…- zaczęłam się tłumaczyć.
- Tak, tak, wiem co to punk. Niepokoi mnie tylko, że może cię on zgwałcić albo…
- Nie. Nic z tych rzeczy. Zresztą koniec o mnie. Co z tobą?- przerwałam jej.
- A co ma być?
- No musimy cie jakoś stamtąd wyciągnąć. Potrzebuję cię.
- Ja ciebie też, nie ukrywam. Czas mi się w cholerę dłuży…- westchnęła smutno.
- No więc?
- Ucieknę.
- Po prostu?
- No tak.
- A jak?- zapytałam z lekkim niedowierzaniem.
- Już moja w tym głowa. Spodziewaj się mnie nie dalej jak za dwa dni. Podaj mi tylko adres tego… Iana.
- 66 ulica. Blok 4 mieszkanie 16.- podałam adres.
- Spoko. Dotrę. Dzięki. I… Do zobaczenia.-
- Do zobaczenia.
Odłożyłam słuchawkę na miejsce i wolno skierowałam się w stronę kanapy.
- I co?- spytał Ian.
- W ciągu najbliższych dwóch dni dołączy do mnie moja przyjaciółka. Mogę zostać tu do tego czasu?
- Jasne.
- Dziękuję Ian. Ja… chyba chciałabym się już położyć.
- Oh, nie ma sprawy. Zostawiam ci fajki, jakbyś chciała. No i zmykam do siebie.- pożegnał się skinięciem dłonią i zniknął za drzwiami sypialni.
Ja zrzuciła z siebie jego katanę i w samej szpitalnej koszuli ułożyłam się na sofie. Kiedy poczułam, że kolejna setka pytań i domysłów nachodzi mój umysł, zacisnęłam oczy i odgoniłam wszystko co mi przeszkadzało. Muszę być silna. W końcu, kiedy mój mózg nieco się uspokoił, zapadłam, po raz pierwszy od wielu miesięcy, w spokojny sen.
--------------------------------------------------------------------------------------------
No to piszcie tam niżej jak wam się podoba :)))
A no i dodałam do bohaterów Sweet Pain Iana, możecie ogarnąć ;>>
Pozdrawiam!!
AAAAAAAAA bym zapomniała.
WSZYSTKIEGO KURWA NAJLEPSZEGO DLA SZANOWNEGO PANA ROSE'A!!!
No i spóźnione życzenia dla Pana McKagana of course ;333
Żyjcie jak najdłżej!!!



48 komentarzy:

  1. WoW. To jest genialne. Ty możesz pisać książki naprawdę jaram się jak Duff wódką

    OdpowiedzUsuń
  2. Geniuszu!
    Wow w końcu Molly uciekła tego szpitala!
    I od razu spotkała punka :3
    Zajebioza :*

    OdpowiedzUsuń
  3. http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-3.html u mnie następny

    OdpowiedzUsuń
  4. http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-4.html zapraszam na 4 już rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne cudne cudne! *u* Trzymaj tak dalej kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Ci bardzo ;**
    PS WRACAJ BO JA CIĘ ZNAJDĘ PRZYSIĘGAM. A JAK CIĘ ZNAJDĘ TO BĘDĘ NICZYM MROCZNY KOSIARZ !!! PISZ NOWY ROZDZIAŁ NATYCHMIAST NOOO ;CCC <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam się do czego przyczepić ;-; A wiedz, że nie za często zdarza mi się czytać rozdziały, w których dosłownie wszystko mi się podobało.
    Masz talent dziewczyno :') To opowiadanie jest po prostu fantastyczne. Główna bohaterka to taka intrygująca postać.. Jej historia, jej zachowanie. I nie mów, że rozdział nie ambitny, bo to bzdura. Sama bym lepszego nie napisała. To z tą ucieczką ze szpitala i spotkaniem w parku Iana - genialne. <3
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Jestem ciekawa jak to będzie z Cassandrą, czy dziewczyny postanowią rozpocząć życie na nowo.. No, ogółem, mnóstwo pytań!
    Także weny życzę i pozdrawiam :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo bardzo <33
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. Świetne, genialne, cudowne!
    Od razu polubiłam Iana, Nolly chyba też xD Robi się coraz ciekawiej, tak trzymaj!
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie chcę Ci teraz pisać jakiegoś gówna, więc potem wejdę i napiszę dłuższy komentarz.
    Jednak już teraz powiem: ŚWIETNE!

    OdpowiedzUsuń
  10. http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-6.html zapraszam na rozdział 6

    OdpowiedzUsuń
  11. http://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2014/02/elusive-rozdzia-xiii.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Mała, jesteś moim geniuszem! Nawet pisząc większość dialogami, urzekasz mnie. W piękny sposób prowadzisz to opowiadanko. Podpasowało mi jak nigdy.
    Teraz troszkę o fabule. Molly to zajebista dziewczyna, choć nieco zagubiona. Ale co się dziwić jak trzymano ją w psychiatryku?! Dobrze, że poznała Iana. Chłopak wydaje się być normalny. Od razu mi się spodobał :)
    Teraz zostało mi czekać, aż Cass spieprzy ze szpitala i dołączy do przyjaciółki.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo kochana!
      Tak żem czuła, że komentarza od ciebie mogę spodziewać się w środku nocy xD
      :**

      Usuń
    2. Środek nocy... Hm. Wtedy chyba nachodzi mnie wena na pisanie xD

      Usuń
  13. Hej, to jest świetne! Poczyniłaś ogromne postępy odkąd założyłaś tego bloga. Tak trzymaj! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, miło mi to słyszeć ;3

      Usuń
  14. http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem zbyt zmęczona by napisać długi komentarz odnośnie opowiadania, ale chciałam żebyś wiedziała, że nie zignorowałam Twojego zaproszenia u mnie i staram się nadrobić wszystkie rozdziały. Po przeczytaniu obecnego już mogę stwierdzić, iż to moje klimaty, szczególnie w ostatnich miesiącach, więc ogólna fabuła jak najbardziej mi pasuje :) Tekst składa się w większości z dialogów i muszę przyznać, że brakowało mi trochę dłuższych opisów, jednak nie jest źle. Dużo się dzieje, nie jest nudno, a ciekawie i mam ochotę dowiedzieć się, co będzie dalej :)
    Postaram się jak najszybciej zapoznać się z resztą Twojej twórczości, a wtedy na pewno napiszę coś więcej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się że jest tu za dużo dialogów :D normalnie jednak tak nie piszę bo sama uwielbiam dobre opisy. Bardzo się cieszę, ze chcesz czytać więcej :3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-7-cz-2.html zapraszam na 7 cz 2

    OdpowiedzUsuń
  17. http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-8.html zapraszam na 8 :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Udało mi się nadrobić wszelkie zaległości i... jestem pod wrażeniem! Twoje opowiadania są świetne, cudowne, po prostu je uwielbiam! Dokładnie przed chwilą skończyłam czytać ostatni rozdział, ale gdybym miała jeszcze trochę wolnego czasu przeczytałabym całość po raz drugi. Sama nie wiem, która historia bardziej przypadła mi do gustu. W LA Story wykorzystałaś mój ulubiony motyw gunsowych opowiadań, czyli początki ich kariery. Opisujesz wszystko tak... tak jakoś fajnie, nie potrafię tego ująć słowami. Z każdym rozdziałem mogłam wyobrazić sobie wszystkie sytuacje, w których znaleźli się bohaterowie. Czułam się tak, jakbym oglądała film, nie czytała opowiadanie. A muszę Ci powiedzieć, że nie każdy potrafi swoją twórczością tak wpłynąć na wyobraźnię czytelnika :)
    Co do Sweet Pain mam odrobinę mieszane uczucia. Jest napisane równie wspaniale, co LA story, a może nawet i lepiej. Fabuła także jest ciekawa oraz momentami nieco tajemnicza, wzbudza chęć dowiedzenia się, co zdarzy się dalej. Jednak osobę z lekkimi zaburzeniami, w moim przypadku depresją, może nieco przygnębiać miejsce akcji opowiadania. Mimo wszystko jestem straszliwie ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń tej historii. :)
    Jak najbardziej będę Cię tu odwiedzać i czytać kolejne części cudownych opowiadań. Póki co, dodaję Twój blog do polecanych u mnie. Życzę jak najwięcej weny oraz następnych, wspaniałych pomysłów. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję bardzo za teki schlebiający komentarz *.* Cieszę się, że moja twórczość przypadła Ci do gustu ;3
      Opowiadanie Sweet Pain może faktycznie nieco dołować, ale w każdej historii są jakieś szczęśliwe i optymistyczne momenty, nie? Więc nie martw się, nie zawsze będzie tak... ponuro.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!!

      Usuń
  20. http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-9.html 9!

    OdpowiedzUsuń
  21. http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-10.html rozdział 10! Jest pierwsza miłość!

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział (3) "Welcome to the Jungle" :)

    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2014/02/welcome-to-jungle-rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie no fajne to jest! ;) Beda Gunsi?? xD I zapraszam do mnie na in-the-world-of-rock.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo miło, że wpadłaś! Dzięki za miłe słowo ;) Gunsi...? Sama nie wiem xD W sieci krąży naprawdę wiele opowiadań o nich, trochę się już hmmm przejedli w roli bohaterów :D znaczy to moje zdanie. Zaczynając to opowiadanie miałam pomysł na stworzenie czegoś innego ;) Choć na pewno pojawią się inni muzycy ;D Nie zdradzę jednak na razie jacy...
      Pozdrawiam i lecę do Ciebie!

      Usuń
    2. Spoko! ;) Tak tylko pytalam o Gunsow.

      Usuń
  24. Matko święta! Co tu się stało?
    u mnie nowy , a właściwie czy nowe 10, 11 i 12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę namieszałam XD Już lecę do ciebie! Miałam czytać wczoraj, ale byłam strasznie zmęczona ;D

      Usuń
  25. brak koma przy 12 xD

    OdpowiedzUsuń
  26. Wooow, jaki piękny wygląd *O*

    Zapraszam serdecznie na nowy, jakże porąbany dodatek Walentynkowy :)

    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2014/02/walentynkowa-masakra-wedug-przepisu.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno się podoba? Bo wiesz, sama zrobiłam a się na tym za bardzo nie znam no i.... XD
      Może lepiej było poprzednie, hm?

      Usuń
  27. http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-13.html pełno Slasha , Rocky i jest dziewczyna!

    OdpowiedzUsuń
  28. Fantastyczne opowiadanie. Takie nietypowe, ale podoba mi się. Opowieści Molly i Cassandry rzeczywiście były wstrząsające. W sumie cała historia jest taka mroczna, lubię to :3 Oby Cassandrze się udało uciec i będą się trzymać razem!

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak obiecałam tak nadrabiam o:
    Pamiętam, że kiedyś już komentowałam ten rozdział.
    Albo wina bloggera albo moja.
    btw.
    W sumie polubiłam Iana. Jakoś przypadł mi do gustu. Ma ciekawy sposób bycia (;
    Co do dwóch głównych bohaterek. Molly jest bardzo ciekawą osobą.
    Jednak Cassandra, tą to jakoś szczególnie polubiłam.
    Bynajmniej na razie XD
    Lece dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Wiesz, że jak wspomniałaś o Estranged na początku to mi się przypomniały te stare czasy bloggera? ;_; Te onetowskie opowiadania w 2012 roku, później nagle wszystko się pokończyło, a teraz znowu jest masa świetnych opowiadań (między innymi Twoje). Aż mi się na sentymenty zebrało.
    Ekhm.
    Pojawił się niejaki Ian. Lubie takich miłych, fajnych gości. Molly ma gdzie mieszkać, a oprócz tego zyskała też nowego kolegę. ♥
    Ciekawe co się stanie z dziewczynami po ucieczce Cassandry... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, faktycznie, wtedy zawitała do na kochana Es... Jak to dawno temu było!
      Tak, onetowskie opowiadania! Czytałam je po nocach dłuuugo przed założeniem własnego bloga. To było takie piękne :')
      Dziękuję za komentarz <3

      Usuń