No i wreszcie udało mi się napisać 12 rozdział. Po nieco
długiej przerwie. Jestem z niego względnie zadowolona, chociaż pisałam go o
nieco chorych godzinach XD
Może zawierać trochę błędów, nie chcę mi się już teraz
sprawdzać :_:
Dedykuję go Alexis Marie, za baaardzo miłą opinię <3
Dziękuję kochana!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiele miałam w
swoim nędznym życiu dobrych poranków. Ten jednak mogłam do takowych zaliczyć.
Obudziłam się, i od razu poczułam na policzku coś bardzo
ciepłego i przyjemnego. To coś oddychało bardzo głęboko, nie opuściwszy jeszcze
krainy snów. Uśmiechnęłam się, wiedząc co to jest. A właściwie kto to jest.
Leżałam tak przez chwilkę wdychając przyjemny zapach ciała Salsha. Do moich
myśli napłynęły obrazy z poprzedniego wieczora. Wyznanie chłopaka, jego
spojrzenie, a potem usta stykające się z moimi… Czego chcieć więcej? Właśnie
dzięki tej myśli obudziłam się w wyśmienitym humorze. Poprawił mi się on, kiedy
uświadomiłam sobie kolejną rzecz- dzisiaj pierwszy dzień mojej pracy! Może nie
wszyscy byliby tak do tego optymistycznie nastawieni, ale ja odczuwałam
niezmierną radość i ulgę, na myśl o zarabianiu choć odrobiny pieniędzy. Poza
tym zdawało mi się, że nowo poznana Jasmin, pracowniczka sklepu, może okazać
się miłą dziewczyną.
Z tą myślą leniwie zwlekłam się z kanapy, jednocześnie
delikatnie zdejmując głowę z brzucha Saula, na którym spałam. Kiedy znalazłam
się w pozycji siedzącej, obrzuciłam spojrzeniem salon. Wszyscy spali gdzieś po
kątach. Nie zauważyłam jednak Izzy’ego. Pomyślałam, że pewnie poszedł załatwiać
jakieś swoje sprawy. Nie miałam się co o niego martwić, był chyba
najostrożniejszy z chłopaków.
Lawirując między postaciami na podłodze, dostałam się do
swojej torby. Wyjęłam stamtąd zegarek.
Była 7:10. Za dokładnie 50 minut zaczynałam pracę. Licząc pół godziny na
dojście, miałam zaledwie 20 minut na naszykowanie się. Porwałam szorty i
czystą, czarną podkoszulkę i ruszyłam ku łazience. Tam wzięłam ekspresowy
prysznic i przebrałam się. Po chwili zastanowienia podkreśliłam wargi
błyszczykiem, chociaż nienawidziłam choćby najmniejszego makijażu. Jedyne co
znosiłam to sporadycznie pomalowane rzęsy. Dzisiaj jednak chciałam zrobić dobre
wrażenie, więc pomalowałam usta. Cmoknęłam do siebie w odbiciu lustra, wciąż w
wyśmienitym humorze. Po wyjściu z łazienki, zbiegłam po schodach i wpadłam do
kuchni. Szybko pochłonęłam skromne śniadanie, jednocześnie naciągając na nogi
trampki. Kiedy zjadłam, zarzuciłam na siebie kraciastą koszulę i wyszłam z
domu.
Szłam dość szybko, ale nie przeszkodziło mi to w podziwianiu
okolicy. Poranki były tu wyjątkowo
spokojne. W końcu osiemdziesiąt procent osób o tej porze leczy się z kaca.
Przecież to pieprzone Los Angeles. Na razie jakoś nie odczuwałam tego całego
‘bezustannego imprezowania’ i zasady
‘Sex, drugs & rock n‘ roll’. No, ale
byłam tu w końcu dopiero półtora tygodnia. Znalezienie domu i pracy w tym
czasie, na pewno graniczyło z cudem. O ile nim nie było. I choć sama nie
wierzyłam w swoje szczęście, najwyraźniej byłam największą farciarą w L.A.
Uzmysłowiwszy sobie ten fakt, na mojej twarzy pojawił się
promienny uśmiech. Byłam sama na ulicy, więc nikt na szczęście mnie nie
zobaczył i nie wziął za wariatkę. Zresztą nawet jakby wziął… Nie przejęłabym
się tym. Byłam taka radosna, że nic nie mogło mi zniszczyć humoru.
A jednak mogło.
Kiedy tylko weszłam do sklepu, usłyszałam donośny, lecz
przytłumiony wrzask.
- Ty mała niezdarna dziwko! Jak masz tak pracować, to lepiej
spierdalaj stąd w podskokach! Ale już! I jeszcze uciekasz?! Już ja ci pokaże,
suko…- w tej samej chwili, jakaś postać wybiegła z zaplecza i rzuciła się w
moją stronę. To była Jasmin. Za nią wściekle stąpała Melissa. Chloe stała
nieopodal i składała jeansy, patrząc na przerażoną Jasmin z chłodną
satysfakcją.
- A ty czego się gapisz?!- Melissa niemal się na mnie
rzuciła. W ostatniej chwili jednak opanowała się, i stanęła ze pogardą patrząc
mi w oczy.
- Pracuję tu. Nie pamiętasz już?- rzekłam chłodno.
- No tak. Nowa. Hannah, tak?- wywróciła oczami.
- Hallie.- poprawiłam.
- Ach, tak. Mam dla ciebie dobrą radę Hallie. Ja tu rządze.
Ja tak naprawdę mam szefa w garści. I jak mi podpadniesz, to pożałujesz.-
zmrużyła oczy, by za chwilę przenieść wzrok na wciąż kulącą się za mną Jasmin.-
A ty… Jeszcze z tobą nie skończyłam. Dziwko.
Z tymi słowami poszła w stronę Chloe. Wymieniły kilka słów.
Obie w pewnym momencie rzuciły mi poirytowane spojrzenie, ale zaraz się
odwróciły.
Ja otrząsnąwszy się wreszcie z zaskoczenia, pociągnęłam blondynkę
stojącą obok mnie na zaplecze.
- Jaz. Co to kurwa było?- skrzyżowałam ręce na piersi
oczekując wyjaśnień.
Oczywiście nie byłam zła na dziewczynę, ale sytuacja mnie
nieco zestresowała. Pierwszy dzień i takie powitanie? Nie podoba mi się to.
- Daj spokój. Dzień jak co dzień.- blondynka odwróciła
wzrok.
- Przecież ta kretynka była skłonna cię pobić! Ty to
nazywasz codziennością?
- Hallie, dam sobie radę. Naprawdę. I dziękuję.
- Nie, czekaj! Przecież ja tego tak nie zostawię.- chwyciłam
ją za ramię, kiedy zaczęła już odchodzić.- Coś trzeba z nimi zrobić. Nie mogą
cię tak nękać. Czemu w ogóle to robią?
Jasmin najwyraźniej dała za wygraną, bo westchnęła i
opuszczając ramiona, zaczęła:
- Wystarczy, że upadnie mi jeden bezużyteczny papierek, a
już jestem wyzywana od dziwek. Teraz poszło o to, że nie odłożyłam długopisu na
miejsce.
Zmarszczyłam brwi. Przecież to nie jest normalnie. Z takich
powodów tylko psychopaci traktowali ludzi, tak jak Melissa potraktowała Jaz.
- To jedyny powód? Znaczy… Może jest w tym coś głębszego?- uniosłam
brew.
- Nie… Znaczy… W pewnym sensie tak. Bo widzisz… Ja i Melissa
jesteśmy siostrami przyrodnimi. Tylko, że ona była adoptowana. Zanim się o tym
dowiedziałam, żyłyśmy w zgodzie. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Wtedy była
taka miła, naturalna, uśmiechnięta… Potem wszystko się popsuło. Matka się
kiedyś bardzo na nią zdenerwowała. Chodziło o jakiegoś chłopaka, którego Melissa przyprowadziła w nocy, a rano zniknął
zarówno on, jak i pięćset dolców z portfela mamy. Zaczęły się kłócić, w końcu
mama powiedziała Mel, że jest adoptowana. Poniosło ją. Teraz tego żałuje.
Jednak czasu nie dało się cofnąć, Melissa poznała prawdę. Poczuła się gorsza.
Ode mnie i od wszystkich pozostałych. Chciała być lepsza więc zaczęła zadawać
się z tymi ‘popularnymi’. Ciągle imprezowała, wracała do domu naćpana i pijana.
O ile w ogóle wracała na noc. Matka kazała znaleźć jej jakąś dobrą pracę. Ona
owszem, znalazła… Ale jako striptizerka. Zachowywała się coraz gorzej,
odtrąciła mnie, choć chciałam jej jakoś pomóc. W końcu jej obojętność
przerodziła się w nienawiść. Nienawidzi mnie i całego świata. Pewność siebie…
To tylko przykrywka.- Jasmin zakończyła swoją opowieść, patrząc w jakiś bliżej
nieokreślony punkt nad moim ramieniem.
Stałam chwilę nie wiedząc co powiedzieć. Historia poruszyła
mnie doszczętnie. Poczułam współczucie do Melissy, mimo, że chwilę wcześniej byłam
skłonna nazwać ją dziwką. Oparłam się o regał stojący na zapleczu. Po chwili
zastanowienia, doszłam do wniosku, że jest to jedna z setek, lub nawet tysięcy takich historii w Los Angeles.
Wreszcie poczułam, że to miasto naprawdę daje w kość. Przypomniałam sobie
słowa Stevena ‘’ Angeles nie oszczędza złotko. W tym mieście trzeba mieć naprawdę mocną
banię żeby przeżyć. A przeżywają tylko najlepsi.’’ Zrozumiałam jak wiele prawdy miały te zdania. Spojrzałam na Jaz. Mimo pozorów, była bardzo
silna. Mimo siostry tyranki, mimo wpływów narkotyków, alkoholu i wszechobecnej
prostytucji, stała przede mną najnormalniejsza na świecie dziewczyna. Niby najnormalniejsza,
ale jak rzadko spotykana w mieście.
- Jak to się stało, że pracujesz z siostrą?-
zapytałam.
- Właściwie ja pomogłam zdobyć jej tą pracę. Ja byłam
tu najpierw, ale jedna taka… Odeszła.- tu spojrzała się nerwowo na swoje dłonie.-
Więc szybko dałam jej cynk, bo wiedziałam, że szuka nowej roboty. Na początku
była względnie miła. W końcu nie robiła jako prostytutka. Po kilku miesiącach
okazało się, że sypia z szefem. Podobno facet się w nie bezgranicznie
zauroczył. Ona robi mu nadzieje i porzuca. Tak w kółko. Ale on zrobi dla niej
wszystko. Nie wyrzuci jej, ona może robić co tylko chce. Kiedy pojawiła się
Chloe, tylko się pogorszyło.
Po raz kolejny moją głową wypełniły przeróżne myśli.
Już miałam nieco dosyć natłoku pytań, więc tylko pokręciłam głową.
- Damy jej radę Jaz. Ona nie może cię tak tyranizować.
– złapałam ją za ręce i z ciepłym uśmiechem ścisnęłam jej dłonie.
- Mam nadzieję. – dziewczyna odwróciła się i podążyła
w kierunku niewielkiego biurka. Tam zasiadła i wzięła się za wypełnianie jakiś
papierów. Ja nie bardzo wiedząc co mam robić, rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Wzdłuż ściany ustawiono wysoki regał, gdzie w równych stertach leżały
poukładane ciuchy. Oprócz tego stał tu stolik, przy którym siedziała teraz Jasmin,
cały zawalony dokumentami. W rogu zobaczyłam stojący na wąskim blacie czajnik i
kilka brudnych kubków. Tuż obok widniała umywalka.
Po rozeznaniu się w terenie, postanowiłam znaleźć sobie jakieś zajęcie. W końcu
wzięłam się za rozpakowywanie pudeł, które stały na podłodze. Były oczywiście
wypełnione ciuchami. Rozłożyłam wszystko na półkach, a w związku z tym, że było tego dość sporo, kiedy skończyłam w
drzwiach stanęłam Chloe.
- Koniec opierdalania się. Zmiana.- burknęła i niemal
zepchnęła Jasmin z krzesła. Złapałam dziewczyną chroniąc ją przed upadkiem.
- Może by tak ostrożniej?- warknęłam zirytowana. Ta
cała Chloe wkurwiała mnie bardziej niż Melissa.
Dziewczyna spojrzała na mnie wściekle odgarniając
tlenione włosy na plecy. Chyba miała zamiar coś odpowiedzieć, ale ja
postanowiłam jak najszybciej ulotnić się z pokoju. Pociągnęłam Jaz i weszłyśmy
do sklepu.
- Eee, dzięki. Stań przy ladzie.- mruknęła speszona.
Czemu ona się tak wstydzi? Na początku nie miała
żadnych oporów. Teraz zaczęła mnie unikać. Przypatrywałam się, jak z wymuszonym
uśmiechem doradza jakiejś wybrednej klientce. Ta dziewczyna naprawdę mnie
zaintrygowała. Znam ją zaledwie od wczoraj, a czuję się, jakbym znała ją od
lat. Może to przez historię jaką mi opowiedziała? Może przez współczucie jakim
ja obdarzyłam kiedy zobaczyłam wyzywającą ją Melissę? Nie wiem. Ale w niej coś
było. Coś naprawdę ciekawego.
~~~
Godziny pracy minęły zaskakująco szybko, chociaż nieco
się nudziłam. Wykonywałam tylko mało ważne zajęcia, nie pozwolono mi się
dotykać do ważnych faktur. Nie przeszkadzało mi to, nie chciałam brać później
odpowiedzialności za ewentualne szkody.
Kiedy już się zbierałam, zaczepiłam również wychodzącą
Jaz.
- Hej, Jasmin. Chciałabyś do mnie może wpaść? Mieszkam
z piątką niewyżytych facetów, więc naprawdę cenię sobie towarzystwo jakiejś
dziewczyny.-wyszczerzyła się zachęcająco.
Blondynka również rozciągnęła usta w, tym razem
szczerym, uśmiechu.
- Jasne. Podasz adres? Najpierw chciałabym się nieco odświeżyć,
więc pewnie wpadnę po wieczór.
Napisałam jej na skrawku papieru miejsce zamieszkania
i pożegnawszy się, ruszyłam w swoim kierunku. Mój mózg, jak to mózg, zaczął
natychmiast po raz setny analizować tysiące spraw jakie się pojawiły. Kim
naprawdę jest Jasmin? A kim Melissa? Czy możliwym jest odbudowanie ich relacji?
Dlaczego siostry się znienawidziły? Czy ja mogę jakoś pomóc…?
Ostatnia kwestia dostarczyła mi tematu do rozmyślań na
całą drogę. Bardzo polubiłam Jaz, nie chcę żeby się męczyłam. Musiałam jakoś
ukrócić jej cierpienia związane z Melissą. Chciałam jej jakoś pomóc, miałam
dziwne wrażenie, że jestem jedyna osobą, która chce i może to zrobić. To
zmotywowało mnie do działania. Jak jednak tego dokonać? Nie chcę nikogo szantażować,
ani nachodzić. Pragnę jednak, by Melissa poznała cierpki smak przegranej. Żeby
usłyszała prawdziwe słowa na swój temat. A najlepiej od osoby na której jej
zależy. To była by zemsta idealna. Pozostało tylko wcielić ją w życie.
Od razu kiedy zbliżyłam się do pięknej rezydencji
Hellhouse, usłyszałam dudniące dźwięki bębnów. Po chwili dołączyła do nich
gitara. Zmarszczyłam brwi. Co oni znowu tam wyrabiają? Z kopniaka otworzyłam
drzwi i wychodząc niemal nie potknęłam się o kable. Tuż przede mną wyrósł nagle
Slash.
- Co wy
odpieprzacie?- krzyknęłam usiłując przekrzyczeć muzykę.
- Mamy nowy kawałek! – odpowiedział i cmoknął w moją
stronę jakby mówiąc ‘mogę tylko na odległość, kotku, teraz jestem zajęty’.
Pokręciłam głową z dezaprobatą, jednocześnie się lekko uśmiechając. Ostrożnie przeszłam dalej, próbując nie
wdepnąć w jakieś przewody. Oprócz Slasha grającego w przedpokoju, w salonie
zauważyłam resztę zespołu. Saul musiał grać poza pokojem, bo zwyczajnie brakło
miejsca. No tak, Adler i jego perkusja…
Przysiadłam na chodach z zainteresowaniem
przysłuchując się dźwiękom nowego utworu. Brzmiał naprawdę dobrze. Kiedy
usłyszałam słowa piosenki, zaczęłam zastanawiać się, kto napisał tekst.
I
get up around seven
Get outta bed around nine
And I don't worry about nothin' no
Cause worryin's a waste of my...time
The show usually starts around seven
We go on stage around nine
Get on the bus about eleven
Sippin' a drink and feelin' fine
Get outta bed around nine
And I don't worry about nothin' no
Cause worryin's a waste of my...time
The show usually starts around seven
We go on stage around nine
Get on the bus about eleven
Sippin' a drink and feelin' fine
Tekst
musiał być napisany przez kogoś, kto nie od dzisiaj mieszka w Los Angeles. Slash?
On napisał tekst? Wątpiłam w to. Mulat był zbyt skromny, by przelać coś samemu
na papier. Wsłuchałam się w refren.
We
been dancin' with
Mr. Brownstone
He's been knockin'
He won't leave me alone
No, no, no, he won't leave me alone
I used ta do a little but a little wouldn't do
So the little got more and more
I just keep tryin' ta get a little better
Said a little better than before
Mr. Brownstone
He's been knockin'
He won't leave me alone
No, no, no, he won't leave me alone
I used ta do a little but a little wouldn't do
So the little got more and more
I just keep tryin' ta get a little better
Said a little better than before
Chłopcy
wzięli się za pisanie utworów o narkotykach. Niby wyszło zajebiście, ale skąd
ten temat…?
Poczekałam
chwilkę, aż skończą.
-
Kto to napisał? Axl?- spytałam.
-
No właściwie to pomysł mój i Izzy’ego. – Hudson uśmiechnął się do mnie
promiennie.- Podoba się?
-
Taak, ale musicie śpiewać akurat o tym? Nie znoszę heroiny.- skrzywiłam się.
-
Oj, kotku, nie martw się. My zażywamy… Tylko okazjonalnie.- wytłumaczył się,
ale wyczułam, że nie do końca mówi prawdę.
W
tym przekonaniu utwierdziło mnie prychnięcie Izzy’ego.
-
Whatever, piosenka wyszła naprawdę fajna. Fajny wstęp, było słychać z daleka!-
uśmiechnęłam się do reszty chłopaków.
-
Dzięki Hal. Opijamy?- Duff uniósł do góry butelkę wódki. Czy on zawsze trzyma
ją w dłoni?
-Ta,
jasne. Ale… Za nie długo powinna wpaść moja koleżanka z pracy.- usiadłam na
kanapie i zwróciłam się w stronę Stradlina.- Gdzie Black?
-
Ma teraz zmianę. Będzie jutro.- chłopak westchnął i odłożywszy gitarę odpalił
papierosa.
-
A jak już jesteśmy przy pracy… jak tam ci dzisiaj poszło?- spytał Axl
rozwalając się obok na sofie.
Opowiedziałam
w skrócie jakie miałam pierwsze wrażenie. Nie wspominałam oczywiście o historii
jaką opowiedziała mi Jaz. Napomknęłam jedynie, że dziewczyna ma lekki problem z
pozostałymi pracowniczkami sklepu. Ku mojej uldze nikt nie drążył tematu.
Po
pół godzinie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć, polecając
chłopakom otworzyć kilka butelek.
Tak
jak się spodziewałam na progu stała Jasmin.
-
Hej, Hallie. Wpadłam jak chciałaś.- przywitała się.
-
Cześć! Super, że jesteś. Wchodź.- zaprosiłam ją gestem do środka.
Dziewczyna
poszła przodem, ja zaś za nią. Obie weszłyśmy do pokoju. Dopiero kiedy
zobaczyłam jej sylwetkę na tle wszystkich Gunsów, zobaczyłam jak się wyróżnia.
Nie miała w sobie za dużo z rock n’ roll’owej dziewczyny. Ubrana była w
zwyczajną bluzkę w paski oraz spódniczkę. Na stopach miała błyszczące czarne
trampki. Chłopcy zlustrowali ją od stóp do głów, a następnie przystąpili do
powitania. Kiedy formalności mieliśmy za sobą, rozsiedliśmy się wygodnie.
-
A więc pracujesz z Hal, tak?- Axl przybrał jedną ze swoich anielskich minek.
-
Tak. Dzisiaj właściwie był nasz pierwszy wspólny dzień pracy.- dziewczyna lekko
uniosła kąciki ust.
-
Napijesz się czegoś?- Duff już nieco wstawiony objął ją niepewnie ramieniem.
-
Nie piję alkoholu.- mruknęła z lekką odrazą patrząc na McKagana. Blondyn
osłupiał słysząc słowa dziewczyny. Po chwili jednak wzruszając ramionami
przestał ja obejmować i całą uwagą skupił na butelce.
-
Jak to nie pijesz? W ogóle? Nigdy?- Slash wydawał się równie poruszony co Duff.
-
W ogóle, nigdy.- potwierdziła Jaz skinieniem głowy.
Hudson
zamyślił się na chwilę.
-
Dziwna sprawa…- westchnął pociągając łyk Danielsa.
-
Mnie się to wcale nie wydaje dziwne. Wiesz, ja piję najmniej z tego
towarzystwa.- powiedział Rose.- Nawet mniej od Hallie.
Zgromiłam
go wzrokiem.
-
Ciebie za to nikt nie przebija w chodzeniu na dziwki.- mruknęłam.
Jaz
spojrzała na nas z pewnym rozbawieniem.
-
Widzę, że macie tu fajnie. Mnie się już znudziło mieszkanie w samotności.- westchnęła
przygryzając wargę.
Zauważyłam,
że Axl’owi aż się oczy rozszerzyły, jak zobaczył jej usta w takiej minie. No
cóż, muszę przyznać, wyglądała uroczo. Ale, żeby Axl się przejmował twarzą a
nie cyckami? Coż, dziwne…
Po
chwili Rose zagadał do dziewczyny, a ta z niemniejszym zainteresowaniem dala
wciągnąć się w konwersację.
Ruszyłam
w kierunku Slasha, który coraz łapczywiej popijał whiskey.
-
Co tam?- zapytał.
-
Dobrze. A tam?
-
Wyśmienicie…- mruknął zakładając mi niesforne włosy za ucho.
-
Bardzo się cie…- nie dałam rady dokończyć, bo poczułam jak język Slasha niemal
siłą wbija się w moja usta. Oczywiście natychmiast odwzajemniłam pocałunek.
Czułam się w miarę możliwości komfortowo w tym towarzystwie, toteż pociągnęłam
chłopaka za koszulkę i przybliżyłam do siebie. Teraz chłopak niemal na mnie
leżał.
-
Ej, mordolizy… - usłyszałam nagle głos gdzieś bardzo blisko.
Slash
chyba też to usłyszał, bo odsunął się nagle zaskoczony. Oboje ujrzeliśmy wtedy
Stevena, który stał z pełnym wyszczerzem na twarzy.
-
Adler, zjebie! Wiesz co to znaczy ‘PRYWATNOŚĆ’?!- wydarł się Saul poirytowany.
Na
te słowa wszyscy zebrani wybuchli śmiechem. Muszę przyznać, że sytuacje
rozbawiła i mnie, więc zaczęłam cicho chichotać. Saul rzucił mi dziwne
spojrzenie.
-
Oj, nie gniewaj się…- mruknęłam mu do ucha i siadając na nim okrakiem, znów
wpiłam się w jego usta.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Mam
nadzieję, że się podoba ;3 Zapraszam oczywiście do komentowania, moi kochani,
klawiatura nie gryzie.
Możecie też zostawić opinię odnośnie nowego wyglądu. Może poprzednio było lepiej? Wiecie, sama zrobiłam ten obrazek na górze, i nie wiem czy wyszło dobrze, czy nie. Także powiedzcie ;>
Możecie też zostawić opinię odnośnie nowego wyglądu. Może poprzednio było lepiej? Wiecie, sama zrobiłam ten obrazek na górze, i nie wiem czy wyszło dobrze, czy nie. Także powiedzcie ;>
Pozdrawiam
;*
Fajne. Hahahah.
OdpowiedzUsuńKurwa jak mnie wkurwiają te dwie puste suki ze sklepu.
Weź niech Hallie je pobije lub coś.
Podoba mi się góra.
Napisalabym dluższy, ale się spiesze
A u mnie 14, zapraszam :3
Dziękuję bardzo! Ja właśnie przed chwilą byłam u ciebie, zostawiłam już komentarz <3
UsuńMam nowy wystrój xD
UsuńA o jaki pomysł Ci chodziło?
Chodziło mi o ogólny pomysł na opowiadanie :3 fajnie połączyłaś wątki :D
UsuńAha :3
UsuńDziękuję ;*
u mnie 15!
UsuńJejku, ekstra!
OdpowiedzUsuńTaki krótki coś :cccc
Hallie lubię coraz bardziej :D Myślę, że uda jej się pomóc Jasmine. Mam nadzieję. No i. ...
AXL SIĘ ZAKOCHAŁ, AXL SIĘ ZAKOCHAŁ XDDD
Na razie jest świetnie, tak trzymaj! Pozdrawiam ♥
Zapomniałam o wyglądzie! Ten jest najlepszy, serio.Cudowny.Nie zmieniaj go, proszę! :3
UsuńJej dziękuję Ci! :*
UsuńNie wiem, czy cię to zainteresuje, ale napisalaś dokładnie dwusetny komentarz na ty blogu <3
Tak więc jeszcze raz dziękujęi cieszę się, że nowy wygląd się spodobał :3
Ojej, dziękuję bardzo za dedykację! Jest mi strasznie miło <3
OdpowiedzUsuńL.A. Story, tak! Nawet nie wiesz, jak bardzo ucieszyłam się widząc, że dodałaś nowy rozdział akurat tego opowiadania. Uwielbiam je!
Trochę czasu minęło odkąd przeczytałam poprzednie części tej historii i muszę przyznać, iż trochę trudno było mi wdrożyć się w fabułę, jednak jakoś się udało :) Strasznie lubię Hallie. Jest takim dobrym duchem, który najchętniej zbawiłby cały świat, tak jak chciała to zrobić w przypadku Jasmin. Wydaje mi się też, że różni się od większości bohaterek opowiadań o Gunsach, jednak to tylko moje zdanie :)
Mam również pewne przeczucie, iż szanownemu panu Rose spodobała się nowa koleżanka. Być może będzie z tego coś więcej, niż tylko przyjaźń? Mam nadzieję :) No i plan zemsty Hallie na siostrze Jasmin. Jestem ogromnie ciekawa, co takiego mogła ona wymyślić i czy owy plan się powiedzie. Wprowadzasz ciekawy wątek :)
Jeśli chodzi o nowy wygląd bloga - jest ładnie i czytelnie. Choć osobiście preferuję ciemniejsze kolory tła, szarość także tu pasuje. Napisałaś, że sama stworzyłaś nagłówek, gratuluję, bo jako osoba mająca jako-takie pojęcie o grafice wiem, iż nie jest to wcale najłatwiejsze. Jeżeli mogę wiedzieć, w jakim programie go zrobiłaś? :)
Jeszcze raz dziękuję za dedykację rozdziału. Cóż, moja opinia była po prostu wyrażeniem myśli co do Twojej twórczości, więc nie masz mi za co dziękować :)
Pozdrawiam :*
Dziękuje bardzo! Uwielbiam Twoje komentarze. <3
UsuńJeśli chodzi o program to zrobiłam to w starym dobrym Wordzie XDDDDDD
Nie mam innych programów, gdzie mogłabym coś takiego zrobić. Aczkolwiek zamierzam ściągnąć Gimpa i tam też spróbować zrobić. Na razie jednak posłużyłam się tylko Wordem.
Pozdrawiam!
Polecam Photo Filtre Studio X. Ja sama w nim tworzę i nie jest taki zły, oczywiście do fotoszopa mu daleko, ale jak dla amatorów jest okej :) W Gimpie kiedyś próbowałam, ale nic mi nie wychodziło, więc nie wypowiem się na jego temat xD
UsuńRozdział świetny, kto by się spodziewał? xD
OdpowiedzUsuńAxl taki zakochany... Awwww.
Jasmin... Interesująca postać. Tajemnicza...
Hallie i Saul... ririewkgkjownefnei, kocham ich ;w;
Super, że Ci się podoba <3
Usuńu mnie kolejny 16
OdpowiedzUsuńChciałam powiedzieć, że nie musisz mnie informować. Mam z boku zakładkę, więc jak coś dodasz to od razu widzę :3
OdpowiedzUsuńJakby coś, to mnie też nie musisz. Często do Ciebie wpadam, a niepotrzebnie pisać tyle komentarzy XD
UsuńDzień Dobry! xD
OdpowiedzUsuńWiem, że nie muszę informować, ale ostrzegam.
NIE MASZ MOCNYCH NERWOW, NIE CZYTAJ 18
buahhahhahah
xD
Nie wiem, czy czasem już Ci nie pisałam podobnej opinii, ale cóż... To opowiadanie nie jest jakieś super-oryginalne, ale mimo to miło się je czyta. Z każdym kolejnym rozdziałem idzie Ci coraz lepiej i to znak, że z pewnością masz talent :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;3 Zdaję sobie oczywiście sprawę, że absolutnie nie jest oryginalne ;p Dlatego pisze również drugie ;3
UsuńPozdrawiam.
Witam. Na moim blogu pojawił się nowy post (wreszcie!)
OdpowiedzUsuńhttp://zwariowany-swiat-lily-i-gunsow.blogspot.com/2014/02/rozdzia-3-czesc-2.html Serdecznie zapraszam :D
A więc nawet nie wiem, czy ktoś jeszcze mnie pamięta, ale
OdpowiedzUsuńhttp://never-too-young-to-die.blogspot.com/2014/02/26-girls-girls-girls_15.html
zapraszam :)
http://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2014/02/elusive-rozdzia-xiv.html
OdpowiedzUsuńhttp://zwariowany-swiat-lily-i-gunsow.blogspot.com/2014/02/rozdzia-3-czesc-3.html
OdpowiedzUsuńZapraszam
Kochana jest ZAJEBIŚCIE!
OdpowiedzUsuńPo tak długiej przerwie napisałaś takie cudeńko *o*
Szczerze mówiąc jak czytałam początek, to było mi tak cieplutko na serduchu. Slash, Slash, Slash *.*
Potem się wnerwiałam na te sunie ze sklepu. Serio mnie denerwują. Na szczęście jest tam i normalna Jasmine, która pozwoli naszej bohaterce utrzymać się przy normalności. Oczywiście uważam, że to działa w dwie strony :D
No i na koniec ta piosenka :3
Kochana, nic, tylko podziwiać! Czekam na następne rozdziały. Widać, że idzie Ci coraz lepiej! :*
Pozdrawiam <3
Ojć, dziękuuuuję <33
UsuńPozdrawiam również ;*
Przepraszam, że zapomniałam Cię poinfromować!!! Jestem ostatnio trochę zakręcona xd No ale nic, zapraszam na czwarty ( i dla Ciebie także trzeci) rozdział http://gunsnrosesdreams.blogspot.com/2014/02/people-have-dreams-rozdzia-4.html
OdpowiedzUsuńAha, Twój skomentuję, gdy nadrobię zaległości :) muszę jeszcze troche doczytać, aby nie pogubić się w akcji.
JESZCZE RAZ WIELKIE SORY I POZDROWIENIA! ;********
Opowiadania nie czytałam, więc nie skomentuję, ale jeżeli kiedyś u ciebie nadrobię i będę na bieżąco to napiszę ci kilka słów o tym rozdziale. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na 2 rozdział opowiadania ''Sweet Carres''
OdpowiedzUsuńhttp://mygnrstory.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Nowy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://appetite-for-gunsnroses.blogspot.com/2014/02/welcome-to-sunset-strip-czesc-39.html
Ps: W wolnym czasie skomentuję! I promise. <3 Po prostu miałam urwanie głowy.. :c
Zapraszam na bloga, ze zmienionym adresem :)
OdpowiedzUsuńhttp://november-rain-story.blogspot.com/
http://bombs-away-is-your-punishment.blogspot.com/2014/02/alices-diary-bohaterowie.html
OdpowiedzUsuńhttp://one-rainy-dream.blogspot.com/ NOWY ADRES BLOGA!
OdpowiedzUsuńxxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com już nie istnieje ;c
Nowy rozdział :))) http://gunsnrosesdreams.blogspot.com/2014/02/people-have-dreams-rozdzia-5.html
OdpowiedzUsuńWiedz, że pamiętam o Tobie, tylko ta szkoła ;/ Jutro postaram się nadrobic zaległości ;)
Cześć czołem! Powracam po baaardzo długiej przerwie i zabieram się za nadrabianie zaległości! :)
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty. Nic dodać, nic ująć. Szczególnie zaintrygował mnie wątek nowej bohaterki i jej siostry, która niemiłosiernie mnie wkurwia ;-; Ale czarne charaktery też muszą się w opowiadaniach pojawiać, także tego... xD Chociaż mam jednak cichą nadzieję, że Melissa jednak skrywa w sobie jakąś taką... lepszą część siebie. Jednak suki na ogół do końca pozostają sukami .;-;
Tak czy siak polubiłam bardzo postać Jasmine i widzę, że nie tylko ja! *3*
Axl - do dzieła! :D A, no i cieszę się z relacji Saula i Hallie <3 Tak ma być ;*
Dobra, lecę czytać dalej!
Yey, miło, że wpadłaś! Cieszę się, że Ci się spodobało.
Usuń