Chciała ten
rozdział komuś zadedykować, ale jest na to zbyt beznadziejny ;\\
Primo: ZA DUŻO
DIALOGÓW. Sama kocham opisy, a prawie w ogóle ich tu nie ma.
Secundo: Za
krótko.
Publikuje tylko dlatego,
że chciałam dodać cos w tym tygodniu, a tylko to miałam zaczęte.
Także wyszło coś
takiego… Moim zdaniem porażka, ale oceńcie sami.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wieczór mijał w
naprawdę świetnej atmosferze. Wszyscy świetnie się bawili, Jasmin znalazła
wspólny język z chłopcami. Dzięki niej ograniczono też nieco spożycie alkoholu
(!?). Axl zagadywał na okrągło dziewczynę. Nie wiedziałam, czy chciał ja po
prostu przelecieć, czy bardziej się nią zainteresował. Na razie
postanowiłam nie wnikać. Zresztą miałam
lepsze zajęcia. Slash od początku co chwilę ocierał się o mnie i w kółko bawił
się moimi włosami.
- Kotku…-
mruknął w końcu wprost do mojego ucha.
- Taak?-
odparłam.
- Chodź…-
pociągnął mnie za rękę w kierunku schodów.
Wprowadził mnie
na górę. Wiedziałam doskonale czego chciał, i co zamierzał. Ale czy ja tego
chciałam? Niby mieliśmy za sobą te ckliwe wyznania miłości , ale… Mimo wszystko
trochę krótko się znamy.
- Ale ja…-
zaczęłam, ale moje usta zostały zamknięte miękkimi wargami mulata.
- Chcesz,
słonko, chcesz…
- Nie.-
odepchnęłam go lekko, lecz stanowczo.
Najpierw
spojrzał na mnie z lekkim wyrzutem. Po chwili jednak ujrzałam na jego twarzy zrezygnowanie.
- Nie smuć się.
Ja po prostu… Nie dość, że nigdy tego nie robiłam… To troszkę za słabo się
znamy. Nie uważasz?- pogładziłam go po włosach.
- No może i
racja…- westchnął bez przekonania.
- Eh, jesteś
facetem, chyba tego nie zrozumiesz.- uśmiechnęłam się złośliwie.
- Wiesz co?
Owszem nie zrozumiem.- zaśmiał się.- Ale choć chociaż do sypialni się położyć,
we dwójkę, wiesz.
- Bardzo
chętnie.
Otworzyłam drzwi
i stanęłam jak wryta. Łóżko było bowiem zajęte, przez dwie osoby. Z tego jedna
z nich, najpewniej kobieta, z cichym pojękiwaniem podskakiwała siedząc na
drugiej. Z zaskoczeniem rozpoznałam leżącego Sean’a.
- O, Hal…-
mruknął nieco speszony, ale nie przerwał rozrywki.
Jednak
dziewczyna usłyszawszy słowa chłopaka odwróciła się gwałtownie.
- Co to ma
znaczyć?!- wrzasnęła, a następnie zdzieliła Sean’a poduszką po twarzy.-
Mówiłeś, że jesteśmy sami!
- Jesteś tak
głupia, na jaką wyglądasz. Przecież wyraźnie było słychać, że ktoś jest na
dole. Złaź, słaba byłaś.- mój brat skrzywił się i mało delikatnie zepchnął
kobietą z łóżka.
- Jak się czegoś
nauczysz, to wpadnij jeszcze raz, Caroline.- dodał po chwili.
- Cornelia,
sukinsynie!- wrzasnęła ubierając się, by za chwilę wyjść trzaskając drzwiami.
Przeniosłam
wzrok z rozklekotanej framugi na Sean’a. Muszę przyznać, że zapomniałam o nim
zupełnie. Miałam dość sporo spraw, więc zapewne podświadomie uznałam, że
chłopak sobie poradzi. Nie sądziłam jednak, że tak szybko przyswoi sobie klimat
Miasta Aniołów.
- Eeee…
Zamówiłeś dziwkę?- spytałam niezbyt inteligentnie.
- No ta.-
mruknął wyciągając papierosa.- Nudziło mi się. Musiałem się jakoś odstresować.
Ciebie nie było, na dół wolałem nie schodzić…
- Czemu nie?-
wypalił Slash unosząc brwi.
- No… Chyba nie
przypadłem do gustu waszemu wokaliście. Znam jednak ten charakter. On musi to
przegryźć, potem będzie okey. Tak więc, żeby nie rzucać mu się w oczy,
postanowiłam spędzić cały dzień w sypialni. W tamtych spodniach znalazłem numer
telefonu na kartce. – wskazał na jeansy leżące w rogu, należały do Duff’a.-
Zadzwoniłem, bo co miałem zrobić? Okazało się, że to ona. Resztę znacie.
Patrzyłam się na
niego przez chwilę w osłupieniu. Jeszcze dwa tygodnie temu ten chłopak był
świetnym uczniem i bardzo towarzyską postacią w szkole, a teraz zamawia do domu
dziwki z nudów. Nie wiem czy dobry pomysłem było ściąganie go do L.A.
- Sean… Może idź
na dół? Bo wiesz, przyszła moja koleżanka, moglibyście się zapoznać, czy coś…-
wbiłam wzrok w swoje ręce.
- Jasne, chcecie
być sami.- wstał i naciągając spodnie, wyszedł z sypialni.
- To było
dziwne.- Saul z lekką odrazą zarzucił koc na materac.
- Nie zaprzeczę.
To do niego niepodobne.- skrzywiłam się.- No, ale jest już dorosły. Swoją
drogą, nie mogłeś tu do niego przyjść w ciągu dnia?
- Szczerze
mówiąc… Zapomniałem o nim. Nie gniewaj się.- nieśmiało spojrzał mi w oczy.
- Daj spokój.
Wstyd się przyznać, ale ja też nie pamiętałam, że tu jest. Wiesz praca, a teraz
Jasmin… - wywróciłam oczami.- Zresztą nieważne. Chodź.
Położyłam się na
zaścielonym łóżku i przywołałam chłopaka do siebie. Położył się tuż obok mnie,
ogrzewając mnie całym sobą. Przylgnęłam policzkiem do jego klatki. Cicho
mrucząc pogłaskał mnie po włosach. Wodził palcami po moim karku i obojczykach.
Po chwili doszedł nieco niżej… Uznałam jednak, że stanowczo za często zahacza o
zapięcie stanika.
- Slash, nie
zmieniłam zdania.- wymamrotałam.
- Szkoda…-
cmoknął mnie w czubek głowy, a następnie objął ramieniem
W takiej pozycji
zasnęliśmy.
---------------------------------------------------------
- Zabieraj łapy
zboczeńcu!- donośny skrzek wyrwał mnie ze snu.
- Nic nie
robię!- ze zdziwieniem rozpoznałam głos Sean’a.
Zmarszczyłam
czoło, i wydostając się z objęć Saula, stanęłam na ziemi. Narzuciłam na ramiona
koszulę chłopaka i ruszyłam na dół.
- Myślisz, że
jak z tobą jeden wieczór gadała, to już jest twoja i masz wokół niej
skakać?!- po raz kolejny usłyszałam głos
brata.
- Nie myślę, że
jest moja, ty sukinsynie! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?!- głos Axl’a zmienił
się w wściekły ryk.
- Panowie, o co
chodzi?- spytałam rzeczowo wchodząc do pokoju.
Oboje natychmiast zwrócili się w moją stronę i
jednocześnie zaczęli wyrzucać z siebie potok słów. Oczywiście nic z tego
bełkotu nie zrozumiałam. Kiedy skończyli i patrzyli na mnie z wyczekiwaniem,
wybuchłam po prostu śmiechem.
- Nic nie
zrozumiałam…- powiedziałam po chwili rozbawiona.
Axl wywrócił
oczami, a Sean westchnął.
- Stary, jak ty
wytrzymałeś z taką siostrą przez tyle lat? Ona dostaje jakiś ataków…- Rose
spojrzał na mojego brata.
- A jak ty
wytrzymałeś podróż do Los Angeles z nią w samochodzie?- teraz to Sean popatrzył
na Rudego.
Oboje się
zaśmiali. Patrzyłam się na to dobre kilka minut. Co się właśnie wydarzyło?
Czyżbym niekontrolowanym napadem śmiechu ich pogodziła? Dziwna sprawa… Ale
pozostaje pytanie o co tak się sprzeczali.
- Dlaczego
krzyczeliście?- zapytałam znów poważna.
- O nic… Nie
ważne…- Sean machnął ręką.
- A ja ci powiem,
Hallie. Okrywałem Jasmin kocem, a on się przypierdolił, że ją macam i w ogóle.
– Axl już na powrót rozdrażniony splótł ręce na piersi.
- Sean, czy to prawda?- mruknęłam w strona
brata.
- Tak, prawda.-
usłyszałam, ale nie należący do mojego brata. Dochodził zza chłopców. Axl
odsunął się nieco, i zobaczyłam siedzącą na kanapie Jaz.
- Axl tylko mnie
przykrył, sama powiedziałam, że mi zimno. A on się niepotrzebnie wtrąca.-
spojrzała na Seana z lekka odrazą.
- Brachu, myślę,
że nieco przesadziłeś z tym macaniem… Wrzuć na luz, ok?- powiedziałam do brata,
kładąc mu dłoń na ramieniu.
On tylko pokiwał
głową i krzywiąc się, wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszeliśmy trzask
frontowych drzwi.
- No to problem
rozwiązany.- Axl usiadł na kanapie obok zaspanej dziewczyny.
- Taa…-
mruknęłam nie nieprzekonana.
Dobrze
wiedziałam, w czym rzecz. O co chodzi Sean’owi. Jemu zwyczajnie podoba się
Jasmin. Jest zazdrosny, że dziewczyna woli Axla. Swoją drogą Rudemu też nieźle
zawróciła w głowie… Nieźle jej się powodzi, przyszła na jedną noc, a tylu
adoratorów. Wszystko fajnie, ale jak to się skończy? Rywalizacja Seana z Axl’em
może mieć opłakane skutki. Oboje są uparci. Oboje są narcystyczni. Zapowiada
się niezła wojna w najbliższym czasie…
- Hallie, wiesz
może, która jest godzina?- Jaz wyrwała mnie z rozmyślań.
- Pięć po
siódmej.- Izzy wszedł właśnie do pokoju, odpowiadając na pytanie dziewczyny.
- O, idealnie.
Naszykujemy się i wychodzimy do pracy.- oznajmiłam dziewczynie.
- Taak, tylko,
że ja nie ma za bardzo ubrania. Wiesz, to jest wygniecione i brudne.- z odraza dotknęła jakiejś plamy na bluzce.
- Coś ci
pożyczę. Chodź.- zachęciłam dziewczynę gestem i obie wyszłyśmy z salonu,
zostawiając Stradlina i Rose’a.
Wprowadziłam ją
na gorę, i otworzyłam drzwi sypialni. Moim oczom ukazał się zwlekający z łóżka
Saul.
- Hej…- mruknął
przecierając oczy i stając przede mną.
Cmoknęłam go
szybko, wywołując na jego twarzy szeroki uśmiech.
- Cześć.- Jaz
nieśmiało machnęła dłonią w stronę mulata.
- Siema, Jasmin.
Idziecie do pracy?- spytał.
- Tak, właśnie
miałyśmy się ubrać, więc…- uczyniłam rękami gest , jakbym go przeganiała.
- Eh, ok. Mam
iść.- chłopak wywrócił oczami i wyszedł z pokoju.
- Uroczego masz
chłopaka.- Jasmin uśmiechnęła się.
- Ja… To jest…-
już chciałam zaprzeczyć.
Uświadomiłam
sobie jednak, że po takich wyznaniach, jesteśmy już parą. Znamy się niedługo, ale
co nieco o sobie wiemy i przede wszystkim jesteśmy w sobie zakochani. Chyba
można nazwać Saula moim chłopakiem.
- Tak, masz
rację.- wydukałam w końcu.
Jasmin znowu
uniosła kąciki ust ku górze.
- Co?-
zmarszczyłam brwi.
- No wiesz… Nie
tylko Slash jest uroczy…- dziewczyna westchnęła opadając na łóżko.
- Tak? A któż
jeszcze?- spytałam, choć dobrze znałam odpowiedź.
- No nie udawaj,
że nie wiesz.- zachichotała.
- Jasne, że
wiem. Tylko, że wiesz… z Axl’em to różnie bywa. Znaczy raz jest taki milusi, a
zaraz ma wkurwa na wszystko. Krótko mówiąc facet wybuchowy i nieobliczalny.
- Tak, zauważyłam,
po porannej aferze. Jednak wtedy też chyba bym się zdenerwowała na miejscu Rose’a.
– mruknęła Jaz.
- Wiesz, mój
brat jest tu od kilku dni, przechodzi ciężki okres… Może być nieco drażliwy i
zestresowany.- chciałam jakoś usprawiedliwić brata.
- Tak,
zauważyłam…- Jasmin odwróciła wzrok.
- Nie lubisz
go?- bardziej stwierdziłam niż spytałam.
- No, powiedzmy,
że nie przepadam. Wybacz.- uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nie no co ty,
nie będę go bronić. Tylko, że jest mały problem…- zaczęłam.
W ostatniej
chwili ugryzłam się jednak w język. Może nie powinnam mówić Jaz o moich
podejrzeniach odnośnie uczuć mojego brata? Byłam wręcz pewna, że Jaz wpadła mu
w oko. Jednak kiedy dziewczyna by o tym wiedziała mogłaby jeszcze bardziej go
znielubić, lub powiedzieć o tym Axl’owi, który nie byłby zachwycony. Lepiej
będzie jak zachowam to dla siebie.
- Jaki problem?-
spytała.
- Nie, nie…
Żaden problem. Chodź, dam ci cos do ubrania.
_________________________
Dwa tygodnie później
Nie wiedzieć
czemu, zostało nam zlecone siedzieć w pracy do dziesiątej i wypełniać jakieś
papierki. Liczyłam właśnie przychód sklepu z ostatniego miesiąca. Była to dość
żmudna praca, bo sumy były dość wysokie. Dziwne, że dostajemy tak małe
wynagrodzenie za pracę. W pewnym momencie poczułam, jak moje zmęczone oczy zaczynają
szczypać. Westchnęłam i odchyliłam się na krześle pocierając dłońmi twarz.
- Zmęczona?-
usłyszałam głos Jasmin, która siedziała na podłodze i segregowała dostawę.
- Trochę…-
mruknęłam ziewając.
Dziewczyna przez
chwilę nic nie mówiła, tylko ze ściągniętym czołem liczyła bluzki.
- Cholera…-
warknęła.
- Co?
- Zanotuj, że
brakuje dwóch sztuk. Pieprzona poczta i dostawy…- zrezygnowana oparła się o
ścianę.
Nagle coś mnie tknęło.
Gdzie ja widziałam te koszulki? Już wiem!
- Pokaż mi to.-
poleciłam by się upewnić.
Dziewczyna uniosła
ubrania.
- Melissa i
Chloe ja zabrały. Cholera, nie wiedziałam, że stąd.- syknęłam.
- Co za skurwielki.-
Jaz ukryła twarz w dłoniach.- szef powie, że to nasza wina. Mamy przesrane.
- Powiemy mu
prawdę, nic nam nie zrobi.- chciałam ją jakoś pocieszyć.
- Jak to nic?
Zapomniałaś? On nie tknie Melissy. Będzie na nas. Znowu zostawanie po godzinach…
A niech to szlag…
- Dobra koniec
tego terroru. Ona nie daje nam żyć. Znaczy Melissa. Mam pewien pomysł. Trzeba
sprawić, by poczuła się upokorzona.- powiedziałam hardo.
- Pomysł dobry,
ale… Jak to zrobić?- Jaz uniosła głowę.
- Same nic nie
zdziałamy. Ale przecież mamy kilku dobrych znajomych.- uśmiechnęłam się.
- Chcesz je
zaprosić do Hellhouse?- Jasmin uniosła brew.
- Jasne!
Powiem, że urządzam domówkę i żeby
wpadały. A jak nam coś niemiłego powiedzą, to chłopaki się tym zajmą. Zresztą
nie tylko oni, Black też ma cięty język. – mrugnęłam do dziewczyny.
- To może się
udać.
- To się uda.
_________________
Jeszcze raz
powtórzyć, że to jest chujowe, czy już sami do tego doszliście?
Chyba się
wypalam :_:
No nic,
skomentujcie, chociaż może lepiej nie… jak chcecie xd
A no i nie wiem
kiedy pojawi się kolejny rozdział, bo taki zapierdol w szkole, że szkoda gadać.
Pozdrawiam.
PS Całuski dla
Chelle, za te wszystkie zmiany. Miałam Ci zadedykować rozdział, ale chyba bym
Cię tym obraziła XD Byle chujstwa się Tobie nie dedykuje you know ;**